icon to english version of biznesalert
EN
Najważniejsze informacje dla biznesu
icon to english version of biznesalert
EN

Jakóbik: Ministerstwo Energetyki za PGNiG i raport NIK-u?

KOMENTARZ

Wojciech Jakóbik

Redaktor naczelny BiznesAlert.pl i ekspert Instytutu Jagiellońskiego

Zbliża się wielka rekonstrukcja rządu zapowiedziana przez Premiera Donalda Tuska na godzinę 11-tą. Jeżeli w jej ramach powstanie ministerstwo energetyki, zyska na tym Polska ale straci koalicja.

Spory kompetencyjne w energetyce między ministerstwami: środowiska, skarbu państwa, gospodarki oraz dorywczo resortem finansów i spraw zagranicznych paraliżują najważniejsze projekty legislacyjne dla sektora. Nadal czekamy na trójpak energetyczny. Dalej nie ma zgody w sprawie Prawa geologicznego i górniczego. Tymczasem kluczowe projekty energetyczne jak gazoport i rozbudowa Elektrowni Opole nie idą naprzód. Przedstawiciele branży są tutaj zgodni: rząd robi w tej sprawie za mało. Odnawialni narzekają już na projekt ustawy o OZE. Firmy poszukujące gazu łupkowego niecierpliwą się, bo ogłoszona już dawno zmiana prawa nie następuje.

W celu przełamania impasu decyzyjnego w rządzie w tych żywotnych kwestiach, należałoby stworzyć jeden resort odpowiedzialny za energetykę, o czym piszę wraz z częścią komentatorów od dłuższego czasu. Do tego potrzebna byłaby jednak zgoda koalicjanta Platformy Obywatelskiej, czyli Polskiego Stronnictwa Ludowego, którego prezes – Janusz Piechociński – stoi na czele ministerstwa gospodarki obecnie posiadającego dużą część kompetencji w sektorze energetycznym.

W mediach pojawiają się spekulacje, jakoby Premier zdecydował się rzucić wyzwanie koalicjantowi i stworzyć Ministerstwo Energetyki (mniejsza o nazwę), powierzając je byłemu wiceministrowi gospodarki i posłowi ze Śląska Tomaszowi Tomczykiewiczowi. To rozwiązanie z pewnością przyspieszyłoby prace rządu nad kluczowymi projektami ustaw, ale jednocześnie pozbawiłoby ważnych kompetencji ministerstwo Piechocińskiego. Tusk musiałby drogo przehandlować zgodę PSL na taką zmianę.

Być może użyteczna byłaby tu obietnica wyciszenia sprawy raportu Najwyższej Izby Kontroli na temat negocjacji gazowych PGNiG-Gazprom, w których walny udział miał b. prezes PSL Waldemar Pawlak, oraz wyznaczenie byłego premiera na stanowisko prezesa polskiego monopolisty gazowego? Jego główny rywal polityczny – Janusz Piechociński – mógłby z pobudek ambicjonalnych odrzucić nawet tak szczodrą propozycję. Wtedy czekałaby nas rekonstrukcja nie rządu, ale całej koalicji. Sprawa powinna zostać rozstrzygnięta dzisiaj po godzinie 11-tej.

KOMENTARZ

Wojciech Jakóbik

Redaktor naczelny BiznesAlert.pl i ekspert Instytutu Jagiellońskiego

Zbliża się wielka rekonstrukcja rządu zapowiedziana przez Premiera Donalda Tuska na godzinę 11-tą. Jeżeli w jej ramach powstanie ministerstwo energetyki, zyska na tym Polska ale straci koalicja.

Spory kompetencyjne w energetyce między ministerstwami: środowiska, skarbu państwa, gospodarki oraz dorywczo resortem finansów i spraw zagranicznych paraliżują najważniejsze projekty legislacyjne dla sektora. Nadal czekamy na trójpak energetyczny. Dalej nie ma zgody w sprawie Prawa geologicznego i górniczego. Tymczasem kluczowe projekty energetyczne jak gazoport i rozbudowa Elektrowni Opole nie idą naprzód. Przedstawiciele branży są tutaj zgodni: rząd robi w tej sprawie za mało. Odnawialni narzekają już na projekt ustawy o OZE. Firmy poszukujące gazu łupkowego niecierpliwą się, bo ogłoszona już dawno zmiana prawa nie następuje.

W celu przełamania impasu decyzyjnego w rządzie w tych żywotnych kwestiach, należałoby stworzyć jeden resort odpowiedzialny za energetykę, o czym piszę wraz z częścią komentatorów od dłuższego czasu. Do tego potrzebna byłaby jednak zgoda koalicjanta Platformy Obywatelskiej, czyli Polskiego Stronnictwa Ludowego, którego prezes – Janusz Piechociński – stoi na czele ministerstwa gospodarki obecnie posiadającego dużą część kompetencji w sektorze energetycznym.

W mediach pojawiają się spekulacje, jakoby Premier zdecydował się rzucić wyzwanie koalicjantowi i stworzyć Ministerstwo Energetyki (mniejsza o nazwę), powierzając je byłemu wiceministrowi gospodarki i posłowi ze Śląska Tomaszowi Tomczykiewiczowi. To rozwiązanie z pewnością przyspieszyłoby prace rządu nad kluczowymi projektami ustaw, ale jednocześnie pozbawiłoby ważnych kompetencji ministerstwo Piechocińskiego. Tusk musiałby drogo przehandlować zgodę PSL na taką zmianę.

Być może użyteczna byłaby tu obietnica wyciszenia sprawy raportu Najwyższej Izby Kontroli na temat negocjacji gazowych PGNiG-Gazprom, w których walny udział miał b. prezes PSL Waldemar Pawlak, oraz wyznaczenie byłego premiera na stanowisko prezesa polskiego monopolisty gazowego? Jego główny rywal polityczny – Janusz Piechociński – mógłby z pobudek ambicjonalnych odrzucić nawet tak szczodrą propozycję. Wtedy czekałaby nas rekonstrukcja nie rządu, ale całej koalicji. Sprawa powinna zostać rozstrzygnięta dzisiaj po godzinie 11-tej.

Najnowsze artykuły