Jakóbik: Zakręcenie kurka z gazem Ukrainie dobiłoby Gazprom

4 marca 2014, 11:16 Energetyka

Chociaż Rosja straszy zakręceniem kurka z gazem na Ukrainie, jest to głównie retoryka, bo taki scenariusz zemściłby się przede wszystkim na głównym narzędziu polityki energetycznej Rosji w Europie – na Gazpromie.

Kryzys gazowy z 2009 roku sprowokował powstanie Europejskiej Wspólnoty Energetycznej i wstąpienie do niej Ukrainy. Organizacja ma na celu wprowadzenie acquis communitaire Unii Europejskiej dla sektora energetycznego we wszystkich krajach członkowskich. Chodzi o zasady antymonopolowe trzeciego pakietu energetycznego, które chronią przed nadużywaniem pozycji rynkowej przez Gazprom i każdą inną firmę, która chciałaby manipulować cenami gazu w celu osiągnięcia korzyści politycznych dla swojego kraju. Rosjanie prowadzą długofalową politykę kwestionowania solidarności w ramach EWE, poprzez próby uzyskania wyłączenia spod reżimu trzeciego pakietu dla gazociągów, którymi śle gaz do Europy. Chodzi o naziemną odnogę Gazociągu Północnego – OPAL, prowadzącą surowiec z północy na południe Niemiec i dalej – poprzez rurę Gazelle – do Czech. Podobne wyłączenie chce uzyskać dla mającego ciągnąć się przez Bałkany Gazociągu Południowego, który dotąd nie wyszedł poza deski kreślarskie a wycena projektu stale rośnie.

Zatrzymanie tranzytu przez Ukrainę zakwestionowałoby dobrą wolę Gazpromu i zraziło Komisję Europejską do możliwości udzielenia wyłączeń dla OPAL i South Stream. Pokazałoby dobitnie, że umożliwienie Rosjanom ominięcia Ukrainy oraz innych tradycyjnych krajów tranzytowych wystawia je na jeszcze silniejszy wpływ polityki energetycznej Moskwy. Ukraina oraz kraje bałkańskie należące do EWE mają docelowo znaleźć się pod parasolem trzeciego pakietu energetycznego chroniącego przed taką manipulacją. Zgoda KE na wyłączenia przekreśliłaby rolę ochronną EWE, której waga uwidoczniłaby się po raz kolejny w wypadku nowej wojny gazowej. Dlatego zakręcenie kurka Ukrainie tylko zaszkodziłoby staraniom Rosji o ich uzyskanie. Dodatkowo blokada przesyłu przez Ukrainę ponownie zdopinguje kraje europejskie budujące nowe połączenia gazowe zwiększające ich możliwość czerpania surowca z nowych kierunków. Chodzi tu m.in. o Polskę która modernizuje rewersy na Zachodzie i tworzy nowe, właśnie po to, by sprowadzać surowiec z Zachodu.

Ponadto, tak gwałtowny manewr Gazpromu byłby argumentem w rękach śledczych Komisji Europejskiej, którzy na wiosnę mają przedstawić wyniki dochodzenia przeciwko firmie. Zarzut to nadużywanie pozycji monopolisty w relacjach z klientami z Europy Środkowo-Wschodniej. Nowa wojna gazowa byłaby gwoździem do trumny Gazpromu w tej sprawie. Konsekwencje finansowe obłożenia Rosjan karą za monopolizowanie rynku gazu mogą sięgnąć 11 mld euro (ponad 15 mld dolarów). To jedna dziesiąta zysków Gazpromu w 2013 roku, które wyniosły wtedy 143.98 mld dolarów. Na co wskazuje Michaił Korczemkin – dyrektor East European Gas – zakłócenia w dostawach gazu przez Ukrainę mogą kosztować Gazprom 20 mld dolarów zysków i wykluczyć zysk z opłat celnych w wysokości 6 mld dolarów. Zatrzymanie przepływu gazu na granicy ze Słowacją może dodatkowo sprowokować Ukrainę do uruchomienia rewersu fizycznego na tym największym interkonektorze na wschodniej granicy Unii Europejskiej oraz reanimacji planów budowy kolejnej jego nitki na potrzeby importu gazu nad Dniepr. Ponadto, to przez Słowację płynie lwia część eksportu rosyjskiego gazu do klientów europejskich (51,8 mld m3). Nord Stream ma przepustowość 55 mld m3 i jest obecnie wykorzystywany w połowie – tyle zgodnie z prawem unijnym może zarezerwować Gazprom. Nawet jeśli kupi na aukcji pozostałą przepustowość lub dostanie wyłączenie od KE, przekieruje tam tylko ok. 20 mld m3 gazu z Ukrainy. Z kolei przepustowość Gazociągu Jamalskiego jest według informacji Gaz-Systemu wykorzystana w całości (34 mld m3). Dlatego blokując przesył przez Ukrainę Gazprom utnie sobie jedną z dwóch rąk – zachodni rynek gazu. Z kolei druga ręka – rynek wschodni – jest niedorozwinięta. Rosjanie nie są obecnie w stanie przekierować przesyłu europejskiego na rynek azjatycki, ponieważ nadal nie doszli do porozumienia na temat budowy Siły Syberii mającej słać gaz do Chin ani umowy gazowej na dostawy do tego kraju.

Zakręcenie kurka byłoby punktem kulminacyjnym problemów Gazpromu na rynku europejskim. Przekreśliłoby szanse na porozumienie ratujące interesy firmy w zmieniających się realiach, za którymi ta nie nadąża.

Dlatego Gazprom wykorzysta legalne narzędzia wpływu nacisku na Ukrainę, retorykę o zakręceniu kurka zostawiając na użytek wewnętrzny (imperialna propaganda) oraz zewnętrzny (presja na opinię publiczną w Zachodniej Europie, która jest podatna na groźby). To narzędzie to zapisy kontraktu gazowego z Ukrainą, na które zgodził się były prezydent tego kraju Wiktor Janukowycz w zamian za pomoc finansową Moskwy. Zakładają cokwartalną renegocjację umowy. Premier Arsenij Jaceniuk już zapowiedział, że spodziewa się, że w kolejnym okresie, Rosjanie zrezygnują z rabatu cenowego dla Ukrainy (obecnie Kijów płaci $268,5/1000 m3) i wrócą do poziomu $400-500/1000 m3. W ten sposób uderzą w zagrożony bankructwem budżet Kijowa.

Ukraińcy słusznie obawiają się negatywnych skutków reform. Jednakże długoterminowo jedynym skutecznym remedium na wykorzystanie energetyki w polityce zagranicznej Rosji w Europie będzie wzmacnianie Europejskiej Wspólnoty Energetycznej opisane w koncepcji prometeizmu energetycznego. To dotyczy także Ukrainy. Oznacza dla niej bolesne reformy sektora gazowego. Jednakże bez nich nawet gaz łupkowy, którego pod powierzchnią naszego wschodniego sąsiada ma znajdować się nawet 3 bln m3, nie pomoże w dywersyfikacji. Problemem jest cały system uzależniony od kaprysów Rosji.