Norwegia może zastąpić Rosję jako główny dostawca gazu do Europy. To wymaga jednak poszukiwań i wydobycia surowców na nowych, dotychczas niezbadanych obszarach m.in. Morza Barentsa w Arktyce. Temu kategorycznie sprzeciwia się partia Socjalistyczna Partia Lewicy.
Norwegią rządzi mniejszościowy rząd centrolewicowy, popierany przez niektóre partie prawicowe. Aby jednak w pełni móc realizować rządy, ma ciche poparcie 13 posłów opozycyjnej Socjalistycznej Partii Lewicy, m.in. w czasie uchwalania budżetu czy innych kluczowych dla Norwegii aktów prawnych.
Unia Europejska, która chce zastąpić rosyjski gaz z nadzieją patrzy w kierunku Norwegii – trzeciego producenta gazu na świecie. Jednak aby zastąpić 155 mld m sześc. gazu z Rosji, potrzebne są duże inwestycje w sektor wydobywczy, również w dotychczas nietkniętych obszarach Arktyki.
Według Larsa Haltbrekkena, rzecznika ds. energii i klimatu w opozycyjnej Socjalistycznej Partii Lewicy, jest to próba wykorzystania konfliktu na Ukrainie, aby przeforsować pomysłów większego wydobycia węglowodorów. Jego partia nie zgodziła się wejść do rządu kilku partii lewicowych po wyborach ze względu na brak zgody reszty na zaprzestanie wydobycia ropy i gazu przez Norwegię. Zanim te nowe dostawy będą dostępne – za 15 do 20 lat, według Haltbrekkena – wiele krajów przeszłoby na odnawialne źródła energii i odeszło od paliw kopalnych.
Starcie z partią Haltbrekkena prawdopodobnie spowolni – lub nawet zablokuje – pojawiające się plany rządu dotyczące nowych odwiertów gazowych w wcześniej niewykorzystanych norweskich strefach podmorskich. Rząd mniejszościowy polega na milczącym poparciu 13 posłów lewicy socjalistycznej.
W ubiegłym roku norweski gaz zaspokoił jedną czwartą potrzeb konsumpcyjnych Europy, a krajowy operator gazociągów Gassco poinformował , że dostarczył 113,2 mld m. sześć. jednak zasoby Norwegii się sczerpują.
Politico/Mariusz Marszałkowski