– Jeszcze w styczniu włoska premier Meloni podpisała w Trypolisie umowę na import gazu o wartości 8 mld dolarów z Libii. Ledwo co Rosja ogłosiła, że ponownie otwiera ambasadę w Trypolisie, już rząd wschodniej Libii zaczyna blokować umowę z Włochami. Przypadek, czy łapanie Europy za miękkie śródziemnomorskie podbrzusze? – pisze Łukasz Przybyszewski, prezes Abhaseed Foundation Fund i analityk NaviRisk.
Od czasu “Arabskiej Wiosny” i wojny domowej w Libii, kraj ten nadal jest podzielony między dwie rywalizujące ze sobą koalicje polityczne. Z jednej strony mamy uznany przez społeczność międzynarodową Rząd Jedności Narodowej z siedzibą w Trypolisie, z drugiej zaś Rząd Stabilności Narodowej.
https://twitter.com/Frank_Stones/status/1588145405895770112
W ostatnim czasie miało dojść do porozumienia się obu zwaśnionych stron na tyle, aby można było zorganizować wybory. Jednak najwyraźniej podziały między dwoma rywalizującymi klanami – trypolijskim Dbaiba i bengazijskim Haftara pogłębiły się.
Osama Hammad, sprawujący urząd przejściowego premiera nieuznawanego przez społeczność międzynarodową rządu w Bengazi, ogłosił bowiem, iż jego rząd zamraża przychody uzyskane z węglowodorów za 2022 rok i nakłada blokadę na ich eksport, o ile pochodzą ze złóż będących pod kontrolą jego i klanu Haftara.
Osama Hammad do połowy maja 2023 roku był ministrem finansów pod premierem Fathi Baszaghą, ale ten został w owym czasie niezbyt elegancko usunięty przez wschodniolibijski parlament.
The head of Libya's east-based administration threatened to block oil and gas exports from its territory, accusing the UN-recognized government in Tripoli of misusing energy revenueshttps://t.co/otbFpTMf2g.
— The New Arab (@The_NewArab) June 26, 2023
O co poszło?
Oczywiście, że o pieniądze. Jednak w tle tego wszystkiego znów na zachodniolibijską scenę wkracza rosyjska dyplomacja. To, że gen. Haftar i rząd w Bengazi może liczyć na poparcie Kremla jest wiadome, więc niedawna zapowiedź otwarcia ambasady rosyjskiej w Trypolisie ewidentnie świadczy o tym, że rywalizacja o kontrolę nad libijskimi zasobami węglowodorów wzrasta nie tylko między klanami Haftara i Dbaiby, ale także między Rosją a Unią Europejską. Rosja ma tu niemal wszystkie atuty: historię przyjaźni rosyjsko-libijskiej, eksport uzbrojenia. Siłą rzeczy przeciętnemu Libijczykowi Rosja najpewniej kojarzy się bardziej z bezpieczeństwem. Co jest ciekawe w tej sytuacji, to fakt, że wschodniolibijską infrastrukturę węglowodorową ochraniają…Wagnerowcy. Nie ma ich już tam w takiej liczbie, jak kiedyś, gdy walki były zacięte, ale niemniej ich los nie jest teraz pewny. Oni jednak najpewniej również wybiorą tego, kto zapłaci.
Póki co jednak doszło wczoraj w nocy w Libii do ataku na Wagnerowców w bazie lotniczej Al Kadhim, przy użyciu bezzałogowców – jak widać, „herezja Prigożyna” nie pozostała bez echa nawet w Libii. A to zapewne dopiero początek.
https://twitter.com/AGomati/status/1674587370807492610?t=fWMf5M4CrLr3EcsVA2Sr9g&s=19
Co można zrobić i czego możemy się spodziewać?
Europa może Libii niewiele zaoferować, bo już zadeklarowała się po stronie popieranego przez ONZ rządu zachodniolibijskiego, choć jednocześnie wspiera ugodę i utworzenie wspólnego rządu, licząc na konsensus i stabilizację. USA natomiast, pomimo wizyty Burnsa w styczniu 2023 roku nie angażują się nazbyt mocno w Libię, bo nie mają tam ani ambasady, ani wojsk. Co więcej, wspierają jednocześnie i rząd Dbeiby, i Haftara. Rosja jak widać najwyraźniej dotrzymuje kroku, a Kreml najpewniej spodziewał się „herezji Prigożyna”, skoro uznał, że lepiej zawczasu mieć ambasadę w Trypolisie, zanim zacznie być podnoszona kwestia Wagnerowców we wschodniej Libii.
New Russian ambassador to #Libya confirms full diplomatic return https://t.co/q2wFNr6Gih
— The Libya Observer (@Lyobserver) June 26, 2023
Teoretycznie Rosja mogłaby odegrać jakąś rolę stabilizatora w Libii, ale konsekwencje tego swatania zwaśnionych stron przez Rosję i de facto jej przeistoczenie się w politycznego ojca chrzestnego nowej Libii byłyby dla USA i UE niepożądane. Wrócilibyśmy geopolitycznie do sytuacji bardzo podobnej do tej, gdy Libią rządził Gaddafi. Jakakolwiek demokratyzacja Libii mogłaby okazać się wtedy jeszcze odleglejszą ułudą. Jednak trzeba to powiedzieć też wprost: nie tylko mogłaby się nią okazać, a raczej już wydaje się być marzeniem ściętej głowy. Prawdopodobnie jedyne, na co będzie można liczyć, to demokrację fasadową.
Wydaje się, że na razie rysują się trzy scenariusze. W pierwszym, jeśli Rosja i USA zaczną w Libii mocniej rywalizować, to bardzo możliwe, że wybory nie tylko nie odbędą się w tym, ale i w przyszłym roku też nie. A to z kolei może zrodzić kolejną próbę zdobycia Trypolisu i tu byli/obecni Wagnerowcy będą bardzo przydatni pozostając przy ochronie wschodniolibijskiej infrastruktury. W drugim scenariuszu można postawić hipotezę, że otwarcie ambasady Rosji w Trypolisie zaalarmowało Haftara i ten obrał kurs kolizyjny z wladzami Rządu Jedności Narodowej. W trzecim zaś scenariuszu, do kolejnej eskapady na Trypolis nie dojdzie, wybory znów będą odroczone, ale dealu węglowodorowego nie będzie dopóty, dopóki przynajmniej nie upadnie rząd Dbeiby (co dla Haftara też może być tylko chwilowo korzystne). Wbrew pozorom, przy obecnie posiadanych informacjach, wszystkie trzy wersje są równie prawdopodobne. Najmniej prawdopodobny, czwarty scenariusz, zakłada bowiem, że Haftar po tym szantażu dogada się z Dbeibą, a wybory będą mieć miejsce gdzieś na początku 2024 roku.
Niestety, wszystkie trzy pierwsze scenariusze mogą rozwijać się jednocześnie, dopóki jeden nie przeważy. Uczestnicy tej rozgrywki też nie mają przecież pełnej informacji i bazują na założeniach i hipotezach. Pierwszy cel został jednak już osiągnięty: zasianie niepewności na rynku węglowodorów. A to, jak wiadomo, w obecnej sytuacji jest na korzyść niemal wyłącznie Kremla.
Siemieniuk: Czym był pucz Grupy Wagnera i dlaczego się zatrzymał?