Do tej pory, gdy pisałem o niemieckiej transformacji energetycznej, to skupiałem się raczej na jej problemach. Robiłem to, bo jest ich niemało, żeby wspomnieć tylko o klinczu w komisji do spraw węgla, pochopnej decyzji o odejściu od atomu czy awantury o las Hambach w Nadrenii-Północnej Westfalii. Ale właśnie na obrzeżach tego węglowego landu znajduje się gmina, która mogłaby zadziwić niejednego krytyka Energiewende – pisze Michał Perzyński, redaktor BiznesAlert.pl.
Autarkia energetyczna
Mowa o gminie Lichtenau, leżącej na pograniczu Nadrenii-Północnej Westfalii i Hesji. Na niemieckie warunki jest ona naprawdę niewielka – liczy 10 tysięcy mieszkańców, czyli mniej więcej tyle, co Błonie pod Warszawą. Położona na wyżynie padernborskiej, przy Lesie Teutoburskim, składa się z 15 małych wiosek. To miejsce jest jednak wyjątkowe z kilku powodów: po pierwsze, jest w pełni zasilane ze źródeł odnawialnych. Po drugie, produkuje tak 7,5 raza więcej energii, niż samo zużywa. Po trzecie, właścicielem większości farm wiatrowych w gminie są jej mieszkańcy. Hasło „autarkia energetyczna” nie jest tu koncepcją ze spotkania futurologów, ani kolejną kampanijną obietnicą bez pokrycia. To program na najbliższe dwa lata.
Od koncepcji do konkretów
Z burmistrzem Lichtenau Josefem Hartmannem rozmawiałem przy okazji III Międzynarodowej Konferencji Energia, Środowisko, Rolnictwo. Zapytałem go o początki nowatorskiego przedsięwzięcia: – Gdyby nie odnawialne źródła energii, Lichtenau byłoby niczym niewyróżniającym się miejscem na niemieckiej prowincji. Dokładnie 20 lat temu, w 1998 roku postawiliśmy największą wówczas lądową farmę wiatrową, składającą się z 62 instalacji. To całkiem sporo. Uznaliśmy wtedy, że jest to słuszny kierunek i warto dalej iść tą drogą. W 2005 roku powstało Centrum Technologiczne Energii Przyszłości (niem. Technologiezentrum für Zukunftsenergien), cztery lata później – przedsiębiorstwo miejskie i spółdzielnię zajmującą się naszymi wiatrakami, do teraz rozbudowujemy kolejne instalacje – opowiadał z zaangażowaniem Hartmann.
Powierzchnia instalacji
Liczby przedstawione przez niego robią wrażenie: cała gmina ma powierzchnię 192 kilometrów kwadratowych, odrobinę więcej niż samo miasto Bydgoszcz. „Upchano” tutaj pięć farm wiatrowych o łącznej powierzchni 1 663 hektarów, co stanowi 8,6 procent powierzchni całej gminy. Pracuje tu 195 wiatraków o łącznej mocy 350 MW. Do tego trzeba doliczyć panele fotowoltaiczne, które również stanowią istotną rolę w „projekcie Lichtenau” – 1015 instalacji wytwarza tu 21 MW energii elektrycznej.
Zaangażowanie
Ale według Hartmanna, to właśnie uspołecznienie instalacji stanowi o sukcesie Lichtenau: – To doskonały biznes. Nasze źródła odnawialne produkują 7,5 raza więcej energii, niż zużywa 11,5 tysiąca naszych mieszkańców. Dzięki temu mamy jedne z najniższych i najstabilniejszych cen energii elektrycznej, mieszkańcy cieszą się, że mają osobisty udział w sukcesie, co przekłada się na ich osobiste finanse; mamy dzięki temu 200 tysięcy euro do rozdysponowania pomiędzy nich – mówił Hartmann. Przekonywał, nie bez racji, że jeśli chcemy przekonać ludność do swoich pomysłów, warto pokazać konkretne korzyści, które będą z nich wypływać. – Jednak nade wszystko ważne jest poczucie bycia zaangażowanym – mówił burmistrz.
Pomysł dla Kielc?
Hartmann zdziwił się, gdy powiedziałem mu, że w Polsce smog stanowi tak poważny problem, powiedział, że mieszkańcy Lichtenau przez cały rok cieszą się czystym powietrzem. Przyznał jednak, że w gminie panują sprzyjające warunki do rozwoju energetyki wiatrowej, podobno sami Niemcy opowiadają dowcipy, jak silny na wyżynie padernborskiej jest wiatr. – To prawda, mieliśmy trochę szczęścia, zazwyczaj porządnie tu wieje – śmiał się.
Co dalej?
Zapytałem Hartmanna o plany na przyszłość. Bo rzeczywiście, rozbudowa źródeł odnawialnych na taką skalę robi wrażenie, ale czy to wystarczy? Czy gmina potem osiądzie na laurach? – Wręcz przeciwnie – odpowiedział Hartmann. Chociaż wspomniał, że już w zeszłym roku gmina Lichtenau otrzymała w Niemczech nagrodę „Pioniera Ochrony Klimatu”. – Będziemy inwestować w ekologiczne budownictwo. Pracujemy nad rozwojem elektromobilności. Wymieniamy flotę pojazdów należących do gminy na elektryczne. Wprowadzamy też usługi carsharingu na potrzeby mieszkańców, powstaną też wypożyczalnie rowerów elektrycznych. Na dłuższą metę jesteśmy zainteresowani energetyką rozproszoną. Z ciekawością przyglądamy się też magazynowaniu energii – mówił Hartmann.
Wygląda więc na to, że Lichtenau na poważnie potraktowało ideologiczne założenia Energiewende. – Najlepsze dopiero przed nami – powiedział.