KE nie wyklucza, że odwoła się od wyroku Sądu UE anulującego jej decyzję, która pozwoliła Gazpromowi wysyłać więcej gazu do UE gazociągiem OPAL. Inny scenariusz to, jak powiedział wiceszef KE Marosz Szefczovicz, nowy wniosek Niemiec ws. przesyłu gazu tą nitką.
W czwartek w Brukseli odbyły się rozmowy Rosji, Ukrainy i Komisji Europejskiej ws. tranzytu rosyjskiego gazu przez Ukrainę po wygaśnięciu kontraktu z końcem 2019 r. Na ich marginesie Szefczovicz rozmawiał z ministrem energetyki Rosji Aleksandrem Nowakiem o niedawnym wyroku Sądu UE anulującym decyzję Komisji Europejskiej w sprawie przesyłu większych ilości rosyjskie gazu gazociągiem OPAL.
„Wyjaśniliśmy wyrok Sądu UE, w którym anulowana została decyzja dotycząca gazociągu OPAL (…). Wyrok opiera się na założeniu, że potrzebna jest lepsza ocena europejskiej solidarności i implikacji decyzji dla rynków sąsiadujących, szczególnie Polski” – powiedział wiceszef KE na konferencji prasowej.
Jak dodał, obecnie KE analizuje możliwe scenariusze. „KE ma dwie możliwości. Pierwsza, to odwołać się od wyroku. Sprawdzamy, co to by oznaczało, ile zajmie to czasu. Oceniamy, na podstawie wcześniejszej praktyki, że zajęłoby to około 2-3 lat. Drugi scenariusz zakłada brak odwołania od decyzji albo decyzję niemieckiego regulatora (Bundesnetzagentur – PAP), aby przygotować nową ocenę i przedstawić ją Komisji, tak jak to zostało zrobione w przypadku decyzji, która została anulowana przez Sąd UE” – wskazał.
Obecnie – jak powiedział – eksperci Komisji analizują wyrok. „Oczywiście decyzja musi zostać podjęta na poziomie politycznym przez kolegium komisarzy. Jesteśmy w kontakcie ze stroną niemiecką i niemieckim regulatorem w sprawie tego, jak planują podejść do tej kwestii” – wskazał.
OPAL to biegnący wzdłuż niemiecko-polskiej granicy gazociąg, który połączony jest z Nord Streamem.
W 2009 roku OPAL-owi przyznano na 22 lata wyjątkowe traktowanie w ramach unijnego III pakietu energetycznego, który wymaga m.in. dostępu stron trzecich, czyli innych firm, w tym przypadku konkurentów Gazpromu, do infrastruktury przesyłu gazu w UE.
Zgodnie z przyznanym wyjątkiem Gazprom miał rezerwację na 50 proc. przepustowości gazociągu OPAL, ale mógł ją zwiększyć, wdrażając tzw. program uwalniania gazu, czyli oferowania części gazu, dokładnie 3 mld m sześciennych, na rynku poza kontraktami.
Gazprom nie spełnił jednak nigdy tych warunków – nie uruchomił programu uwalniania gazu, uznając, że byłoby to nieopłacalne. Ostatecznie został tylko z 50 procentami przepustowości. Tak było aż do 2016 r., gdy Bundesnetzagentur poinformował Komisję o zamiarze zwiększenia, na wniosek Gazpromu, rezerwacji przepustowości dla rosyjskiego koncernu. Komisja się zgodziła.
Polski rząd, a także spółka zależna PGNiG w grudniu 2016 roku złożyły do unijnego sądu pozwy przeciwko KE. Warszawa argumentowała, że postanowienie KE jest niekorzystne dla bezpieczeństwa energetycznego Polski.
10 września Polska wygrała z Komisją Europejską w Sądzie UE w sprawie decyzji dotyczącej umożliwienia Gazpromowi większego wykorzystania gazociągu OPAL. Sąd UE orzekł wtedy, że zgoda Komisji Europejskiej na większe wykorzystanie lądowej odnogi Nord Streamu została wydana z naruszeniem zasady solidarności energetycznej i dlatego jest nieważna.
Polska Agencja Prasowa
Jakóbik: Wyrok OPAL nie zagraża bezpieczeństwu lecz niespodzianki Gazpromu (ANALIZA)