Jakóbik: Pułapka cenowa na rynku ropy

13 września 2016, 09:00 Energetyka

KOMENTARZ

Tankowiec w Maracaibo

Wojciech Jakóbik

Redaktor naczelny BiznesAlert.pl

Rynek ropy znalazł się w pułapce cenowej. Baryłka podrożała, przez co wzrośnie jej podaż w USA i innych ośrodkach wydobywczych. Może to spowodować wzrost nadpodaży i ponowne spadki ceny surowca. Porozumienie o zamrożeniu wydobycia może zawieść nadzieje producentów, którzy chcieliby za jego pomocą podtrzymać wyższe ceny ropy.

Według kartelu naftowego OPEC nadpodaż ropy na rynkach światowych utrzyma się do 2017 roku. Powodem ma być odporność przemysłu wydobywczego w USA na spadek cen ropy.

Jak informuje Financial Times, kartel podniósł prognozę podaży spoza jego państw członkowskich na ten i przyszły rok. Tymczasem według jego szacunków zapotrzebowanie ma spaść dużo poniżej rekordowej podaży w wysokości 33 mln baryłek dziennie notowanej obecnie.

Wzrost prognozowanej nadwyżki podważa nadzieje części producentów z OPEC, że rynek zrównoważy się i pozwoli na powrót wartości baryłki do poziomów nienotowanych od połowy 2014 roku.

Pod koniec miesiąca w Algierii odbędzie się spotkanie OPEC, na którym może zapaść decyzja o ewentualnej koordynacji polityki naftowej, na przykład poprzez wspólne zamrożenie poziomów wydobycia. Arabia Saudyjska i Rosja zadeklarowały, że są gotowe do ściślejszej współpracy w tym zakresie. Iran ostrożnie poparł koordynację. Żaden z krajów nie zadeklarował jednak gotowości do zamrożenia produkcji.

Kraje OPEC zwiększają wydobycie ropy, które obecnie osiągnęło rekordowy poziom 33,2 mln baryłek dziennie. To o ponad 1 mln baryłek dziennie więcej w stosunku do 2015 roku. Zapotrzebowanie na ropę kartelu jest szacowane na 31,67 mln baryłek dziennie w 2016 i 32,48 mln baryłek na dzień w 2017 roku. Będzie zatem nadwyżka produkcji.

Podaż spoza kartelu ma rosnąć i dołożyć do nadwyżki ponad 750 tysięcy baryłek dziennie, jeżeli wydobycie w OPEC pozostanie na obecnych, rekordowych poziomach. Wydobycie spoza kartelu ma w 2017 roku wynieść średnio 56,52 mln baryłek dziennie, czyli o 350 tysięcy baryłek więcej, niż prognozowano w zeszłym miesiącu.

Powodem rewizji ma być odporność przemysłu wydobywczego w USA na spadek cen ropy, a także wznowienie prac przy złożu Kaszagan w Kazachstanie, które ma być eksploatowane w tym roku. To najdroższy projekt naftowy na świecie. Na przeszkodzie do jego realizacji stanęły problemy techniczne. W konsorcjum znajdują się najwięksi gracze: Shell, Exxon Mobil, Total, ENI i CNPC. Projekt został zawieszony w 2013 roku. Ma zostać wznowiony w październiku ze wstępnym wydobyciem 75 tysięcy baryłek dziennie w listopadzie.

Analitycy spodziewają się zwiększonej podaży ze złóż Morza Północnego, rosyjskich, brazylijskich i amerykańskich. Przekonują, że porozumienie naftowe o zamrożeniu wydobycia nie wpłynie znacząco na ceny ropy. Tylko skoordynowane ograniczenie podaży, na które żaden z uczestników wojny cenowej nie ma ochoty, mogłoby przynieść ulgę rynkowi.

W tym kontekście propagandowe materiały o tym, że porozumienie naftowe jest bliskie, tracą moc. Nawet gdyby doszło do zgody Rosji, Arabii Saudyjskiej i Iranu o zamrożeniu produkcji, co jest mało prawdopodobne, to nie wystarczy. Umowa o wspólnym obniżeniu jej nie wchodzi w grę. Amerykanie zaś nie zamierzają ograniczać wydobycia, a to od nich w dużym stopniu zależy podaż na rynku.

Jedynie wypowiedzi sztabu republikańskiego kandydata na prezydenta USA Donalda Trumpa zapowiadają coś innego. Byłoby to jednak niezgodne z interesem przemysłu wydobywczego w Stanach, więc ten polityk znajdujący się pod wpływem lobby naftowego, nawet jeśli wygra wybory z Demokratką Hillary Clinton, może swej obietnicy nie zrealizować.