– Barbarzyńska agresja Putina wobec Ukrainy spowodowała dyskusję także nad naszym uzależnieniem od rosyjskiego węgla. Padło wiele wypowiedzi i różne argumentacje. Jednak bardziej przypomina to ciąg dalszy wcześniejszego, jałowego gadulstwa, pozbawionego wniosków i co gorsze bez wskazania kierunku konkretnych działań, które zmieniłyby irracjonalną sytuację głębokiego uzależnienia od rosyjskiego węgla – pisze Andrzej Laskowski, współpracownik BiznesAlert.pl z wieloletnim doświadczeniem w branży górniczej.
Nie chcę obrażać dyskutantów, ale lata pracy w sektorze przetwarzania węgla w RPA nauczyły mnie „Don`t tell me problems. Tell me solutions”. Nie mów mi o problemach. Mów mi jak je rozwiązać. Nota bene, tacy co ględzą – w tamtej kulturze pracy – nie wskazując ścieżek rozwiązań po prostu wylatują z roboty. Po co komu gawędziarz, któremu płaci się za gadanie czyli za nic. Wynagrodzenie jest za rozwiązywanie problemów. Gdzie zatem szukać rozwiązań?
Kopalnia to muzeum techniki, a kadra kierownicza to „leśne dziadki” z wiedzą dinozaurów
Nie będę powtarzał publikacji z poprzednich moich artykułów z BiznesAlert.pl. Mogę co najwyżej zachęcić do ich przeczytania. Natomiast chciałbym rozwinąć kwestie tam poruszone.
W przestrzeni medialnej – od kilku lat – powtarza się argumenty o parametrach węgli krajowych niespełniających oczekiwania energetyki i ciepłownictwa. Dla tych ekspertów, którzy na oczy węgla nie widzieli, polecam lekturę cenników węgli i ich parametrów sprzed 10 – 15 lat. Dla przykładu, węgiel z KWK Piast – popiół 3,5 – 5 procent. Wówczas był to standard. Cóż, więc się stało, że dzisiaj węgiel o tych parametrach zniknął z ofert tej kopalni. KWK Silesia, która wtedy nie mogła zejść z popiołem poniżej 35% dzisiaj oferuje miały nawet poniżej 10 procent. No, ale Silesia przeszła do sektora prywatnego. I robi swoje. Nawet dekoniunktura pod zarządem czeskiego EPH nie doprowadziła do bankructwa. Tymczasem Ziemowit przynależny do PGG produkuje węgiel o wartości opałowej 18 – 19 MJ/kg i z popiołem powyżej 30%! Taki badziew sprzedać to naprawdę sztuka. Jakiś czas temu miałem okazję uczestniczyć w spotkaniu z decydentami sektora górniczego. Usłyszałem, że zbudowanie linii wzbogacania miałów (Zakład Przeróbczy Miałów – ZPM) to wydatek 150 mln złotych dla wydajności 2,5 mln ton rocznie. To prawda przy systemie DMS (ciecz ciężka), ale na świecie dla miałów energetycznych nie stosuje się takiej technologii. Jest droga inwestycyjnie i eksploatacyjnie. W technologii APIC – JIGG to maksymalnie 30 mln, a koszt wzbogacania to 1/5 do 1/10 kosztów DMS. Tylko, że „wysokostołkowi” po raz pierwszy usłyszeli słowo APIC-JIGG. Później była tyrada pod tytułem co zrobić z odpadowymi mułami. Dałem sobie spokój z dalszym tłumaczeniem. To świadczy zarówno o przygotowaniu prezesów, jak i ich doradców technicznych. Dlatego pozwolę sobie na tych łamach przedstawić co należy zrobić.
Technologie znane na całym świecie, w Polsce nie są stosowane
Węgiel o takich parametrach poddajemy wzbogacaniu na pulsatorach komorowych APIC-JIGG. Nie ma siły, aby uzyskany węgiel miał więcej niż 12% popiołu i opałową 22-24 MJ/kg. Powstający muł odwadniamy na centerfugach – tanio i skutecznie. Natomiast ciepłownie zamiast narzekać na złe parametry krajowych węgli niech zainstalują odpowiednie instalacje (np.: reaktory toroidalne) do ich spalania. Popiół jest amorficzny i chętnie kupowany przez zakłady betoniarskie jako uszlachetniacz do betonu. Tak pozyskane ciepło jest tańsze o dwie trzecie od tego z kupowanych rosyjskich miałów. Ale tutaj też mamy problem. Znowu „leśne dziadki” z wiedzą dinozaurów. Reaktor toroidalny, dewolatyzacja, piroliza, syngaz … co to jest? – padają pytania.
