Siemieniuk: Czym był pucz Grupy Wagnera i dlaczego się zatrzymał?

26 czerwca 2023, 07:35 Bezpieczeństwo

23 czerwca 2023 roku Jewgienij Prigożyn, szef Grupy Wagnera ogłosił bunt przeciwko dowództwu rosyjskiemu i zaczął nie tylko wycofywać swoje wojska z pozycji na Ukrainie, ale też nacierać na miasta rosyjskie. Kiedy czołówki jego zgrupowań były już na obrzeżach Moskwy, nagle zatrzymał swoje wojska i wycofał się. Jeden dzień puczu, którym żył cały świat, wymaga analizy, ponieważ wiele spraw jest tutaj niejednoznacznych – pisze Bartosz Siemieniuk, współpracownik BiznesAlert.pl.

Władimir Putin i Jewgienij Prigożyn, Źródło: wikipedia
Władimir Putin i Jewgienij Prigożyn, Źródło: wikipedia

Śledząc z uwagą działania w Rosji można było mieć pewne deja vu z ukraińskiej kontrofensywy na kierunku charkowskim. Wagnerowcy przesuwali się z intensywnym tempem nie natrafiając po drodze na praktycznie żadne przeszkody. Mogło tak być, ponieważ wszystkie główne siły Rosji były na pozycjach w Ukrainie, jednak należy podkreślić, że siły dowodzone przez Jewgienija Prigożyna wynoszące około 25 tys. żołnierzy były małe w stosunku do tego co mogły realnie wystawić wojska rosyjskie mając zdecydowaną przewagę w powietrzu. Właśnie brak użycia lotnictwa przez Rosjan którego dalej posiadają duże ilości rodzi najwięcej wątpliwości czy ów pucz faktycznie miał skończyć się na Kremlu czy jednak była to tylko niesamowita gra pozorów z której Rosjanie są już znani, mający legitymizować dalsze kontrowersyjne decyzje w oczach społeczeństwa. Najlepszym tego typu przykładem jest atak terrorystyczny na bloki mieszkalne, których miały dokonać ugrupowania czeczeńskie. Jak się później okazało za atakami stała Federalna Służba Bezpieczeństwa, a sam atak miał legitymizować rozpoczęcie drugiej wojny czeczeńskiej przez Władimira Putina.

W praktyce rosyjskie lotnictwo mogło zakończyć działania grupy Wagnera szybko. Wagnerowcy przemieszczali się po otwartych drogach w kolumnach bez osłony przeciwlotniczej (OPL). To idealna sytuacja do ataku lotniczego. Lotnictwa jednak nie poderwano. Hipotez wydarzeń z 24 czerwca jest kilka.

Prigożyn przyparty do ściany wykonujący atak wyprzedzający

Jewgienij Prigożyn od dłuższego czasu publicznie oskarżał wojska rosyjskie o sabotowanie jego działań na froncie poprzez skąpe dostawy sprzętu i amunicji oraz zrobienie z jego żołnierzy mięsa armatniego w Bachmucie. Oskarżenia padały pod adresem nie samego Władimira Putina a głównych dowódców wojskowych Siergieja Szojgu, generała Walerija Gierasimowa oraz generała Aleksandra Łapina. Po zdobyciu Bachmutu Grupa Wagnera zaczęła się wycofywać z miasta i była zastępowana rosyjską armią. Stopniowa marginalizacja oddziałów Prigożyna była mu nie na rękę. Po wykonaniu brudnej czy raczej krwawej roboty szef Wagnerowców mógł zacząć obawiać się, że traci na znaczeniu przez co jego życie może być zagrożone tym bardziej, że Grupa Wagnera miała zostać rozwiązana, a jej żołnierze włączeni w skład rosyjskiego ministerstwa obrony. Ponadto, bezczelne i obrażające wystąpienia które Prigożyn publikował w Internecie pod adresem rosyjskiego dowództwa oraz jak szantażował sam Kreml wycofaniem się chociażby oddziałów Wagnera z Bachmutu przed 9 maja. W razie spełnienia groźby byłby to niesamowity policzek dla Kremla. Jewgienij Prigożyn wchodząc do Rostowa nad Donem a następnie do Woroneża zajął dwa kluczowe miasta z punktu widzenia rosyjskich działań wojennych na Ukrainie. To pierwsze jest siedzibą dowództwa południowego okręgu wojskowego, którego wojska obecnie działają na Zaporożu i stacjonują na Krymie. Wszystkie budynki garnizonowe dowództwa zostały zajęte przez Wagnerowców. Jednak najważniejsze jest to, że te obwody są głównymi bazami logistycznymi dla wojsk tam działających. W przypadku ich zajęcia oraz odcięcia dostaw do armii rosyjskiej, front mógłby się całkowicie załamać w przeciągu zaledwie kilku dni. Sukcesy jakie odnosili Wagnerowcy były wręcz spektakularne i szybko został ogłoszony marsz na Moskwę. Wszystko szło świetnie, żołnierze rosyjscy nie stawiali większego oporu a nawet przechodzili na stronę Wagnera jak 217. Pułk Powietrznodesantowy Gwardii (WDW) uznawany w armii rosyjskiej za elitarny. Sojusznicy Rosji z Organizacji Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym odmawiali wsparcia w celu stłumieniu buntu w końcu sam Władimir Putin ok. godziny 14 miał wsiąść w rządowy samolot i uciec z Moskwy udając się do swojej rezydencji w Wałdaju w obwodzie nowogrodzkim. Marsz został zatrzymany przez samego Prigożyna po pertraktacjach jakie miał prowadzić z nim w imieniu Putina, Aleksander Łukaszenka, prezydent Białorusi. Uzgodnienie warunków spowodowało, że wojska Wagnera zaczęły się momentalnie wycofywać.

