Karaczun: Polityką klimatyczną w kryzys migracyjny

2 października 2015, 15:30 Energetyka

KOMENTARZ

Kurdowie uciekający przed Państwem Islamskim z Iraku do Turcji.

dr hab. Zbigniew M. Karaczun

profesor SGGW, ekspert Koalicji Klimatycznej

Jedną z przyczyn masowego exodusu Syryjczyków z kraju były skutki zmian klimatu, w tym rekordowa susza, wzmagająca napięcia społeczne. Wielu naukowców twierdzi, że Syria to dopiero początek masowych migracji. Jak to wszystko wpłynie na unijną gospodarkę?

Zdaniem klimatologów z Uniwersytetu Kalifornijskiego, należących do zespołu Collina Kelleya, jedną z przyczyn konfliktu w Syrii była rekordowo długa susza w latach 2006-2010, która zmusiła 1,5 mln. ludzi do migracji ze zrujnowanych wsi do miast. Dodatkowo niepokój społeczny podkręciła fala 1 miliona uchodźców z Iraku, co w efekcie doprowadziło do zachwiania się reżimu Baszszara al-Asada. Oczywiście całej winy za krwawą wojnę w Syrii, rządzoną twardą ręką przez dyktatorską dynastię, nie można zwalać na suszę. Na ten konflikt należy spojrzeć również przez pryzmat chociażby gwałtownego przyrostu populacji. W 1950 roku wynosiła ona 60 milionów ludzi, a dziś sięga 320 milionów. Istotny wpływ na nastroje społeczne miała także nadmierna eksploatacja wyjałowionych już wcześniej gleb. Wszystkie te czynniki, z suszą na czele, znacznie zaostrzyły konflikt, przyczyniający się do exodusu Syryjczyków.

Od czasów II wojny światowej nie mieliśmy do czynienia z taką liczbą uchodźców. Niestety według prognoz wielu instytucji obecna sytuacja jest zaledwie początkiem masowych migracji z Afryki i Bliskiego Wschodu do Europy. Skala tego problemu przekracza jakiekolwiek wyobrażenia. Według szacunków m.in. Międzynarodowej Organizacji ds. Migracji (OIM) i Fundacji na rzecz Sprawiedliwości Środowiskowej (EJF) do 2050 liczba uchodźców, którzy zostaną zmuszeni do opuszczenia miejsc zamieszkania przez skutki zmian klimatu sięgnie od 25 do 150 milionów. Trudno sobie wyobrazić, w jaki sposób Europa poradziłaby sobie z taką liczbą uciekinierów. Już teraz trudno określić wpływ bieżącej fali migracji na gospodarkę unijną, a co dopiero mówić o kolejnych, które będą znacznie większe.

Oszacowanie kosztów przyjęcia uchodźców oraz późniejszej ich integracji ze społeczeństwem jest niezwykle trudne. Każdy kraj posiada inną politykę i procedury, a Europa nie wypracowała jeszcze skutecznego i sprawiedliwego systemu, który pozwoliłby odpowiednio podzielić migracje pomiędzy członków UE. Można zatem kierować się jedynie statystykami i potrzebami poszczególnych państw.

Biorąc pod uwagę prognozy Biura Statystycznego Komisji Europejskiej w 2060 roku populacja w Polsce zmniejszy się do 31 mln ludzi, z czego niewiele ponad połowa będzie pracować (11 mln będzie w wieku 65 lat, a 3 mln powyżej 80. roku życia). W tej sytuacji, by nie dopuścić do katastrofy ekonomicznej kraju, należałoby rocznie przyjmować około 200 tysięcy migrantów, by w perspektywie 25 lat napływ wynosił mniej więcej 5 milionów. Natomiast, by system mógł właściwie zadziałać, trzeba stworzyć odpowiednią politykę imigracyjną, której kluczowym elementem byłaby intensywna nauka języka, jak najszybsze wdrożenie dzieci i młodzieży do systemu edukacji oraz wprowadzenie osób aktywnych zawodowo na rynek pracy.

Trzeba jednak pamiętać, że migracje klimatyczne są znacznie „słabsze” strukturalnie od migracji czysto ekonomicznych, obejmują mniej wartościową społeczność, trudniejszą do asymilacji, a nawet włączenia jej, z korzyścią, do gospodarki i życia społecznego. Formułuje się więc obawy o stabilność gospodarki, zarówno kraju czy też regionu opuszczanego, jak i tego, do którego migranci przybywają. Ich skutki w dalszej perspektywie bardzo trudno określić. Jedno jest pewne skala migracji rzędu 25-150 milionów ludzi stanowczo przekracza możliwości Europy.

By zmniejszyć ryzyko migracji klimatycznych tej wielkości, trzeba przede wszystkim doprowadzić do zawarcia mocnego porozumienia podczas tegorocznego Szczytu Klimatycznego w Paryżu (COP21). W trakcie obrad zostaną podjęte decyzje odnośnie celów redukcji gazów cieplarnianych oraz finansowania polityki klimatycznej w krajach rozwijających się, położonych między innymi w Afryce Północnej. Brak wiążących zobowiązań na szczeblu globalnym przyczyni się do gwałtownie postępujących zmian klimatu, co zaostrzy bieżące konflikty oraz wywoła nowe, powodując masowe migracje, z którymi Europa może sobie nie poradzić.