KOMENTARZ
Wojciech Jakóbik
Redaktor naczelny BiznesAlert.pl
Według informatora RIA Novosti w niemieckim urzędzie regulacji energetyki Bundesnetzagentur polskie PGNiG i ukraiński Naftogaz złożyły wniosek o włączenie ich do porozumienia o wykorzystaniu przepustowości gazociągu OPAL. Łączy on gazociąg Nord Stream z Rosji przez Niemcy z Czechami. Źródło rosyjskiej agencji przekonuje, że wniosek zostanie rozpatrzony w nieokreślonym terminie. Informacja została powielona przez polską wersję językową rosyjskiego medium propagandowego Sputnik, którą niestety powieliły czołowe media w Polsce.”
Według informacji BiznesAlert.pl informacje podawane przez RIA Novosti i Sputnik są z gruntu fałszywe. Wolna przepustowość OPAL będzie dostępna dla stron trzecich w ramach aukcji, w których wygra najtańsza oferta. Rosyjską propagandę wspiera jednak fakt, że oficjalny dokument Komisji Europejskiej w sprawie dopuszczenia Gazpromu do większej przepustowości odnogi Nord Stream w Niemczech nie został opublikowany. Obserwatorzy bazują jedynie na generalnych informacjach z depeszy prasowej Komisji. To niezwykły brak transparentności organu, który broni stoi na straży przejrzystości umów handlowych.
Podobnie niezwykłym prezentem dla Gazpromu jest decyzja ws. OPAL. Wobec problemów kontrowersyjnego projektu Nord Stream 2 zatrzymanego przez polski UOKiK dostają od Komisji prezent w postaci większego dostępu do istniejącej infrastruktury, dzięki czemu będą mogli słać do Europy Środkowo-Wschodniej o około 20 mld m3 rocznie więcej gazu bez konieczności budowy nowego gazociągu. Pozwoli im to wydłużyć w czasie realizację Nord Stream 2.
Inicjatywa polskiego PGNiG i ukraińskiego Naftogazu musiała wywołać nerwowość w Moskwie. Spółki zamierzają kwestionować ugodę Komisji z Gazpromem w Europejskim Trybunale Sprawiedliwości. Temat został skomentowany przez zwykle oszczędnego w komentarzach na ten temat prezydenta Rosji Władimira Putina. Nie wiadomo jak skończy się spór o OPAL, Nord Stream 2 i, generalnie, dominację Gazpromu w naszej części Europy. Należy jednak spodziewać się kolejnych „wrzutek”, które są narzędziami rosyjskiej wojny informacyjnej przeciwko dywersyfikacji i solidarności w Unii Europejskiej.