KOMENTARZ
Krystian Kowalewski
Redaktor BiznesAlert.pl
Po podpisaniu w ubiegłym tygodniu umowy pomiędzy PKP Cargo, a chorwackim przewoźnikiem HZ Cargo przed polską spółką otworzyły się perspektywy na utworzenie bardzo dobrej oferty w korytarzu logistycznym pomiędzy Morzem Bałtyckim a Adriatykiem. Realizację ambitnych planów uprawdopodabnia wizja przejęcia czeskiej spółki AWT, o której zarząd PKP Cargo informował pod koniec ubiegłego roku. Przewoźnik nie zaniedbuje również inwestycji w infrastrukturę i tabor, rozpisując przetarg na kupno 20 lokomotyw wielosystemowych zdolnych do przewożenia towarów w kilku krajach bez konieczności zmiany lokomotywy, warty około 400 mln zł. Umożliwi to realizację przez spółkę przewozów intermodalnych.
– Jesteśmy drugim największym przewoźnikiem w Unii Europejskiej, mamy też bardzo dobrą sytuację finansową – mówił w ubiegłym tygodniu Adam Purwin, prezes PKP Cargo. Oczywistym wydaje się być zatem, że, nie tylko ze względu na strukturę własnościową, spółka taka powinna otrzymywać maksymalne wsparcie płynące od strony polskiego rządu i administracji. Dzieje się jednak inaczej.
Jak podał w miniony wtorek Puls Biznesu, Agencja Rozwoju Przemysłu planuję konsolidację pomniejszych kolejowych przewoźników towarowych, należących do Skarbu Państwa. Chodzi o Lotos Kolej, Orlen KolTrans, Pol-Miedź Trans, Koltar, Euronaft Trzebinia i przewoźnika Jastrzębskiej Spółki Kolejowej. Projekt znajduje się obecnie na etapie konsultacji, prowadzonych pomiędzy Ministerstwem Infrastruktury i Rozwoju, Ministerstwem Skarbu, PKP i Agencją Rozwoju Przemysłu.
Według nieoficjalnych informacji podawanych przez portal nakolei.pl działania ARP motywowane są chęcią utrzymania przez Skarb Państwa strategicznej kontroli na rynkiem przewozów towarowych i zabezpieczenie na ewentualność przejęcia PKP Cargo. Otwartym pozostaje pytanie, dlaczego działania realizowane w myśl powyższej argumentacji prowadzone są już teraz, gdy brakuje sygnałów mogących zwiastować wolę przejęcia największego polskiego przewoźnika. Na pomyśle ARP suchej nitki nie zostawiają eksperci. Zdaniem prof. Włodzimierza Rydzkowskiego z Uniwersytetu Gdańskiego, tworzony jest podmiot który nie odegra większej roli na rynku przewozów towarowych, wytworzy jednak konkurencję dla PKP Cargo. Według profesora działania ARP są tak nieprawdopodobne, że być może jest to wyłącznie próba zbadania reakcji rynku. Wtóruje mu Andrzej Arendarski, prezes Krajowej Izby Gospodarczej. Jego zdaniem wykreowanie sztucznej konkurencji dla PKP Cargo służyłoby wyłącznie interesom zagranicznych przewoźników.
Krytycznie o pomyśle wypowiadają się również związkowcy. – Budowanie krajowej konkurencji wobec państwowej spółki spowoduje jedynie wzajemną kanibalizację państwowych firm na ograniczonym rynku kolejowych przewozów towarowych. To zły pomysł – twierdzi Stanisław Stolorz, przewodniczący Federacji Związków Zawodowych Pracowników PKP. Zwrócił ponadto uwagę, że swoimi działaniami ARP dążyć może do zwiększenia bezpieczeństwa strategicznych dostaw surowców energetycznych. Uważa jednak, że cel ten powinien być realizowany przy udziale PKP Cargo, a nie poprzez tworzenie mu konkurencji.
Po konsolidacji nowopowstały podmiot skumulowałby około 15 proc. udziałów na krajowym rynku. Udział PKP Cargo to 54%. Ewentualne połączenie konsolidowanych spółek z PKP Cargo zostałoby zatem zablokowane przez UOKiK. Byłoby jednak możliwe po przewartościowaniu definicji rynku właściwego dla tego stosunku stosowanej przez UOKiK. Internacjonalny charakter działalności przewoźników towarowych połączony z rozszerzaniem działalności PKP Cargo na inne kraje Unii Europejskiej pozwala założyć, że rynek właściwy dla największego polskiego przewoźnika stanowi obszar całej Unii. Wówczas przejęcie przez PKP Cargo pomniejszych spółek nie stanowiłoby zagrożenia dla konkurencji na rynku i nie spotkałoby się ze sprzeciwem ze strony Komisji Europejskiej. Działanie takie wymagałoby jednak skoordynowanych działań wszystkich organów państwa motywowaną rozwojem spółki odgrywającej coraz większą rolę na europejskim rynku.