KE: Nie hamujemy śledztwa przeciwko Gazpromowi. Turkish Stream nie zadziała

5 lutego 2015, 10:40 Energetyka

(Wojciech Jakóbik)

Greckie gazociągi

Komisarz ds. konkurencji Unii Europejskiej Margrethe Vestager zaprzeczyła jakoby śledztwo antymonopolowe przeciwko Gazpromowi rozpoczęte w 2013 roku było hamowane ze względu na wojnę na Ukrainie. Zapewniła, że musi przeprowadzić analizę infrastruktury gazowej, cen i „tego jak działa sektor” zanim śledztwo ruszy dalej.

Podczas swojej wizyty w Polsce wiceprzewodniczący Komisji Europejskiej do spraw Unii Energetycznej Marosz Szewczowicz zapowiedział, że śledztwo przeciwko Gazpromowi będzie kontynuowane i nie jest niczym nadzwyczajnym i nie ma charakteru politycznego. Przypomniał, że Bruksela prowadziła już sprawy przeciwko wielkim koncernom jak Google czy Microsoft.

Dodał także, że rosyjski projekt budowy gazociągu Turkish Stream nie osiągnie sukcesu ze względu na „prostą matematykę”. Europa potrzebuje 15 mld m3 nowego gazu rocznie, podobnie jak Turcja – przekonywał. Tymczasem Rosjanie chcą zastąpić za pomocą Turkish Stream porzucony projekt South Stream. Rura ma osiągnąć przepustowość 63 mld m3 rocznie.

Szewczowicz ostrzegł także, że Gazprom nie może dowolnie zmieniać punktu odbioru surowca przez jego europejskich klientów. Rosjanie zapowiedzieli, że firmy z Europy pragnące kupować gaz przez Turkish Stream będą musiały go odbierać na granicy turecko-greckiej. W umowach gazowych jest ustalony punkt odbioru, który musiałby się zmienić za zgodą stron, aby było możliwe odbieranie gazu w Grecji. Unijny komisarz przekonywał, że kraje Europy Południowej lepiej wyjdą na rozbudowie połączeń między ich systemami gazowymi niż łączeniem się z nowym węzłem gazowym Gazpromu.

Tymczasem włoski ambasador w Azerbejdżanie Giampaolo Cutillo zapewnił, że Turkish Stream nie zaszkodzi projektom Korytarza Południowego, bo w przeciwieństwie do nich jest na wczesnym etapie realizacji i nie ma nawet kontraktorów na budowę rury.