Korolec: Polska skorzysta z KPO później niż Europa, ale może to zrobić skuteczniej (ROZMOWA)

21 czerwca 2022, 07:30 Ciepłownictwo

Wydarzenia, takie jak wojna na Ukrainie, sprawiają, że Krajowe Plany Odbudowy mogą wymagać korekty pomysłów i działań. Późniejsze przyjęcie KPO przez Polaków to szansa na doprecyzowanie go w innych kwestiach niż te, które pojawiły się w początkowych założeniach rządu. Może to być pewien atut, dzięki któremu Polska wykorzysta środki do ograniczenia importu paliw kopalnych z Rosji – mówi Marcin Korolec, prezes Instytutu Zielonej Gospodarki w rozmowie z BiznesAlert.pl.

BiznesAlert.pl: Odnoszę wrażenie, że obecnie pojęcie Krajowego Planu Odbudowy trochę się rozmywa. Na czym polega ten program i w jaki sposób Polska może na nim skorzystać?

Marcin Korolec: Idea stworzenia Krajowego Planu Odbudowy narodziła się w marcu 2020 roku, kiedy Europa pogrążyła się w lockdownie w związku z koronawirusem. Niektóre gospodarki europejskie musiały zmierzyć się z ogromnym kryzysem gospodarczym, m.in. włoska czy hiszpańska mocno to odczuły. Wtedy Komisja Europejska zaczęła się zastanawiać, w jaki sposób można byłoby wesprzeć gospodarki państw członkowskich w wychodzeniu z kryzysu ekonomicznego, który został wywołany kryzysem zdrowotnym. Mechanizm polega na tym, że Unia Europejska się zadłuża, udziela dotacji lub pożyczek, a te wydają pieniądze na pobudzenie gospodarki krajowej. Oczywiście z otoczką pewnych reguł, które mówią o tym, że środki powinny zostać wydane do 2026 roku, a 36 procent z nich powinno zostać przeznaczonych na działania związane z ochroną klimatu. Dodatkowo, projekty, które są realizowane z KPO, nie mogą wyrządzać znaczącej szkody w środowisku naturalnym.

Plany odbudowy poszczególnych państw trzeba było przedstawić do pierwszego maja 2021 roku i Polska się z tego wywiązała. Jednocześnie poprosiła, aby jej projekt był oceniany w najpóźniejszym możliwym terminie. Polska złożyła plan wydatków na całą część dotacyjną i mniej więcej jedną trzecią pożyczkową.

Inwazja Rosji na Ukrainie sprawiła, że Unia Europejska musi weryfikować niektóre plany. Czy KPO potrzebuje aktualizacji i dostosowania do obecnej sytuacji geopolitycznej?

Polski plan jest bardzo ogólny i być może nawet zbyt ogólny. Myślę jednak, że ta jego nieoznaczoność jest zaletą, ponieważ był on pisany i negocjowany między wiosną a jesienią 2021 roku, a niektóre wydarzenia, takie jak wojna na Ukrainie, wymagają pewnej korekty pomysłów i działań. Może być to pewien atut i dzięki temu Polska będzie mogła inaczej wykorzystać te środki po to, aby np. ograniczać import paliw kopalnych, w szczególności ropy, gazu i węgla z Rosji.

Krajowy Plan Odbudowy jest opisem naszych wyobrażeń o tym, jak byśmy chcieli wydawać te pieniądze. Jednocześnie odsyła do programów krajowych. To od nas zależy, w jaki sposób będziemy realizować program Czyste Powietrze i tutaj np. rezygnacja z dofinansowania do instalacji pieców gazowych przez polskie gospodarstwa domowe. Można je zamienić na dofinansowanie pomp ciepła i fotowoltaiki. W programie Zielony Transport Publiczny powinniśmy maksymalnie wymieniać autobusy miejskie na autobusy elektryczne. Wszystko po to, aby zmniejszać presję importu paliw kopalnych z Rosji.

Jakie znaczenie mają środki KPO w perspektywie nadchodzącej zimy, która będzie naznaczona kryzysem energetycznym i klimatycznym?

Możemy też finansować inne działania, może trochę łatwiejsze technologicznie, takie jak termomodernizacja, wymiana okien i drzwi. Nadchodzące miesiące jesienne i zimowe mogą być bardzo trudne ze względu na kryzys energetyczny. Będzie on trudny nie tylko dla Polski, ale i całej Europy. Myślę, że w perspektywie tego kryzysu trzeba przyjąć zasadę „wszystkie ręce na pokład”. KPO nie jest jedynym programem, którego powinniśmy używać do tego, aby łagodzić skutki kryzysu. Szereg inicjatyw Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej już dzisiaj wykorzystuje środki, które zostaną zwrócone Polsce.

Sekwencja płatności ze strony Komisji Europejskiej nie jest bardzo determinująca. Możemy założyć pewne środki, z których oczywiście będziemy się musieli wytłumaczyć. W decyzji implementacyjnej Komisji Europejskiej widzimy propozycję działań szczegółowych i one dają szansę ograniczenia importu surowców z Rosji. Chcę tutaj wskazać dwa instrumenty, a mianowicie opodatkowanie pierwszej rejestracji samochodu w Polsce i uzależnienie wysokości tej opłaty od emisji tlenów azotu oraz CO2. Drugą ważną propozycją jest opodatkowanie od własności samochodu, również ze względu na emisję. Dwa tygodnie temu, Parlament Europejski zdecydował o początku końca epoki silników spalinowych w Europie. W związku z tym wisi nad nami widmo tsunami używanych samochodów spalinowych, które może wlać się do Polski. Te instrumenty podatkowe powinny nas przed tym ochronić.

Wspomniał Pan o Włochach i Hiszpanach, którzy wydają się być największymi wygranymi Funduszu Odbudowy. Dlaczego Polska dopiero teraz sięga po to wsparcie? Każde opóźnienie raczej kojarzy się negatywnie. Czy w tym przypadku jest podobnie?

Trzeba zwrócić uwagę na to, że system europejski został zaplanowany w ten sposób, że środki z Krajowych Planów Odbudowy muszą być wydane do końca sierpnia 2026 roku. Polska dopiero teraz kończy proces zatwierdzania planu i jest to o tyle negatywny element, że straciliśmy co najmniej rok. Mamy mniej czasu na realizację. To może powodować, że część projektów może się po prostu nie udać w tym przedziale czasowym.

Jednak tak jak wcześniej wspomniałem, polski plan jest ogólny i wydaje się, że to jest szansa na doprecyzowanie go w innych kwestiach niż te, które pojawiły się w początkowych założeniach rządu. Jeżeli na wydanie środków mamy rok mniej, na infrastrukturę kolejową czy energetyczną, to trzeba to w jakiś sposób przemyśleć na nowo. O szczegółach będziemy jednak mogli rozmawiać, gdy rząd ośmieli się opublikować KPO.

Rozmawiał Jędrzej Stachura

Bukowski: Krajowy Plan Odbudowy stał się programem osłonowym w obliczu wojny na Ukrainie (ROZMOWA)