Kontrakty jamalski i katarski w powiązaniu z obligiem giełdowym oraz rosnącymi obciążeniami podatkowymi mogą zachwiać kondycją finansową Polskiego Górnictwa Naftowego i Gazownictwa – czytamy w „Rzeczpospolitej”.
Dziennik cytuje wypowiedź Marka Kamińskiego z firmy doradczej EY, który zwraca uwagę, że od przyszłego roku w ramach kontraktów z Katarczykami i Rosjanami, PGNIG będzie musiał odbierać ze względu na klauzulę „takie or pay”, rocznie około 10 mld m sześc. gazu. Podkreśla on jednocześnie, że obecnie gaz z tych źródeł jest droższy niż w Europie Zachodniej.
Z drugiej strony – dodaje Kamiński – na PGNIG nałożono obowiązek giełdowy, a UOKiK zalecił spółce uelastycznianie kontraktów z klientami.
Jak mówi w „Rz” Kamiński, te czynniki zmuszą PGNiG do wyboru pomiędzy dwoma opcjami. Jedna zapewni utrzymanie rynku, ale będzie oznaczać konieczność dopłacania do handlu gazem, a druga utratę runku ze względu na zbyt wysokie w stosunku do konkurencji ceny, co dodatkowo doprowadzi do nadmiaru surowca.
Jednocześnie ekspert z EY zwraca uwagę na zagrożenie jakie niesie dla PGNIG wprowadzanie nowych podatków od wydobycia. Przypomina on, że spółka sprzedaje gaz z krajowego wydobycia po regulowanych cenach, a podatki będą naliczane od cen rynkowych. W efekcie obciążenia podatkowe z tego tytułu, w przypadku PGNiG nie wyniosą – jak zapewniał rząd – 40 proc., ale będą na poziomie 130 proc. i uszczuplą kasę spółki o ok 1,2 mld rocznie.
Jak podkreśla Kamiński, jeśli kwestie kontraktów jamalskiego i katarskiego oraz liberalizacji rynku i opodatkowania wydobycia nie ulegną zamianie, to PGNiG zostanie zmuszone do mocnego ograniczenia inwestycji.
Źródło: Rzeczpospolita/CIRE.PL