Jakóbik: Tania ropa – rynek czy polityka

23 marca 2015, 09:30 Energetyka

KOMENTARZ

Wojciech Jakóbik

Redaktor naczelny BiznesAlert.pl

Cena ropy naftowej West Texas Intermediate spada dalej ze względu na powolny wzrost gospodarczy w USA i wzrost zapasów w magazynach naftowych. O 8 polskiego czasu 23 marca WTI kosztowało 45,89 dolara za baryłkę. Utrzymuje się różnica między jego ceną, a wartością ropy Brent, której baryłka była w tym samym czasie warta 54,75 dolarów.

We wtorek 18 marca cena tego surowca sięgnęła poziomu najniższego od sześciu lat. Według OECD taniejąca ropa to okazja dla większości krajów świata do odbudowy wzrostu gospodarczego, ale zagrożenie dla petro states jak Rosja, które bazują swoje budżety w uzależnieniu od zysków ze sprzedaży czarnego paliwa.

Co istotne, spadek cen ropy naftowej zagraża budżetowi Iraku,  który zmaga się z Państwem Islamskim. W 2014 roku Bagdad stracił 27 procent planowanych zysków ze sprzedaży tego surowca. Cena irackiej ropy jest bliska WTI i wynosiła w styczniu średnio 41,45 dolara za baryłkę. Irakijczycy podnieśli rękawicę rzuconą przez Arabię Saudyjską i stosują dumping cenowy na rynku azjatyckim. Uważają oni ponadto, że wojna cenowa wywołana przez Saudów jest formą ukarania Rosji i Iranu za wsparcie dla reżimu Baszara al Assada. Skutkiem ubocznym mają być sukcesy terrorystów Państwa Islamskiego, którzy działają już nawet w Libii.

Iran zamierza walczyć o swój udział w kwocie eksportowej wyznaczonej przez OPEC. Obecnie ustalona norma 30 mln baryłek dziennie dla całego kartelu jest zdaniem Teheranu „zaproszeniem do wzajemnego podkradania udziałów w produkcji przez kraje członkowskie” – jak stwierdził minister ropy naftowej Bijan Zangeneh.

Podkreślił, że największą siłą i jednocześnie wadą OPEC jest konieczność uzyskania konsensusu w procesie decyzyjny. W obliczu wojny cenowej w kartelu, media podawały spekulacje na temat możliwości jego interwencji w celu podniesienia ceny. Ze względu na opór części członków, głównie Arabii Saudyjskiej, do takiej decyzji nie doszło a kwota eksportowa została utrzymana na stałym poziomie.

– Ci którzy sztucznie obniżyli ceny ropy naftowej teraz są pod największym naciskiem. Zrozumieli swój błąd. Kiedy zniknie polityczna wola obniżania cen, wrócą one do wyższego poziomu – mówił Zangeneh.

– Musimy doprowadzić do sytuacji w której kraje spoza OPEC także zmniejszą swoje wydobycie, ponieważ na razie nie chcą współpracować. Chociaż mają obecnie straty, to nie mówią nic na ten temat – ocenia Irańczyk.

To ciąg dalszy spekulacji na temat politycznego podłoża obniżki cen ropy obserwowanej w ostatnim kwartale 2014 roku. Chodzi o Arabię ale i o kraje Ameryki Północnej, które rosną na znaczących graczy w wydobyciu ropy naftowej.

Amerykańska WTI jest ropą wysokiej jakości, która skutecznie konkuruje z surowcem rosyjskim i bliskowschodnim. Amerykanie nie decydują się jeszcze na liberalizację eksportu, która zmniejszyłaby nadpodaż na ich rynku i różnicę cen w stosunku do ropy Brent.

Póki co maleje ilość wiertni za ropą łupkową w USA, która długoterminowo może zaszkodzić łupkowej rewolucji. Raporty ośrodków jak IHS Cera stanowią, że tylko liberalizacja eksportu surowca zapobiegnie temu procesowi. Jednakże według Arthura Bermana, geologa cytowanego przez OilPrice.com długofalowo także otwarcie eksportu amerykańskiej ropy naftowej, na przykład w ramach negocjowanego z Unią Europejską Transatlantyckiego Partnerstwa Handlowo-Inwestycyjnego długofalowo doprowadziłoby do spadku cen na skalę światową, co także zahamowałoby wydobycie ropy łupkowej w USA. Czy zatem rewolucja łupkowa w USA jest skazana na wygaśnięcie?

To zdanie zdaje się podzielać Międzynarodowa Agencja Energii. Z jej prognozy długoterminowej wynika, że po 2020 roku wydobycie w Ameryce Północnej będzie spadać i zastąpi je rosnąca lawinowo produkcja w krajach Bliskiego Wschodu.

Prognozy te nie biorą pod uwagę jednego czynnika, który je teoretycznie podważa. Efektywność wydobycia w USA rośnie, podczas gdy jest ona największą słabością petro states, które do tej pory nie inwestowały w innowacje technologiczne, poza wyjątkami jak Arabia Saudyjska, która teraz może sobie pozwolić na dumping w ramach wojny cenowej w OPEC.

– Obecnie dolną granicą opłacalności wydobycia na złożu łupkowym jest 50 dolarów. Niższe poziomy jak 30 procent to nie jest reguła ale zdarzają się takie odwierty – mówi Paweł Poprawa z Instytutu Studiów Energetycznych. – Należy pamiętać, że granica opłacalności już znacznie się obniżyła. Dalsza obniżka nie nadejdzie teraz ale za rok albo dwa.

– Może być ona niższa już teraz na przykład w złożu Bakken w USA – podkreśla ekspert. Informuje, że w tamtejszym złożu między warstwą ropy konwencjonalnej a niekonwencjonalnej znajduje się warstwa dolomitów, w której opłaca się wiercić dużo bardziej a koszty spadają, a razem z nimi granica opłacalności względem ceny ropy naftowej na światowych rynkach.

Jeżeli zapowiadane w państwach arabskich reformy i odejście od uzależnienia od ropy naftowej nie powiodą się, w nowej rzeczywistości taniej ropy naftowej będzie wygrywać przedsiębiorczość firm amerykańskich. Jeżeli USA nie zdecydują się na liberalizację eksportu ropy naftowej, będą ryzykować samobójstwo rewolucji łupkowej. Jeżeli otworzą eksport, sektor naftowy na świecie nie wróci już do stanu sprzed uruchomienia potencjału węglowodorów zamkniętych w skałach łupkowych. Amerykanie zwolnią swoje magazyny wypełnione ropą już w 70 procentach, zmniejszą dyferencjał między WTI  i Brent i być może znów zamkną eksport w obronie zysków swoich firm. Być może jednak duża podaż amerykańskiego surowca pozostanie zjawiskiem stałym, a na rynku utrzymają się tylko najsilniejsi i najbardziej efektywni gracze. Chociaż Rosjanie pocieszają się, że tania ropa za rok będzie znów droższa, to powrotu do komfortowego status quo nie ma. Z tego punktu widzenia ekonomiczna decyzja o uwolnieniu eksportu ropy z USA będzie miała daleko idące skutki polityczne. Czy będzie zatem polityczna?