Złoże węgla, którym interesuje się brytyjska spółka Tamar Resources w kontekście potencjalnego zakupu likwidowanej kopalni Krupiński, jest w dyspozycji Jastrzębskiej Spółki Węglowej, która prowadzi tam badania, a w przyszłości może rozpocząć eksploatację węgla – podał minister energii Krzysztof Tchórzewski.
We wtorek sprawę likwidowanej kopalni w Suszcu (Śląskie), której reaktywacją zainteresowany jest – przy wsparciu strony społecznej – brytyjski inwestor, po raz kolejny omawiała sejmowa Komisja ds. Energii i Skarbu Państwa. Jak podała podczas obrad Spółka Restrukturyzacji Kopalń (SRK), do której obecnie należy kopalnia, dotąd na działania likwidacyjne wydano 188,3 mln zł.
Jak mówił minister energii Krzysztof Tchórzewski, deklarujący zainteresowanie kopalnią brytyjski inwestor to spółka z kapitałem założycielskim zaledwie stu funtów, której wsparcie kwotą 90 mln dol. deklaruje – jednak jak dotąd bez potwierdzających to dokumentów – brytyjski fundusz Greenstone Capital. Z oferty wynika, że reaktywację kopalni Krupiński inwestor widzi w kontekście złoża węgla koksowego na południe od obecnego obszaru górniczego kopalni, podczas gdy koncesję na badanie tego obszaru od stycznia br. na pięć lat ma JSW.
„To złoże, do którego przez Krupińskiego chce pochodzić spółka Tamar, jest w dyspozycji Jastrzębskiej Spółki Węglowej, która – według oświadczenia, jakie uzyskałem od zarządu – nie ma zamiaru pozbywać się tej koncesji, tylko prowadzić tam badania i w przyszłości uruchomić tam wydobycie” – mówił szef resortu energii, wskazując, iż JSW, badając to złoże, poszerza swój zakres działania, przygotowuje obszary wydobywcze na przyszłość i nie zamierza rezygnować z posiadanej koncesji badawczej – przejęcie kopalni przez Tamar mogłoby zablokować te działania.
Wiceprezes JSW Artur Dyczko zapowiedział, że w ramach posiadanej tzw. koncesji badawczej, JSW zamierza odwiercić w tym złożu pięć nowych otworów – najpierw trzy, potem kolejne dwa. Rozpoczęła się już procedura przetargowa na wiercenia. Spółka szacuje złoża bilansowe w tym rejonie na 450 mln ton węgla, z czego ok. 76 mln ton to węgiel koksowy typu 35. Dotychczas złoże było rozpoznane za pomocą 24 otworów badawczych.
Minister Tchórzewski przypomniał, że przedstawiciele resortu energii spotkali się z przedstawicielami brytyjskiego inwestora na wyraźną prośbę i z udziałem strony społecznej, m.in. związkowców z Solidarności. Tamar chciałby przeprowadzić szczegółowe badanie kopalni Krupiński (tzw. due diligence) w ciągu dziewięciu miesięcy, aby później – jak deklarował – zainwestować w sumie ok. 600 mln zł i wydobywać 2,4 mln ton węgla rocznie. Nie przedstawił jednak – jak mówił Tchórzewski – wiarygodnych dokumentów na poparcie swoich deklaracji.
SRK szacuje, że obecnie każdy dzień utrzymywania kopalni kosztuje ok. 249 tys. zł, co daje 7,5 mln zł miesięcznie; wstrzymanie prac na czas dziewięciomiesięcznego due diligence kosztowałoby ok. 67,5 mln zł, bez gwarancji zwrotu tych środków przez inwestora. Resort energii nie widzi uzasadnienia dla takich działań, tym bardziej, że inwestor i wspierający go fundusz nie złożył dotąd uwiarygadniających go dokumentów. „Nie mamy żadnych podstaw, żeby w tym kierunku (sprzedaży kopalni inwestorowi – PAP) pójść” – mówił minister Tchórzewski.
Z danych SRK wynika, że dotąd z budżetu państwa na likwidację kopalni Krupiński wydano 188,3 mln zł. Zakład przeróbczy został zlikwidowany w 70 proc., przy czym dużą część maszyn i urządzeń przeniesiono do innych kopalń JSW. Spółka zagospodarowała również w innych kopalniach przenośniki taśmowe, zgrzebłowe i obudowy zmechanizowane. Zlikwidowano 18 km podziemnych wyrobisk, pozostało jeszcze 69 km, sprawne też pozostają kopalniane szyby.
