– Nie można ot, tak po prostu zerwać sobie z kimś kontakt nie narażając się na reperkusje. Przeciw Gazpromowi zostały otwarte lub w najbliższym czasie zostaną wszczęte postępowania arbitrażowe – pisze Mateusz Lech znany też jako Pan Zen, współpracownik BiznesAlert.pl.
Ostatnie miesiące to pasmo większych lub mniejszych porażek tego rosyjskiego giganta na rynku gazu ziemnego. Wycofanie się 22 maja fińskiego państwowego dostawcy gazu Gasum z przesyłu rurociągami gazu rosyjskiego to jeden z najnowszych problemów Gazpromu. Dla przypomnienia od maja zeszłego roku trwał spór o uregulowanie płatności między tymi firmami po wstrzymaniu dostaw przez Rosjan. Arbitraż orzekł w listopadzie, że Gasum nie musi płacić za rosyjski gaz w rublach. Takie żądanie ze strony Gazpromu na polecenie Władimira Putina usłyszały w zeszłym roku wszystkie państwa „nieprzyjazne”.
Jest to jedynie preludium, które będzie miało swoje rozwinięcie w wielu firmach z całej Europy. W kolejce do arbitrażu stoją kolejne firmy, które żądają odszkodowań za bezpodstawne zerwanie kontraktów.
Choć dziś z perspektywy roku wydaje się to niedorzeczne, to w zeszłym roku władze Kremla wykorzystując Gazprom, chciały „zamrozić” kraje Unii Europejskiej wstrzymując dostawy gazu do kolejnych krajów. Przez chwile szczęście Putinowi i jego poplecznikom sprzyjało. Gwałtowny wzrost ceny na rynkach TTF i ogólna panika w Europie torpedowały konsensus wprowadzania kolejnych pakietów sankcji. Na szczęście mamy ten okres za sobą, choć część ekspertów uważa, że nadchodzący sezon będzie jeszcze jednym dużym sprawdzianem solidarności i zorganizowania krajów członkowskich.
Po całym zeszłorocznym szantażu kurz opadł, a Unia Europejska wyszła z tej potyczki z tarczą, a nie na tarczy. Obecnie jako wspólnota przechodzimy do kontrataku. W wielkim biznesie międzynarodowym wszystko ma swoje reguły. Nie można ot, tak po prostu zerwać sobie z kimś kontakt nie narażając się na reperkusje. Przeciw Gazpromowi zostały otwarte lub w najbliższym czasie zostaną wszczęte postępowania arbitrażowe.
Dla wyjaśnienia kilka słów o samym arbitrażu. Co to właściwie oznacza? Arbitraż między dwoma firmami jest procesem rozstrzygania sporów, które wynikają z ich relacji handlowej lub umowy, ale w obie strony nie potrafią dojść do kompromisu. Arbitraż jest alternatywnym sposobem rozwiązywania sporów, który polega na wykorzystaniu trzeciej strony, tzw. arbitra, aby podjął decyzję, która będzie wiążąca dla obu stron.
Firmy gazowe najczęściej razem z kontraktem na dostawę gazu zawierają umowę arbitrażową, która określa warunki i procedury dotyczące arbitrażu. Umowa ta może zawierać wybór konkretnych arbitrażystów, przepisy dotyczące postępowania arbitrażowego i jurysdykcję, w której arbitraż ma być przeprowadzony. W Unii Europejskiej najczęściej arbitraż przeprowadzany jest przez Międzynarodowa Izba Handlowa (ICC), Międzynarodowe Centrum Rozwiązywania Sporów Inwestycyjnych (ICSID), Sąd Arbitrażowy Międzynarodowej Izby Handlowej w Sztokholmie (SCC) i London Court of International Arbitration (LCIA).
Lista jest długa ok 10 firm będzie w sporze a łączna wartość żądań to na ten moment 17 mld dolarów. Mamy do czynienia ze stanem na maj 2023. Każdy kolejny miesiąc będzie tę kwotę powiększał. Na liście pokrzywdzonych znajdują się niemiecki Uniper, który kupował z Rosji 20 mld metrów sześciennych gazu rocznie. 12,5 mld dolarów to największa pojedyncza kwota, o jaką będzie toczył się spór. Uniper to jeden z inwestorów Nord Stream 2. Zamieszanie z Rosjanami spowodowało, że niemiecka firma była na granicy bankructwa. Niezbędne było wielkie wsparcie niemieckiego rządu, oraz chaotyczne poszukiwanie nowych dostawców gazu na rynku spotowym. Wsparcie rządu niemieckiego to niebotyczne 29 mld dolarów.
Kolejną firmą na liście jest RWE, drugi niemiecki importer gazu, który odbierał 1 mld m sześc. rocznie, domaga się od Gazpromu 1 mld dolarów. Włoski Eni złożył pozew w maju. Nie ujawniono kwoty. Biorąc pod uwagę wielkość historycznych zakupów, żądania mogą to być liczone w miliardach dolarów, podobnie jak u niemieckich importerów. Engie -francuska firma zażądała od Gazpromu około 1,3 miliarda dolarów.
Mamy też polski akcent. Europol Gaz rozpoczął postępowanie arbitrażowe z Gazpromem. Firma, która obsługiwała polski odcinek gazociągu Jamał-Europa, którym transportowano gaz z zachodniej Syberii do konsumentów w Niemczech, żąda niemal 6 miliardów złotych, czyli 1,45 miliarda dolarów. Na tę kwotę składa się 850 mln zł opóźnionych płatności za przesył gazu i kolejne 5 mld zł od utraconych zysków.
Natomiast to nie koniec całej historii. Gazprom żądając zapłaty za gaz w rublach i otrzymując odmowy od kolejnych krajów, stracił w zeszłym roku połowę swojego eksportu gazu. Sprzedaż na rynki zagraniczne kurcząc się do 100 mld metrów sześciennych spadła do najniższego poziomu od upadku Związku Sowieckiego. Rosyjska Komisja Energetyczna Rady Państwa przewiduje, że w 2023 eksport gazu ponownie zmniejszy się o połowę i wyniesie zaledwie 50 mld m sześc. Z tego Chiny otrzymają rurociągiem Siła Syberii 22 mld metrów sześciennych, podczas gdy eksport do Europy i Turcji spadnie do 28 mld metrów sześciennych, trzykrotnie w porównaniu z 2022 roku. Jego łączny wolumen może być najniższy od połowy lat 70. Dla porównania Gazprom przed pandemią wysyłał między 150-180 mld metrów sześciennych do Europy. Spadek do poziomu 28mld metrów sześciennych i widmo kar na poziomie 17 mld dolarów może się okazać ciężarem zbyt wielkim, nawet dla takiego giganta. Kurs akcji gwałtownie potaniał.
Niepokojącym sygnałem dla inwestorów jest fakt, że dochody rok do roku spadły o ponad 40 procent, a za drugą połowę roku 2022 nie zostały wypłacone dywidendy. Na horyzoncie również przed tą firmą wielkie inwestycje, bez których nie będzie ona mogła utrzymać wydobycia na tym samym poziomie. Na ten moment Gazprom jest odcięty od niezbędnych technologii, oraz mierzy się z brakiem środków w swojej kasie. Przedłużająca się wojna w Ukrainie będzie miała swoje biznesowe ofiary. Jedną z nich może się okazać właśnie Gazprom który rozpoczyna właśnie proces gwałtownego kurczenia się. Im dłużej potrwa konflikt, tym więcej obrażeń odniesie ta firma.