Obecnie Wagnerowcy wycofali się już z Rostowa nad Donem oraz Woroneża. Być może cele Prigożyna które są bardzo niejednoznaczne zostały spełnione. Trudno powiedzieć czy jego ambicje sięgały do przejęcia kontroli nad armią czy być może nad samym Kremlem. Aleksander Łukakszenka zapewnił żołnierzy grupy Wagnera i samemu Prigożynowi bezpieczeństwo, co potwierdził rzecznik kremla Dimitrij Pieskow mówiąc, że sprawa karna przeciwko „kucharzowi Putina” zostanie umorzona a dodatkowo Wagnerowcy biorący udział w puczu mają nie być ścigani przez rosyjskie służby. Trudno ocenić czy zazna tam azylu bezpieczeństwa czy wpadł w pułapkę przygotowaną przez rosyjskie i białoruskie służby. Dni Prigożyna mogą być policzone, ale może też szykować na Białorusi zupełnie nowe otwarcie.

Wewnętrzna walka o władzę w armii

Jewgienij Prigożyn posiadał ambicje, aby odgrywać zdecydowanie ważniejszą rolę w rosyjskiej wojnie niż dotychczas. Jednym z żądań jakie wystosował było oddanie w jego ręce ministra obrony Siergieja Szojgu oraz szefa sztabu generalnego generała Walerija Gierasimowa. To dwaj najważniejsi ludzie w rosyjskiej armii, z którymi szef Wagnera był od dłuższego czasu skonfliktowany. Ponadto po pewnym czasie na jego stronę przeszedł jeden z czołowych dowódców rosyjskiej armii, generał Siergiej Surowikin, który przez pewien czas był dowódcą sił rosyjskich na Ukrainie. Co ciekawe, Surowikin jest dowódcą sił powietrzno-kosmicznych Federacji Rosyjskiej. Może to tłumaczyć tak bierną postawę rosyjskiego lotnictwa.

Trudno również uwierzyć w to, że rosyjskie służby nie wiedziały o próbie przewrotu państwowego i były zaskoczone. Taka sytuacja graniczy praktycznie z cudem, w państwie w którym służby odgrywają główną role w jego funkcjonowaniu a oficerowie służb z czasów sowieckich obecnie zasiadają na Kremlu. Dlatego jedną z opcji którą można przypuszczać jest wewnętrzny spisek wojskowy oraz części służb mający na celu obalić Władimira Putina, który pchnął Rosję w wojnę kosztującą ją bardzo dużo, a jeszcze więcej poszczególne osoby na szczeblach władzy wojska oraz oligarchów.

Ostatecznie nie wiemy, jakie będą dalsze losy Szojgu i Gierasimowa. Być może w niedługim czasie dowiemy się o końcu ich karier a nawet czegoś więcej. Pojawiają się głosy, że Siergiej Szjogu miał zostać zdymisjonowany w ramach rozliczeń pomiędzy Prigożynem a Łukaszenką a nowym ministrem obrony ma zostać generał porucznik Aleksiej Diumin, który aktualnie pełni funkcję gubernatora obwodu tulskiego Diumin był w okresie aneksji Krymu zastępcą szefa Zarządu Głównego Sztabu Generalnego i podlegały mu Siły Operacji Specjalnych. Był głównym architektem udanej operacji zajęcia Krymu przez tzw. zielone ludziki.

Ukraina to największy zwycięzca działań w Rosji

Nie jest tajemnicą, że największym wygranym wydarzeń w Rosji była Ukraina i jej plany kontrofensywy. Ukraiński HUR na czele z jej dowódcą generałem Kyryło Budanowem niejednokrotnie pokazywali swoje możliwości działań na terytorium Rosji, jednak sytuacja z Prigożynem byłaby wejściem na zupełnie nowy poziom działań destabilizujących. W pewnej fazie puczu jednostki zgrupowane na Ukrainie miały dostać rozkaz powrotu do kraju. Tyczyło się to przede wszystkim wojsk powietrznodesantowych oraz specnazu. Takie pośpieszne działanie zdecydowanie osłabiało pozycje rosyjskie a w końcowej fazie puczu jednostki ukraińskie zrobiły kilka zdecydowanych ruchów zajmując terytoria w pobliżu Krasnohoriwki w obwodzie donieckim. Wagi tej wiadomości nadaje fakt, że tereny zajęte przez Ukraińców były okupowane od 2014 roku.

