Chińczycy prowadzą ofensywę dyplomatyczną w sprawie inwazji Rosji na Ukrainie, ale według eksperta chcą się głownie pokazać jako alternatywa „w opozycji do hegemonii USA”.
Wysoki przedstawiciel Chin Li Hui prowadzi rozmowy w Europie na temat inwazji Rosji na Ukrainie. Odwiedził między innymi Kijów, gdzie usłyszał od Ukraińców oczekiwanie sprawiedliwego zakończenia konfliktu poprzez przywrócenie integralności terytorialnej ich kraju. MSZ Chin zapewnił, że będzie „wspierać Ukrainę w ramach posiadanych możliwości”. Kijów zaprosił Pekin do zaangażowania w formułę pokojową przedstawioną przez prezydenta Wołodymyra Zełeńskiego, która zakłada między innymi wycofanie sił rosyjskich z terytorium ukraińskiego.
– Chiny chcą brać udział w ewentualnych rozmowach, nie tylko jako stronnik Rosji, ale głównie jako element prezentacji swoich interesów na arenie międzynarodowej – tłumaczy Marcin Przychodniak z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych. – Chcą podkreślić propokojowe i stabilizacyjne hasła, pokazując się wobec Globalnego Południa (i części państw unijnych) w opozycji do hegemonii USA.
– Realna pomoc, czyli propozycje, które Ukraina mogłaby zaakceptować są mało realne. Chińskie inicjatywy nie mają nic wspólnego z podmiotowością czy integralnością terytorialną Ukrainy. Mogą sugerować np. wycofanie wojsk rosyjskich, ale to niewiele zmieni w dłuższej perspektywie, a poza tym nie są w stanie tego od Rosjan wyegzekwować – przekonuje Przychodniak. – To jest cały czas inicjatywa w obrębie chińskich propozycji z lutego 2023 roku, wizyty przewodniczącego Xi Jinpiga w Moskwie czy rozmowy Xi z prezydentem Wołodymyrem Zełeńskim. Warto podkreślić, że Li Hui nie ma mandatu do składania nowych propozycji – dodaje.
Opracował Wojciech Jakóbik