Jakóbik: Zwrot Gazpromu do Azji pozostaje wirtualny

21 grudnia 2015, 08:30 Energetyka

KOMENTARZ

Gazociąg Siła Syberii. Grafika: Gazprom

Wojciech Jakóbik

Redaktor naczelny BiznesAlert.pl

Gazprom i chińskie CNPC podpisały umowę na zaprojektowanie oraz budowę odcinka gazociągu Siła Syberii w postaci podwodnego przejścia przez rzekę Amur – informował 17 grudnia BiznesAlert.pl. Do czerwca 2016 roku, Rosja ma przedstawić dostępne możliwości eksportu gazu z Wschodniej Syberii do Chin, z terminem i ilością włącznie – zadeklarował prezes Gazpromu Aleksiej Miller. Oznacza to, że pomimo podpisania umowy w maju 2014 roku na dostawy do 38 mld m3 rocznie przez 30 lat pozostaje luźną deklaracją woli, za którą nie stoją konkrety.

To dobra okazja do przypomnienia analizy z 2013 roku, w której stawiałem tezę, że okrzyknięta przez rosyjskie media „umowa stulecia” będzie bardziej wydarzeniem propagandowym, niż rzeczywisty przełomem w relacjach gazowych Chiny-Rosja. Na jej podstawie powstał tekst dla BiznesAlert.pl. Artykuł naukowy jest dostępny tutaj.

Wypowiedź Millera wskazuje na to, że kluczowe kwestie dla uruchomienia tzw. wschodniego szlaku, który miał się odbyć przy wykorzystaniu gazociągu Siła Syberii – termin i ilość – pozostają otwarte. Dlaczego?

Gazprom rozpoczął rozmowy z pozostałymi wydobywcami gazu ze względu na brak wystarczających środków na eksploatację złóż Czajandinskoje (1,2 bln m3) oraz Kowyktinskoje (1,5 bln m3), które powinny stać się bazą surowcową dla dostaw do chińskich partnerów gazociągiem Siła Syberii. Przetarg na wydobycie z drugiego ze złóż wygrał w grudniu Stojmontażgaz i ma przygotować infrastrukturę pod wydobycie od 2019 roku, kiedy zacznie zgodnie z planem działać chińska magistrala. Przetarg na wydobycie ze złóż Czajandinskoje został odwołany we wrześniu tego roku. Jednak nawet przygotowanie infrastruktury nie oznacza automatycznego rozpoczęcia wydobycia. Do tego Gazprom potrzebuje partnerów, których według agencji Reuters nie może znaleźć.

Według Reutersa, Gazprom już zwrócił się do Irkuckiej spółki naftowej i jest w trakcie omawiania z nią schematu potencjalnych dostaw gazu poprzez gazociąg koncernu do Chin. Wolumen takich dostaw może wynosić do 7 mld m3 rocznie. Tymczasem umowa na dostawy wschodnim szlakiem, czyli przy pomocy gazociągu Siła Syberii zakłada do 38 mld m3 rocznie. Oznaczałoby to, że jeśli warunki rynkowe nie zaczną sprzyjać wydobyciu ze złóż we Wschodniej Syberii, Gazprom będzie musiał ograniczyć swoje ambicje eksportu przez wschodni szlak.

W wypowiedzi dla Reutersa służba prasowa Gazpromu poinformowała, że spółka póki co nie planuje kupować surowca od stron trzecich, aby eksportować go do Chin. Zdaniem rzecznika prasowego Sergieja Kuprianowa ,,kontaktowano się wyłącznie w celu pozyskania informacji na temat bilansu dostaw na Wschodzie”.

Ze względu na tanią ropę naftową, dyskusyjna pozostaje opłacalność wydobycia we Wschodniej Syberii. Z tego samego względu współpracą z Rosjanami w tym regionie mogą być mniej zainteresowani inwestorzy z Azji, na których liczyła Moskwa. Sankcje blokują za to dostęp do finansowania nowych projektów. Obejmują także skarbiec Gazpromu – Gazprombank.

Największy problem umowy gazowej z Chinami – cena – także staje się coraz mniej korzystna dla Rosjan. W analizie z 2013 roku przekonywałem, że jeżeli wyniesie około 350 dolarów za 1000 m3, to znajdzie się na granicy opłacalności eksportu z Rosji. Szacunek bazował na założeniu, że cena będzie zbliżona do oferowanej w Europie. Taniejąca ropa naftowa, od której ceny jest częściowo uzależniona wartość wolumenu w umowie z maja 2014 roku, spowodowała obecnie obniżkę w umowach Gazpromu. O ile Polska płaciła rok temu średnio 379 dolarów za 1000 m3, to na 2015 rok Gazprom zaplanował średnią cenę dla krajów europejskich na poziomie 240-245 dolarów za 1000 m3. Zakładając, że spadek w Chinach będzie proporcjonalny do zmian w Europie, to dostawy za pomocą Siły Syberii na dzień dzisiejszy mogą znaleźć się o około 100 dolarów poniżej granicy opłacalności.

Deklaracje ministerstwa energetyki Rosji o gotowości do budowy jednej nitki o przepustowości 30 mld m3 rocznie z możliwością podwojenia jej składane w Pekinie nie mają pokrycia w rzeczywistości. Jest problem z pozyskaniem bazy surowcowej. Wartość kontraktu może być nieopłacalna. Być może termin uruchomienia dostaw i ich wolumen ulegną zmianie. Zwrot Gazpromu do Azji pozostaje wirtualny. Odbywa się głównie w nagłówkach rosyjskich mediów.