Jednak prawdopodobieństwo ułożenia się Ukraińców z Prigożynem jest skrajnie mało prawdopodobne. Trudno sobie wyobrazić aby Prigożyn równający Bachmut z ziemią chciał przejść na stronę Ukrainy ułatwiając jej kontrofensywę i narażając na wielkie straty rosyjskie wojsko. Trzeba pamiętać, że Wagner miał zatargi z dowództwem rosyjskim oraz miał ambicję przejąć role dowódcy sił rosyjskich na Ukrainie.

Zmyłka i wabik

Możliwym jest, że bunt na samym początku miał być tak naprawdę inscenizacją (Rosjanie już w przeszłości pokazali, że są zdolni do takich rzeczy) aby ośmielić Ukraińców do uderzenia na rosyjskie pozycję jednostkami kadrowymi, czyli tymi najbardziej doświadczonymi, którym Rosjanom najbardziej zależy na jak największym ich wykrwawieniu. Jeśli taki był właśnie na początku zamiar Rosjan to plan nie został wykonany. Ukraińcy do końca obserwowali przebieg wydarzeń i trzymali swoje pozycję. Natomiast w pewnym momencie nastąpił wielki zwrot akcji i inscenizowany bunt przerodził się w prawdziwy który następnie przybrał formę puczu. Trudno wnioskować co pchnęło Wagnerowców do tej decyzji. Jedną z opcji może być, że osoby decyzyjny w ugrupowaniach Wagnera wyczuły, słabość osób na Kremlu a wiedząc, że wojska rosyjskie nie będą stawiały im oporu postanowiły zagrać o pełną pule i wywrócić ze stanowisk całe nieprzychylne im dowództwo armii rosyjskiej które miało w planach rozwiązania Grupy Wagnera ich żołnierzy wcielić do ministerstwa obrony. Ta opcja dla samych Wagnerowców była o tyle niekorzystna ponieważ członkowie grupy (nie licząc więźniów) to osoby które w przeszłości zostały wyrzucone z armii rosyjskiej z różnych powodów. Powrót do struktur armii rosyjskiej nie był dla nich żadną łaską a co dla niektórych nawet degradacją.

Co dalej?

Ostatecznie Grupa Wagnera dogadała z się Kremlem a raczej z Aleksandrem Łukaszenką który wszedł w role mediatora lub nawet obrońcy Putina przed Prigożinem co jest wielkim upokorzeniem dla samego Władimira Putina. Wagnerowcy ostatecznie zatrzymali się, zawrócili będąc ok 150 km od Moskwy oraz wycofali się z zajętych miast. Sam Prigożyn miał dostać gwarancje bezpieczeństwa i osiąść na Białorusi a jego żołnierze mają nie być ściągani oraz dostać propozycje wejścia do armii rosyjskiej. Jedno w tym wszystkim jest pewne, Putin nigdy nie wybacza zdrady a zdrada o takiej skali zmieszana z ogromnym upokorzeniem jego osoby wiąże się, że Jewgienij Prigożyn będzie musiał bardzo uważać i realnie bać się o swoje życie. Absolutnym celem Prigożyna jest nie dać się zabić. Szojgu traktował go jako swoje największe zagrożenie dlatego próbował go zabić i rozwiązać Wagnera. „Gwarancje bezpieczeństwa” gwarantowane przez Kreml są dla niego raczej nic nie warte.

Według pojawiających się informacji cała akcja miała być planowana już 8 miesięcy wcześniej a zaangażowane w nią miały być najbardziej elitarne jednostki Specnazu z GRU na czele. Mowa o 2 i 15 brygadzie Specnazu GRU. Dodatkowo Wagnerowcy mieli przejąć specjalne komunikaty i kody/szyfry Południowego Okręgu Wojskowego Ministerstwa Obrony Rosji w Rostowie według doniesień Igora Suszko na Twitterze. Władimir Putin stracił swoją pozycję wśród ludu, ale przede wszystkim elit. Po tych wydarzeniach i ucieczce z Moskwy może już nie być postrzegany jako silny i charyzmatyczny przywódca trzymający wszystkich i wszystko. Dodatkowo, sytuację musiał ratować Aleksander Łukaszenka, na którego do tej pory patrzył z góry jako swojego nieudolnego i denerwującego wasala. Rosjanie nie akceptują słabych przywódców.

Rosja kombinuje, jak tracić mniej na ropie przez sankcje, ale jej nie wychodzi