Kucharska: Walka niemieckiej energetyki o przetrwanie Energiewende

16 grudnia 2015, 14:30 Energetyka

KOMENTARZ

Turbiny wiatrowe w Austrii

Anna Kucharska

Współpracownik BiznesAlert.pl

Rada nadzorcza RWE wyraziła zgodę 11. grudnia na podział koncernu. Oznacza to, że powstanie spółka-córka, która obejmie swoją działalnością te segmenty energetyki, które są w aktualnie dominujących trendach politycznych rozważane w długofalowej perspektywie rozwoju. Zalicza się do nich trzy filary, z których pierwszy obejmie odnawialną energię, drugi sieci, natomiast trzeci – przesył. Następnie nowo powstała spółka wejdzie na giełdę.

Uniwersalne rozwiązanie

Obecny prezes RWE, Peter Terium, znalazł, jak się wydaje, panaceum na jednoczesne rozwiązanie problemów finansowych przedsiębiorstwa i włączenie go w transformację sektora energetycznego (Energiewende). „Wraz z tą decyzją wysłano jasny sygnał, że znaleźliśmy naszą odpowiedź na Energiewende”, powiedział Peter Terium w rozmowie z Der Spiegel krótko po uzyskaniu poparcia rady nadzorczej dla swojego pomysłu.

Zdaniem Der Spiegel można się było spodziewać, że pomysł uzyska zgodę rady nadzorczej, ponieważ zarówno niemieckie związki zawodowe, jak i  gminni akcjonariusze RWE zasygnalizowali już wcześniej swoją aprobatę dla tego rozwiązania. Jak powiedział szef Ver.di (Zjednoczonego Związku Zawodowego dla Sektora Usług) Frank Bsirske, pełniący również funkcję zastępcy szefa rady nadzorczej RWE: „W obliczu radykalnych zmian w krajobrazie energetycznym jest to konieczny i właściwy krok”. Podkreślił on również znaczenie podjętej przez radę nadzorczą decyzji dla pracowników RWE, którzy w ten sposób uzyskali pewność długoterminowego zatrudnienia.

W celu rozbudowy segmentu energii odnawialnej Peter Terium zapowiedział inwestycje w wysokości nawet do miliarda euro w rozbudowę tego obszaru energetyki. Co ważne, prezes RWE zamierza wiele z tych inwestycji ulokować w Nadrenii Północnej-Westfalii, budując tam farmy wiatrowe. Jest to o tyle istotna zapowiedź, że wiele gmin z tego obszaru jest akcjonariuszami RWE. Co więcej, to właśnie ten region jest najbardziej zagrożony utratą miejsc pracy wskutek Energiewende, które uderza nie tylko w konwencjonalne elektrownie, ale i w przemysł stalowy, będący sercem gospodarki tego landu.

Mała rewolucja w RWE

Pomysł podziału RWE zrodził się z gorączkowych poszukiwań rozwiązania dla problemów ekonomicznych koncernu, którego finanse mocno ucierpiały wskutek transformacji niemieckiego sektora energetycznego. Jak podaje WirtschaftsWoche, w konsekwencji kryzysu, ale także oporu części akcjonariuszy,  RWE ograniczyło swoje inwestycje w odnawialne źródła energii. Zdaniem Petera Teriuma również zbyt wiele pieniędzy ulokowano w rozbudowę elektrowni konwencjonalnych. Jak skomentował to na łamach Der Spiegel: „Było dotąd za mało gotowości do zmian i to właśnie zmian sektora energetycznego. W wielu miejscach było nam łatwiej schować głowę w piasek”.

RWE nie będzie podzielona na dwie odrębne spółki, ale założy nową spółkę, w której będzie mieć pakiet większościowy. Nowe przedsiębiorstwo, które zostanie utworzone w nadchodzącym roku, a którego nazwy jeszcze nie znamy, będzie skupiało trzy segmenty. Jednym z nich jest energia ze źródeł odnawialnych, mająca objąć łącznie 3,5 GW mocy pochodzącej przede wszystkim z energii wiatrowej. Kolejny filar stanowić będą sieci elektryczne o całkowitej długości 550 tys. km. Na trzeci segment ma się składać obszar przesyłu, który obejmie łącznie ok. 23 mln klientów w 12 państwach europejskich.

Decyzja o wejściu spółki-córki na giełdę – co ma nastąpić pod koniec 2016 roku – ma zapewnić koncernowi dalszy dostęp do rynku kapitałowego, który zredukuje wysokie długi i obniży zależność od elektrowni gazowych i węglowych. Według szacunków RWE, nowa spółka osiągnie obrót ponad 40 mld euro, a zatrudnienie znajdzie tam około 40 tys. z obecnych ponad 60 tys. pracowników. Docelowo spółka-córka ma być znacznie większa niż koncern macierzysty.

Pomysł przebudowy RWE nie jest nowatorski. Podobne doświadczenie ma jego konkurent E.on, który już przed rokiem ogłosił swój podział. Zasadnicza różnica polega na tym, że w przypadku koncernu E.on doszło do faktycznego rozdziału, na skutek którego powstały dwie całkowicie samodzielne spółki. Ponadto nowo powstała spółka, Uniper, objęła duże elektrownie, podczas gdy główny koncern chce się skupić na przyszłościowych gałęziach energetyki obejmujących eko-prąd, sieci i przesył energii.

Spółki-córki trikiem na atomowe śmieci

Zgodnie z nowym kursem rozwoju RWE, koncern macierzysty utrzyma klasyczny model energetyki, obejmujący elektrownie gazowe, węglowe i jądrowe. Dodatkowo w kompetencjach RWE pozostanie handel energią i surowcami. Peter Terium zamierza też utrzymać 90% udziałów w spółce-córce, aby w razie potrzeby móc sprzedać akcje nowej spółki i w ten sposób umożliwić sfinansowanie np. demontażu elektrowni jądrowych i składowania odpadów atomowych.

Zastrzeżenia towarzyszące tworzeniu spółek-córek przez duże koncerny wiążą się w szczególności z obawami o chęć przesunięcia odpowiedzialności za koszty związane z procesem wycofywania energii jądrowej. Aby temu zapobiec, minister gospodarki, Sigmar Gabriel, zapowiedział we wrześniu tego roku prace nad ustawą, która utrzyma odpowiedzialność finansową koncernów atomowych w przypadku ich podziału na nowe spółki. E.on zapowiedział wówczas, że zaskarży ustawę przed sądem.

Tymczasem RWE zamierza korzystać finansowo na wyżej atrakcyjności nowej spółki dla inwestorów, w przypadku gdy nie będzie ona obciążona odpowiedzialnością za koszty rozbioru elektrowni jądrowej i składowania odpadów atomowych. Jak powiedział szef rady nadzorczej Manfred Schneider: „Umacniamy przez tę przebudowę nasz potencjał inwestycyjny dla świata energii jutra i również poprzez to zapewniamy zrównoważony rozwój całego RWE”.