Kolejna runda rozmów między Rosją, Ukrainą i Komisją Europejską ws. tranzytu rosyjskiego gazu przez Ukrainę od 2020 r. zakończyła się fiaskiem. Pertraktacje, które odbyły się w poniedziałek w Brukseli, nie przyniosły rozstrzygnięcia przez postawę Moskwy.
Gazprom opóźnia rozmowy
Umowa dotycząca tranzytu rosyjskiego przez Ukrainę wygasa z końcem br. Kijów obawia się, że jeśli do tego czasu nie dojdzie do porozumienia z Rosją, Moskwa wstrzyma lub ograniczy dostawy do tego kraju.
„Czas ucieka. Jest i musi być poczucie pilności sprawy. Z tego powodu apelowałem do wszystkich przy stole, aby byli tak konstruktywni, jak to możliwe. Niestety muszę przyznać, że jestem rozczarowany dzisiejszym wynikiem” – mówił na konferencji prasowej po zakończeniu spotkania wiceszef KE ds. unii energetycznej Marosz Szefczovicz.
Z jego relacji wynika, że Rosjanie domagali się pakietowego potraktowania sprawy nie tylko kończącego się kontraktu, ale też rozstrzygnięcia trybunału arbitrażowego w Sztokholmie.
Nakazał on Gazpromowi wypłacić Naftohazowi odszkodowanie za to, że rosyjski monopolista nie dostarczał Ukraińcom wystarczającej ilości gazu do tranzytu na Zachód. Zadłużenie Gazpromu wobec Naftohazu wynosi 2,6 mld dol. bez odsetek. Gazprom odmawia uregulowania tego zadłużenia. Moskwa chciałaby załatwić tę sprawę przy okazji podpisania nowego kontraktu gazowego z Ukrainą.
Gazprom w styczniu proponował porozumienie stron i rezygnację z wzajemnych pretensji, na co strona ukraińska wówczas się nie zgodziła. W poniedziałek – według unijnych źródeł PAP – kwestia ta była bardzo mocno stawiana przez rosyjską delegację.
„Dla Rosji bardzo istotną kwestią jest znalezienie rozwiązania dotyczącego decyzji antymonopolowej ze Sztokholmu, jak również sprawy potencjalnych ilości gazu bezpośrednio sprzedawanych Ukrainie” – podkreślił Szefczovicz.
Jak relacjonował, dla strony ukraińskiej parametry kontraktu, które zostały zaprezentowane, były do zaakceptowania. KE chce, by kontrakt opiewał na 10 lat i przewidywał przesyłanie od 40 do 60 mld metrów sześciennych surowca rocznie. Delegacja rosyjska – mówił wiceszef KE – nie była w stanie zadeklarować zgody na te parametry „w tej chwili”.
W rozmowach w Brukseli wzięli udział minister energetyki Rosji Aleksandr Nowak i jego ukraiński odpowiednik Ołeksij Orżel, a także szefowie państwowych spółek gazowych z obu krajów.
Ciąg dalszy w listopadzie
Kolejne spotkanie ma się odbyć w przyszłym miesiącu, ale na razie nie ma ustalonej daty. Ze słów Szefczovicza wynika, że niewykluczone jest podpisanie porozumienia na pierwsze półrocze, które automatycznie stałoby się kontraktem długoterminowym po wypełnieniu odpowiednich warunków.
Strona ukraińska ma m.in. doprowadzić do tego, że z Naftohazu zostanie wydzielona nowa spółka do obsługi tranzytu gazu przez Ukrainę. Przyszła umowa ma się bowiem opierać się na prawie UE, które przewiduje konieczność takiego rozdziału.
Na nieco ponad dwa miesiące przed końcem roku wiele wskazuje na to, że Rosja nie będzie miała gotowej alternatywnej trasy dostaw do Europy, jakim miał być gazociąg Nord Stream 2. Dla Ukrainy zaprzestanie tranzytu przez jej terytorium byłoby niekorzystne zarówno z powodów dotyczących bezpieczeństwa, jak i ekonomicznych. Rosja pozbawiłaby w ten sposób Kijów środków z opłat za tranzyt, umożliwiając sobie dodatkowo całkowicie odcięcie tego kraju od surowca z kierunku wschodniego.
Polska Agencja Prasowa
Jakóbik: Chaos kontrolowany, czyli ciąg dalszy rozmów gazowych