Lit potrzebny do tworzenia wysokich technologii może znaleźć się pod dominacją nowego kartelu z udziałem największych jego producentów. Zanosi się na nową grę geopolityczną. Polacy mogliby teoretycznie wydobywać lit w Chile.
Indonezja wezwała do stworzenia kartelu litowego na kształt naftowego OPEC, który kontrolowałby podaż tego surowca i w ten sposób miał wpływ na cenę. To surowiec transformacji energetycznej potrzebny przy budowie odnawialnych źródeł energii, magazynów energii oraz innych wyszukanych rozwiązań technologicznych.
Minister inwestycji Indonezji Bahlil Lahadalia wezwał na łamach Financial Times do powołania litowego kartelu. Mógłby on także zarządzać innymi kluczowymi surowcami jak nikiel, kobalt i mangan. Portal Quartz opisuje, że Argentyna, Chile i Boliwia już zgłosiły akces do takiej organizacji skupionej wokół litu i już podjęły prace w tym kierunku. Te państwa są nazywany litowym trójkątem odpowiadającym za 58 procent jego zasobów na świecie.
Chcą jednak, by do kartelu dołączyła Australia, największy producent litu. Haczyk jednak polega na tym, że to Chiny kontrolują około 58 procent przerobu litu na potrzeby baterii. Zachód dotąd nie zwiększył wystarczająco potencjału bateryjnego, by uniezależnić się od Państwa Środka, a nawet jeśli powstanie litowe OPEC, to Chińczycy będą kontrolować jego przerób.
Co ciekawe, polski KGHM wydobywający obecnie głównie miedź w kopalni Sierra Gorda w Chile, mógłby także sięgnąć po lit.
Quartz/Financial Times/Wojciech Jakóbik
Jakóbik: Przyszłość energetyki jest z miedzi…i litu. Polacy są w globalnej grze