Kwieciński: PGNiG będzie koncernem multienergetycznym i niezależnym od Rosji (ROZMOWA)

27 marca 2020, 07:31 Energetyka

Prezes PGNiG Jerzy Kwieciński zapowiada rozwój nowych obszarów działalności PGNiG oraz pełne uniezależnienie od gazu z Rosji. Chce budować mocną pozycję firmy na arenie międzynarodowej, również w ramach europejskiego sojuszu wodorowego.

BiznesAlert.pl: Co dobrego, a co złego spostrzegł Pan Prezes po przejęciu sterów PGNiG?

Jerzy Kwieciński: PGNiG jest bardzo dobrą polską spółką. Ma silną pozycję w kraju, ale może mieć znacznie silniejszą w Europie Środkowo-Wschodniej. Największym wyzwaniem będzie teraz budowa wartości firmy. PGNiG może to osiągnąć stając się w pełni koncernem multienergetycznym. Wszystkie znaczące firmy z branży idą w tym kierunku. One już nie tylko wydobywają czy sprzedają węglowodory, ale wchodzą w różne obszary energetyki. Jeśli miałbym wskazać coś, czego zabrakło w przeszłości, to właśnie tego. Było za mało dywersyfikacji działalności. Oczywiście, w grupie kapitałowej jest PGNiG Termika, która wytwarza ciepło i energię elektryczną, ale trzeba pójść jeszcze dalej. Musimy być bardziej multidyscyplinarni w energetyce a nawet wychodzić poza nią. Mamy wielki atut w postaci bazy siedmiu milionów klientów a większość z nich jest z nami od lat.

Rzecz jasna, nie zamierzamy wycofywać się z naszej działalności na rynku gazu – to paliwo pozwoli polskiej gospodarce zmniejszyć emisyjność w dążeniu do celu neutralności klimatycznej. Jesteśmy wręcz predestynowani, by odegrać w tym procesie istotną rolę. Dlatego chcę podkreślić ogromny postęp, jaki w ostatnich latach udało się osiągnąć PGNiG w dziedzinie dywersyfikacji dostaw gazu dla całej gospodarki. Celem jest uniezależnienie się od naszego wschodniego dostawcy. To absolutnie słuszny kierunek.

Póki co mamy kryzys cen ropy i gazu. Jak PGNiG odpowiada na to wyzwanie?

Ta sytuacja ma pozytywne i negatywne aspekty. Negatywnym trzeba przeciwdziałać, a pozytywne – wykorzystywać. W przypadku ropy, którą wydobywamy w Polsce i na szelfie norweskim, spadek cen oznacza niższe przychody ze sprzedaży. Z drugiej strony, niektóre nasze kontrakty na dostawy gazu, w tym te największe, są powiązane z ceną ropy. Jej do niedawna względnie wysoka cena powodowała, że musieliśmy sprzedawać po niskich cenach rynkowych paliwo, które kupowaliśmy drogo. Można zakładać, że teraz cena zakupu będzie niższa.

W przypadku gazu również są pozytywy i negatywy. Tańszy gaz to dla nas mniejsze przychody – zarówno z wydobycia, jak i handlu tym paliwem. W ubiegłym roku przychody PGNiG ze sprzedaży gazu rosły, ale dlatego, że zwiększyliśmy wolumen sprzedaży. Jednocześnie tani gaz to impuls do większego wykorzystania tego paliwa w wytwarzaniu energii elektrycznej i cieplnej. To będzie sprzyjało przemianie, o której mówiłem. Energia z tańszego gazu będzie tańsza – będziemy to chcieli wykorzystać. W krótkim terminie zmiany cen będą działać negatywnie, ale w dłuższym mogą przynieść korzyść.

Równolegle będziemy budować nowe kompetencje PGNiG w obszarach rynku energetycznego nie związanych z  ropą i gazem.

Czy to dlatego PGNiG zapowiada program wodorowy?

Zdziwiłem się, że w niektórych dziedzinach PGNiG było mało obecne. Jedna z nich to właśnie wodór. Mówi się o nim jako o przyszłym paliwie transportowym. Trzeba jednak poważnie rozważać potencjał jego wykorzystania w sieciach gazowych, w których zamiast gazu ziemnego mógłby płynąć wodór albo mieszanka obu tych paliw. Wiele krajów nad tym pracuje, nie tylko znana z tego Japonia. Również my powinniśmy się w ten proces włączyć znacznie bardziej efektywnie, aniżeli do tej pory.

Czy chodzi także o zielony wodór z OZE?

W okresach niższego zapotrzebowania na energię, OZE może być wykorzystane do wytwarzania wodoru. Podobnie możemy zrobić z biogazem. Możliwości jest wiele. Wzorem działania jest EU Battery Alliance. Może powstać analogiczna koalicja wodorowa. Będziemy chcieli w niej uczestniczyć.

