Jakóbik: Polskę może czekać nowy-stary spór z Gazpromem

4 marca 2020, 07:30 Energetyka

Gazprom porozumiał się z Bułgarami w sprawie redukcji cen dostaw gazu w ramach obowiązującej umowy długoterminowej. Polacy wciąż czekają na wyrok arbitrażu w sprawie kontraktu jamalskiego. Mogą jeszcze poczekać, jeśli Rosjanie zechcą wykorzystać sytuację do gry wokół zakończenia umowy przesyłowej – pisze Wojciech Jakóbik, redaktor naczelny BiznesAlert.pl.

fot. Gazprom

Dwa kontrakty i wieczny spór

Rosjanie są jedynymi dostawcami gazu do Bułgarii. Doszli do porozumienia pozwalającego zakończyć postępowanie arbitrażowe bez wyroku. Oznacza to, że Gazprom prawdopodobnie antycypował swą porażkę, bazując na szeregu przykładów z historii. Rewizja ceny w kontrakcie bułgarskim obowiązującym do 2022 roku była jednym z warunków uniknięcia kary w śledztwie antymonopolowym Komisji Europejskiej, które pozwoliło ustalić, że Gazprom nadużywał pozycji dominującej na rynkach Bułgarii, Polski i krajów bałtyckich, m.in. poprzez niesprawiedliwą cenę, którą obiecał potem dostosować do warunków na giełdach europejskich. Stąd prawdopodobnie wzięła się retroaktywna obniżka sięgająca sierpnia 2019 roku.

Polska także posiada kontrakt na dostawy do 2022 roku, który został zakwestionowany w śledztwie antymonopolowym. Spór z Polakami nie przyniósł jednak rozstrzygnięcia. Po próbach porozumienia przed 2015 rokiem PGNiG skierował sprawę do arbitrażu. Ostatnie deklaracje spółki zapowiadają rozstrzygnięcie arbitrażu na koniec marca 2020 roku, ale do tej pory było ono już kilkukrotnie odwlekane. Kolejną datą graniczną, w której mogą pojawić się napięcia polsko-rosyjskie jest 17 maja, kiedy kończy się kolejny kontrakt, tym razem o warunkach dostaw przez polski odcinek Gazociągu Jamalskiego należący do spółki EuRoPol Gaz.

19 grudnia 2019 roku prezes Urzędu Regulacji Energetyki wydał na mocy noweli prawa energetycznego z 2019 roku decyzję, która ustaliła treść umowy powierzającej obowiązki operatora Gazociągu Jamalskiego Gaz-Systemowi, pozwalając na bezpośredni nadzór wykonywania poleceń. To odpowiedź na groźbę blokowania umowy tego typu przez stronę rosyjską w obliczu zakończenia poprzedniej z końcem roku. Decyzje EuRoPol Gazu (Gazprom – 48 procent akcji, PGNiG – 48 procent, Gas-Trading należący do PGNiG – 4 procent) są podejmowane w drodze konsensusu na mocy ustępstwa polskiego w czasie kontrowersyjnej renegocjacji kontraktu jamalskiego w 2010 roku. Decyzja URE wyznacza Gaz-System na operatora polskiego odcinka Jamału do 31 grudnia 2025 roku.

Jeżeli z końcem marca znów nie poznamy rozstrzygnięcia arbitrażu PGNiG-Gazprom, a proces przeciągnie się do maja tego roku, może dojść do kolejnej próby pakietowego rozwiązania, które poprawiłoby pozycję negocjacyjną Rosjan. Mogliby na przykład wykorzystać spory o warunki zakończenia umowy przesyłowej do negocjacji na temat nowych warunków kontraktu jamalskiego. Jeżeli sprawa trafi na deski sądu, należy się spodziewać istotnych opóźnień ze względu na przewlekłość postępowań w polskich instytucjach tego typu.

Przezorny zawsze ubezpieczony

Tymczasem każdy dzień obowiązywania kontraktu jamalskiego z niesprawiedliwą, zawyżoną ceną stwierdzoną przez Komisję Europejską oznacza straty PGNiG na różnicy między nią a poziomem giełdowym, która powoduje konieczność sprzedaży gazu z Jamału ze stratą. Zysk netto PGNiG w pierwszej połowie 2019 roku spadł o 42 procent przez tzw. spread między kontraktem jamalskim a giełdą. Ustępstwa widoczne w Bułgarii zmniejszyłyby obciążenia z tego tytułu, ale Rosjanie wciąż nie chcą do nich dopuścić, a postępowanie arbitrażowe trwa nadal. Polska kontynuuje proces uniezależniania się od dostaw gazu z Rosji i nawet obecnie byłaby w stanie zrealizować zapotrzebowanie dostawami spoza Gazociągu Jamalskiego przez terminal LNG oraz połączenia gazowe z sąsiadami. Mimo to Rosjanie mają jeszcze kilka kart do zagrania przy okazji zakończenia kontraktu przesyłowego oraz arbitrażu w sprawie umowy na dostawy. Polska musi być przygotowana.