Zdaję sobie sprawę z gromów „leśnych dziadków”, że to co przedstawiłem to teoretyczne mrzonki. Aby dać im odpór oto przykład. Firma z osadników mułów pobiera muł. Wartość opałowa 14 – 15 MJ/kg, popiół nie mniej niż 40 procent. Uzyskuje produkt, czysty węgiel. Wartość opałowa 32 MJ/kg, popiół 4%. Mając tak lichy surowiec robią tak dobry produkt. Nie podam nazwy spółki ani jej lokalizacji – bo mogą sobie tego nie życzyć – ale działają w Polsce. Technologie niepolskie, kapitał niepolski, kadry polskie, absolwenci Politechniki Śląskiej i to ich modus operandi. Żaden „dinozaur” nie ma wstępu ani nawet szans na zatrudnienie. Jak widać można. Patrząc na dotychczasowe zainteresowanie zarządzających ciepłownictwem technologiami bardziej złożonymi niż ordynarne spalanie węgla, trudno odnieść wrażenie, że umieliby przyjąć do świadomości cokolwiek bardziej złożonego ponad spalanie biomasy, czy gazu. A już obecnie są to technologie obarczone znacznym ryzykiem.
Mit wysokiej siarki
Argument, którym tak się szasta, że aż mdli jak szklanka herbaty z dwudziestoma łyżeczkami cukru. Miałem wątpliwą przyjemność poznać kilkadziesiąt ciepłowni na przestrzeni ostatnich ponad dwudziestu lat. Ciepłownicze „leśne dziadki” zmarnowali kilkanaście lat na nierobienie czegokolwiek. Dyrektywa ETS (emisje CO2) została zapowiedziana w 2005 roku. W 2009 weszła w życie z 10-cio letnim okresem przystosowawczym. Co zrobiły zarządy ciepłowni? NIC! Żadnych działań modernizacyjnych. Tylko ględzenie o nierealności wdrożeń, opłaty nas dobiją i podobne bzdety. Tymczasem ceny z ostatnich sześćdziesięciu notowań są wliczane do taryfy. Im wyższe opłaty tym wyższa taryfa, a zysk liczony jest do kosztów. Raj dla nierobów spowodowany wadliwą polityką taryfową. Nic nie rób dla zmniejszenia emisji, a więcej zarobisz. Drogi węgiel to większy zysk itd. Potrzebna jest jednak „ściema” dla cwaniackiego nieróbstwa. Dlaczego nie kupujemy krajowego węgla … bo ma wysoką siarkę.
Takie głodne kawałki można opowiadać politykom, czy odbiorcom energii, ale nie ludziom z branży. Większość krajowych węgli nie przekracza 0,8 procent siarki. Wystarczy prosty system traktowania mleczkiem wapiennym lub suchym wapnem i po problemie. Jednak najkorzystniej byłoby poddać węgiel dewolatyzacji i wykorzystać syngaz. Natomiast, te niby dobre rosyjskie węgle miałem okazję badać laboratoryjnie. Więcej niż ¾ ma siarkę powyżej 1,8, a 3,5 procent to nie rzadkość. Już dawno twierdziłem, że właśnie przez wysoką zawartość siarki rosyjskie węgle powinny być objęte embargiem. Z kolei sugerowałbym sprawdzenie obrotu rosyjskim węglem przez CBA. Nie jest tajemnicą, że może być on mocno skorumpowany, nota bene jak wszystko co powiązane z Rosją. Mit siarkowy to wobec badań naukowych i gotowych do wdrożenia technologii, może być po prostu argumentacją dla „przyjacielskich” zakupów. Do dzisiaj mam certyfikaty SGS (laboratorium badawcze) na rosyjskie węgle, gdzie siarka rzekomo 0,2 czy 0,3 procent w istocie była 3 procent, gdy zbadałem w polskim laboratorium. Podobnie jest z węglami grubych sortymentów dla gospodarstw domowych.
Ubóstwo energetyczne
… jak słyszę o ubóstwie energetycznym to przypomina mi się … argumentum ad absurdum ze studiów prawniczych. Do absurdalnego założenia, absurdalna analiza, absurdalne wnioski, absurdalne wyniki. Ciąg absurdu. Dlatego zwracam się do osób piszących lekkim piórem twierdzących, że znają się na sektorze węglowym – WĘGIEL BEZDYMNY. Gospodarstwa domowe potrzebują węgla bezdymnego, o którym pisałem w poprzednich artykułach i do nich odsyłam. Import rosyjskiego węgla po to, aby zadymiać Polskę?! Odgazujmy polski węgiel na polskich ciepłowniach, zbrykietujmy w polskich brykieciarniach i sprzedajmy polskim domostwom. I nie jest to patriotyzm, ale logika biznesu. Paliwa kwalifikowane produkowane z tańszych sortymentów, mogą wyprzeć importowany węgiel.
