Kłysiński: Mocniejsze sankcje nie zmienią podejścia Białorusi do inwazji na Ukrainę

29 września 2022, 07:25 Bezpieczeństwo

Obecnie główne cele polityki sankcyjnej Unii Europejskiej to Ukraina i Rosja. Na tych dwóch państwach skupia się Bruksela. Białorusini stoją nieco niżej w hierarchii, wprowadzenie mocniejszych sankcji na Białoruś nie zmieni jej stanowiska wobec inwazji na Ukrainie – mówi Kamil Kłysiński z Ośrodka Studiów Wschodnich w rozmowie z BiznesAlert.pl.

Aleksandr Łukaszenko. Fot. Flickr
Aleksandr Łukaszenko. Fot. Flickr

BiznesAlert.pl: Jak wygląda obecna sytuacja na Białorusi w kontekście powołania częściowej mobilizacji w Rosji? Czy w mediach pojawiają się głosy obawy o przeprowadzenie takiej mobilizacji na Białorusi?

Kamil Kłysiński: Oczywiście obawy są, ale nie mają charakteru paniki. Liderka białoruskiej opozycji Svietlana Cichanouska, po wystąpieniu Putina wystosowała oświadczenie do władz, aby nie podejmowały takiej mobilizacji na Białorusi. Apelowała także do obywateli, aby nie podporządkowywali się takiej decyzji i wyrazili sprzeciw wobec  potencjalnym rozkazom. Natomiast władze białoruskie z prezydentem Łukaszenką na czele uspokajają i zapewniają, iż do takiej mobilizacji nie dojdzie. Również uważam, że władze w Mińsku nie zdecydują się na taki krok, ponieważ mogłoby to wywołać falę protestów w kraju oraz wprowadziłoby znaczny niepokój w nomenklaturze. .

Jak traktuje się rosyjskich uciekinierów na Białorusi? Czy Łukaszenka jako sojusznik Putina pozwoli na wjazd ludziom uciekającym przed mobilizacjom?

Pojawiły się informacje o tym, że białoruskie służby graniczne na lotnisku międzynarodowym w Mińsku  otrzymały instrukcje o szczegółowej weryfikacji rosyjskich podróżnych przylatujących na Białoruś. Wszystko wskazuje na to, iż Białoruś kreuje się na lojalnego partnera w tej sprawie. Myślę, że kierunek białoruski nie jest dobrym wyborem dla rosyjskich uciekinierów w wydostaniu się z Rosji. Po za tym możemy zauważyć, że inne kierunki są o wiele bardziej oblegane jak loty do Stambułu, Erewania, Astany czy lądowe granice z Finlandią lub Gruzją.

Jak obecnie określa się politykę Mińska wobec rosyjskiej inwazji na Ukrainę? Czy Białoruś nadal będzie wspierać Rosje w swoich działaniach?

Ten kto na bieżąco zajmuje się badaniem polityki Białorusi może zauważyć w wypowiedziach białoruskich urzędników wysokiego szczebla, że Mińsk wolałby zdystansować się od polityki Kremla, co tym samym oznacza, iż Łukaszenka nie chce ponosić większych strat z tytułu współagresji na Ukrainę. Białorusini nie chcą bezpośrednio ingerować w sytuację na froncie oraz tak jak państwa zachodnie, chcieliby pokojowego uregulowania tego konfliktu. Z drugiej strony cały czas obecna jest retoryka wsparcia dla Moskwy. Białoruś jako lojalny sojusznik nie zostawi Rosji, ponieważ wywołując gniew Putina może sprowadzić na siebie jeszcze większe kłopoty niż ma obecnie. Łukaszenka musi lawirować między Moskwą, a Zachodem, ponieważ jakikolwiek mocniejszy zwrot czyjąś stronę spotka się z negatywnymi skutkami.

Czy uważa Pan, że bardziej restrykcyjne sankcje unijne na Białoruś mogłyby wywołać silniejszą presję na władze w Mińsku i skłonić Łukaszenkę do zwrotu ku zachodowi?

Obecnie główne cele polityki sankcyjnej UE to Ukraina i Rosja. Na tych dwóch państwach skupia się Bruksela. Białoruś stoi nieco niżej w hierarchii. Myślę, że wprowadzenie mocniejszych sankcji na Białoruś nie zmieni stanowiska tego państwa w kontekście wojny na Ukrainie. Łukaszenka zdaje sobie sprawę, że za daleko zabrnął w kontaktach z Moskwą i nie będzie w stanie porozumieć się z Unią. Jego wcześniejsze próby nawiązania współpracy z góry były skazane na porażkę. Niestety Białoruś jako wasal Rosji nie jest w stanie zrobić nic konkretnego co mogłoby przybliżyć relacje z Brukselą, ponieważ wywołałoby to sprzeciw Moskwy. Prezydent Białorusi musi zatem kontynuować dotychczasową politykę represji i współpracy z Kremlem, ponieważ tylko wtedy będzie mógł sprawować władzę i utrzymywać kontrolę nad aparatem bezpieczeństwa.

Rozmawiał Wojciech Gryczka

Rosja powołuje do wojska zmarłych