To wizja przyszłości, ale PGNiG jest wciąż ograniczony przeszłością. Co dalej z kontraktem jamalskim?

Już niedługo, z końcem 2022 roku, ta umowa przestanie obowiązywać. Jej warunki są dla nas bardzo niekorzystne. W dodatku dostawy gazu w ramach kontraktu jamalskiego są co jakiś czas przerywane. To się zdarzyło siedem razy w ostatnich latach. Nie możemy sobie na to pozwolić. Dlatego kontynuuję politykę pełnego uniezależnienia się od gazu z kontraktu jamalskiego.

W tym kontekście może paść pytanie o to, co zrobić z Gazociągiem Jamalskim po zakończeniu kontraktu. Należy jednak pamiętać, że większość gazu, która nim płynie, trafia do Niemiec i to zapewne się nie zmieni. Natomiast kontrakt na dostawy do Polski jest dla nas wyjątkowo niekorzystny. Dlatego liczymy na pozytywną decyzję Trybunału Arbitrażowego w Sztokholmie, której spodziewamy się w tym miesiącu (marcu – przyp. red.). Mamy powody, aby przypuszczać, że arbitrzy uwzględnią nasze argumenty i zmienią sposób ustalania ceny rosyjskich dostaw, aby odpowiadała ona warunkom rynkowym.

Kolejny aspekt tych relacji to sporny Nord Stream 2. Jak PGNiG wykorzysta fakt, że zostało włączone do postępowania w sprawie ewentualnego wyłączenia projektu spod prawa europejskiego?

Nord Stream 2 oczywiście powinien w całości podlegać wymogom określonym w dyrektywie gazowej w zakresie rozdzielenia własnościowego, dostępu stron trzecich i wymogu transparentnych taryf. W naszej ocenie nie ma podstaw dla przyznania gazociągowi Nord Stream 2 derogacji. Byłoby to uprzywilejowane traktowanie, szkodliwe z punktu widzenia rynku i bezpieczeństwa dostaw gazu, i to nie tylko dla Polski, ale całego rynku europejskiego.

Decyzję w sprawie derogacji podejmują instytucje krajowe, w tym przypadku niemiecki urząd regulacyjny – Bundesnetzagentur. W odpowiedzi na nasz wniosek, urząd wydał decyzję o dopuszczeniu PGNiG do udziału w postępowaniu w tej sprawie. To pokazuje, że nasza rola jest znacząca, a nasze argumenty o wpływie gazociągu Nord Stream 2 na rynek i bezpieczeństwo dostaw są istotne. Chcemy egzekwować nasze prawa wynikające z porządku europejskiego.

Jakie PGNiG ma możliwości oddziaływania na ten proces?

Chcemy, żeby nasz głos był słyszalny i brany pod uwagę przy podejmowaniu kluczowych decyzji regulacyjnych. Fakt, że jesteśmy uczestnikiem tego postępowania otwiera nam możliwość przedstawienia naszych argumentów i odniesienia się do argumentów wnioskodawcy. Ostateczna decyzja będzie należała do regulatora Bundesnetzagentur. Ona musi być zgodna z prawem europejskim, a naszym zdaniem dyrektywa gazowa nie pozostawia wątpliwości, że derogacja Nord Stream 2 od obowiązków wynikających z III Pakietu Energetycznego UE nie jest prawnie możliwa.

Z Ukrainy płyną wieści o planach utworzenia hubu gazowego w oparciu o infrastrukturę przesyłową i magazynową istniejącą w tym kraju. Dla PGNiG to szansa czy wyzwanie?

Chcemy w pełni realizować politykę naszego rządu, w szczególności zamierzamy uczestniczyć w budowie regionalnego hubu gazowego. Działań i planów Polski i Ukrainy w tym zakresie nie należy traktować jako konkurencyjnych, wręcz przeciwnie – są one komplementarne. Doświadczenie PGNiG na europejskim i globalnym rynku gazu, istniejąca i planowana w Polsce infrastruktura w zakresie regazyfikacji oraz rozwinięty rynek giełdowy, w połączeniu z infrastrukturą istniejącą na Ukrainie, mogą razem stanowić atrakcyjną ofertę dla wszystkich krajów regionu.

Gaz, który sprowadzamy do Polski w postaci skroplonej z różnych kierunków, wśród których coraz większe znaczenie będzie mieć amerykański, zamierzamy sprzedawać również poza granicami kraju. Pierwsza umowa w tej sprawie, z prywatnym partnerem ukraińskim ERU Trading, została podpisana w sierpniu ubiegłego roku a zrealizowana w IV kwartale 2019 roku. Gaz, który dostarczyliśmy wtedy na Ukrainę, trafił najpierw do Terminalu im. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego w postaci LNG. Chcemy świadczyć podobne usługi również innym krajom regionu, choć z pewnością kierunek ukraiński jest szczególnie ciekawy. Mamy tam doświadczenie handlowe, ale to nie jedyny obszar, na którym planujemy się rozwijać. Interesuje nas również poszukiwanie i wydobycie gazu. Pierwszą umowę w tym zakresie podpisaliśmy z ERU w zeszłym roku. Prace wiertnicze planujemy rozpocząć do końca tego roku.