Polska jest uzależniona od węgla z Rosji na własne życzenie
… i jest, ale na własne życzenie. I nie ma co zwalać na Unię, ale w końcu pokazać osoby za to odpowiedzialne w sektorze. Kiedy nie tak dawno CPL, największy w Europie producent węgla bezdymnego, chciał wybudować zakład w Polsce o wydajności 250 000 ton rocznie za 80 mln złotych to nie mógł zapewnić sobie dostaw węgla z naszych kopalń. Spółki węglowe twierdziły, że nie mają węgla o takich parametrach. Wykonałem więc kilka telefonów swoimi kanałami. Gdy pracuje się ćwierć wieku w tym sektorze to takie kontakty są oczywiste. Węgiel był, ale nie dla obcych. A działo się to gdy na hałdach leżało 8 mln ton węgla i nie było zbytu. Partykularne interesy są ważniejsze niż interesy publiczne. Główna przyczyna wejścia na rynek węgli importowanych, a szczególnie rosyjskich, wynika z lenistwa sektora węglowego. Nie parametry, nie siarka, ale brak szacunku dla klienta. Jak potraktowano górników za pracę w nadgodzinach w trybie interwencyjnym zaledwie kilka tygodni wstecz? O mało nie doszło do strajku całkowicie blokującego wydobycie. Czy jakiś „leśny dziadek” poniósł konsekwencje? Przy takim zarządzaniu musi brakować węgla i musi być import, a Rosjanie to specjaliści we wchodzeniu w luki rynkowe.
Brakuje węgla?
Nie jestem tego tak do końca pewien. Manipulacje na rynku węgla mam okazję oglądać od dawna. Zakładając jednak, że to prawda – to dlaczego węgiel brunatny nie jest toryfikowany tak, aby usunąć wilgoć i obniżyć części lotne. Toryfikaty węgla brunatnego są tańsze i lepsze od miałów energetycznych w energetyce, a w ciepłownictwie deklasują pod względem ekologicznym. Tylko czy „dinozaury” wiedzą co to jest toryfikacja szybka? Zapewne nie, pomimo że nie jest to żadna kosmiczna technologia. Chyba, że to kolejna „ściema”, która ma nas przygotować na kolejne podwyżki. Tylko niech nikt nie wierzy, że to skutek wojny w Ukrainie, ale po raz kolejny odbiorca ma zapłacić za indolencję zarządów państwowych oligopoli.
Od czego zacząć?
To pytanie powtarzane od lat. A wbrew pozorom nie jest trudne. Roszady polityczne kilku ostatnich lat doprowadziły do niebywałego bałaganu decyzyjnego. Likwidacja ministerstw, powoływanie w ich miejsce nowych, przesunięcia kompetencyjne, zmiany personalne i nie wiemy kto kieruje sektorem górniczym. Wolny rynek przekształcony w wolną amerykankę. Jeżeli nie powstanie centralny ośrodek decyzyjny z wąską grupą kompetentnych profesjonalistów to bałagan będzie trwał. A jest szansa. Powołano NABE, o ile skupi fachowców a nie kuzynów polityków i „leśnych dziadków”, to może nie tylko pogonić rosyjski węgiel, ale dokonać awansu technologicznego naszego górnictwa. Z mojej strony kandydatom proponuję zadać kilka pytań np. czym różni się DMS od APIC – JIGG, porównaj pirolizę szybką z dewolatyzacją, jaka jest CV części lotnych węgli rudzko-libiąskich. Już widzę ból fizyczny na twarzach przyszłych kandydatów. Widać po twarzy co się w głowie warzy.
Jest jednak rozwiązanie. Posłuchać ekspertów, pojeździć po świecie i zobaczyć, jak mogą wyglądać poprawnie zorganizowane zakłady. Jeżeli to nie wystarczy do podjęcia decyzji o wdrożeniu, to można zadecydować o budowie instalacji pilotażowej, żeby przekonać się samemu.
A ponadto: Slava Ukraini! Walczcie bracia! A my im pomagajmy. Każdy tak, jak może.
Laskowski: Górnictwo czeka powrót do przeszłości czy koniec przyszłości?