Podczas wtorkowego posiedzenia komisji przedstawiciele resortu energii i JSW przedstawili ustalone w toku specjalnego audytu informacje dotyczące umów zawartych przez spółkę przed kilkoma laty, za czasów rządów PO-PSL, dotyczących kopalni Krupiński i związanej z niemieckim inwestorem spółki Silesian Coal. Firma ta chciała eksploatować pobliskie złoże Orzesze, z wykorzystaniem infrastruktury kopalni Krupiński – miała za to płacić JSW do 120 mln zł. Na związane z tym prace jastrzębska spółka wydała natomiast 87,8 mln zł, co – jak wynika z audytu – można traktować jako szkodę poniesioną przez JSW w latach 2013-2016. Mowa także o narażeniu JSW na szkodę o wartości ponad 10,9 mld zł – na tyle bowiem w lutym 2013 r. wyceniono aktywa giełdowe spółki.
W ocenie przedstawicieli JSW i resortu energii, charakter zawartych wówczas umów, które miały pozostać niejawne (także dla rady nadzorczej i akcjonariuszami), a także ich zwartość merytoryczna, budzą poważne wątpliwości – ich zbadaniem ma zająć się katowicka prokuratura, sprawdzając zgodność umów z prawem oraz to, czy mogły one być działaniem na szkodę Jastrzębskiej Spółki Węglowej, poprzez finansowanie działań służących prywatnemu inwestorowi i naruszenie obowiązujących procedur. Chodzi także o przekazanie konkurencyjnej firmie – w ramach zawartych umów – wielu wrażliwych informacji i danych. Audytorzy oceniają, że umowy nie zabezpieczały właściwie interesów JSW; podczas obrad komisji przedstawione informacje określano jako „szokujące” i „porażające”.
Przedstawiciele JSW zapowiedzieli, że w ciągu najbliższego miesiąca spółka przedstawi kompleksowy plan i harmonogram zagospodarowania terenu kopalni Krupiński. Swoją działalność lokują tam już teraz Jastrzębskie Zakłady Remontowe, rozważany jest także projekt stworzenia tam elektrowni szczytowo-pompowej oraz lokalizacji zakładu produkcji ogniw wodorowych i ogniw bateryjnych. Inne projekty to terminal paliwowy i centrum energetyki bezemisyjnej.
W końcu marca ub. roku Jastrzębska Spółka Węglowa przekazała kopalnię Krupiński, uznaną za trwale nierentowną, do SRK w celu likwidacji. Sprzeciwiali się temu związkowcy, ale też samorządowcy z Suszca i okolicznych miejscowości, którzy wskazywali, że Krupiński ma bogate złoża poszukiwanego na rynku węgla koksowego i przy odpowiednich inwestycjach oraz zarządzaniu ma perspektywę opłacalnego funkcjonowania przez kilkadziesiąt lat.
O reaktywację kopalni zabiega m.in. śląsko-dąbrowska Solidarność, która niedawno zwróciła się do premiera Mateusza Morawieckiego, by objął osobistym nadzorem działania, umożliwiające ponowne uruchomienie Krupińskiego. W ocenie władz regionalnej „S” dotychczasowe postępowanie resortu energii w tej sprawie „pozostawia wiele do życzenia”; związkowcy zarzucili ministerstwu „niezrozumiałą opieszałość”.
W czerwcu br. spółka Tamar Resources, która jest zainteresowana odtworzeniem kopalni, poinformowała, że Komisja Europejska nie ma zastrzeżeń do ponownego otwarcia zakładu, ale postawiła dwa warunki. Pierwszym jest zwrot udzielonej pomocy publicznej – Brytyjczycy oświadczyli, że jest to przewidziane w jej biznesplanie. Drugim warunkiem – według spółki – jest modyfikacja wniosku notyfikacyjnego dotyczącego finansowania ze środków publicznych likwidacji kopalń, co leży w gestii Ministerstwa Energii.
5 kwietnia w siedzibie Ministerstwie Energii odbyło się spotkanie dotyczące planów wznowienia wydobycia w kopalni Krupiński, z udziałem szefów resortu, przedstawicieli firmy Tamar Resources, funduszu Greenstone oraz reprezentantów Solidarności. Jak podało po tym spotkaniu ministerstwo, przedstawiciele strony społecznej oraz firmy Tamar zostali poinformowani, że ze względu na udzieloną wcześniej pomoc publiczną zbycie kopalni jest możliwe, ale tylko na cele niegórnicze.
Polska Agencja Prasowa