Czy jest szansa na kontrakt handlowy z Naftogazem?

Specyfiką rynku ukraińskiego jest krótkoterminowe kontraktowanie dostaw gazu. PGNiG dostarczało już gaz do Naftogazu, w szczególności w marcu 2018 roku, kiedy Gazprom w ostatnim momencie wycofał się z uzgodnionego rozpoczęcia dostaw na Ukrainę, co groziło bezpieczeństwu systemu gazowego tego kraju. Jeśli chodzi o kontrakty długoterminowe, to widzimy zainteresowanie Naftogazu dostawami paliwa pochodzącego z regazyfikacji LNG. Jesteśmy gotowi do takiej współpracy i do podpisania takiego kontraktu.

Jakie są plany rozwoju obecności PGNiG na Ukrainie na ten rok?

Priorytetem jest uruchomienie działalności w zakresie poszukiwań i wydobycia gazu do końca tego roku. Poza tym planujemy zmianę charakteru i istotne wzmocnienie naszego przedstawicielstwa, które do tej pory zajmowało się przede wszystkim sprawami technicznymi. Mamy już takie przedstawicielstwo w Brukseli, bo tam powstają regulacje, mamy również w Moskwie, choć przenosimy je do Sankt Petersburga, gdzie jest siedziba Gazpromu. Naturalne jest, że wzmocnienie obecności na Ukrainie wymaga ustanowienia pełnowymiarowego przedstawicielstwa w Kijowie. Poza tym oczywiście kontynuujemy nasze działania w zakresie dostaw i magazynowania gazu na Ukrainie.

Jak PGNiG walczy z koronawirusem?

Nie przechodzimy obojętnie wokół tego, co się dzieje. Pilnujemy dostaw od strony technicznej, aby system funkcjonował bez problemu. Mogę zapewnić, że jest w pełni bezpieczny i działa prawidłowo. Chociaż pandemia stwarza niebezpieczeństwo dla funkcjonowania każdej firmy, jesteśmy dobrze przygotowani na sytuacje krytyczne. Wprowadziliśmy szereg rozwiązań, które w obecnej sytuacji zabezpieczają sprawne działanie kluczowych procesów. Jedna piąta pracowników GK PGNiG pracuje zdalnie. Jeżeli doliczyć do tego inne nieobecności, spowodowane np. opieką nad dziećmi, to poza pracą przebywa prawie 40 proc. pracowników, a zatrudniamy niemal 25 tysięcy osób. Tym, którzy muszą stawiać się osobiście, bo wymaga tego np. ciągłość produkcji, zapewniamy termometry, maski, odzież ochronną. Zminimalizowaliśmy liczbę spotkań, zawiesiliśmy wyjazdy, wprowadziliśmy rotacyjny system pracy. To nie są tanie działania, bo kosztowały nas już 1,5 mln złotych a kwota ta cały czas rośnie.

Troszczymy się również o naszych klientów, dlatego zdecydowaliśmy o zawieszeniu windykacji wobec tych, którzy mają obecnie trudności finansowe. Zawiesiliśmy również pracę biur obsługi klienta, których jest 137. Na szczęście większość spraw można dziś załatwić telefonicznie lub elektronicznie w elektronicznym biurze obsługi klienta. Te działania to nie jest nasze ostatnie słowo – musimy się solidaryzować ze społeczeństwem i kontrahentami.

Czy odwołanie szeregu wydarzeń publicznych daje Panu więcej czasu?

Nie mam więcej wolnego czasu. Działamy w szczególnych warunkach, aby zapewnić niezawodne funkcjonowanie infrastruktury krytycznej dla bezpieczeństwa dostaw gazu. To wymaga intensywnych kontaktów w ramach grupy kapitałowej oraz z innymi podmiotami. Jednak kontaktujemy się zdalnie, tak jak w przypadku tego wywiadu. Sytuacja wymusiła zmianę modelu działania. Sądzę, że to wpłynie na funkcjonowanie firm w przyszłości, już po zakończeniu kryzysu, i będzie mieć także pozytywne efekty. Korzysta na tym gospodarka cyfrowa. Przyzwyczaimy się do pracy zdalnej, ograniczymy podróże i dojazdy. Jest szansa, że wtedy rzeczywiście będziemy mieli więcej czasu.

Rozmawiał Wojciech Jakóbik