icon to english version of biznesalert
EN
Najważniejsze informacje dla biznesu
icon to english version of biznesalert
EN

Stępiński: Litwa chce skorzystać na przecenie OZE w Polsce

Litewskie spółki energetyczne coraz chętniej angażują się w rozwój odnawialnych źródeł energii. Kolejne firmy chcą inwestować w farmy wiatrowe i słoneczne nad Wisłą. Decydujące dla przyszłych projektów będą efekty aukcji OZE – pisze Piotr Stępiński, redaktor BiznesAlert.pl.

Pod koniec września litewska spółka E energija, która razem z partnerami w Polsce rozwija projekty farm słonecznych o mocy 43 MW porozumiała się z bankiem ING. Ma on sfinansować jedną czwartą planowanych projektów. Pozostałą część ma dołożyć Europejski Bank Inwestycyjny.

Zgodnie z umową podpisaną z oddziałem ING w Polsce, kredyt został udzielony sześciu spółkom z grupy E energija, które już budują farmy słoneczne o mocy 11 MW. 90 proc. akcji tych spółek należy do firmy Galway Investments, zarejestrowanej w Polsce i kontrolowanej przez E energiję.

Dyrektor generalny E energija Gediminas Uloza przekonuje, że kredyt od ING pokryje dwie trzecie kosztów prac budowlanych. Pozostałą kwotę spółka wyasygnuje z własnych środków. Umowa z holenderskim bankiem została zawarta na 14 lat. Uloza podkreśla, że E energija jest zainteresowana budową kolejnych farm słonecznych w Polsce.

– Banki bardzo ostrożnie podchodzą do finansowania takich projektów. Od dłuższego czasu pracowaliśmy z nimi nad finansowaniem projektów słonecznych. Zainwestowaliśmy własne fundusze, ale kilka tygodni temu udało nam się podpisać umowę z ING na sfinansowanie części naszych projektów słonecznych. Udało nam się udowodnić, że jesteśmy wiarygodnymi inwestorami, a także sami ryzykujemy, inwestując w projekty znaczną część naszych własnych środków – stwierdził Piotr Pieczulis z E energija w rozmowie z BiznesAlert.pl.

Według niego, umowa podpisana z ING była także pierwszą taką transakcją na rynku. Jego zdaniem do tej pory banki w Polsce żądały dodatkowego zabezpieczenia kredytów hipoteką lub oferowały kredyty wyłącznie dużym spółkom (a nie firmom realizującym projekty), które następnie pożyczały kapitał swoim spółkom zależnym. – W tym przypadku, po raz pierwszy w Polsce, udzielono pożyczki spółkom projektowym. Jest to przełom na rynku i dowód na to, że jeśli inwestor jest wiarygodny, banki są gotowe finansować projekty w zakresie energetyki odnawialnej. Mamy nadzieję, że inne banki będą również skłonne uwierzyć w przyszłość tej branży w Polsce – powiedział.

Warto wspomnieć, że pod koniec grudnia 2017 roku E energija Polska zakończyła projekt budowy kotłowni biomasowej w Nidzicy. Tamtejsze kotły węglowe zostały zastąpione kotłownią opalaną zrębkami drzewnymi. Większość technologii zapewniły spółki Grupy E energija, a generalnym wykonawcą była spółka E energija Polska.

Pieczulis zdradził, że jego spółka analizuje możliwość realizacji projektów wiatrowych. – Powodem rozpoczęcia działalności na terenie Polski była perspektywa wykorzystania doświadczenia Grupy E energija w obszarach wykorzystania biomasy do produkcji ciepła i energii elektrycznej oraz projektów elektrowni słonecznych i wiatrowych – stwierdził w rozmowie z BiznesAlert.pl.

Litwini inwestują w polskie OZE

E energija nie jest jedyną spółką, która aktywnie działa na polskim rynku OZE. Pod koniec czerwca Sun Investment poinformowała o planach zbudowania w naszym kraju farm słonecznych o mocy 250 MW, które odpowiadałyby za 15 proc. wytwarzania energii z fotowoltaiki w Polsce. Inwestycja miałaby pochłonąć 47 mln dolarów. W ten sposób obydwie firmy dołączyłyby do innej litewskiej spółki, która realizuje już inwestycje w farmy słoneczne w Polsce. Na początku lutego Modus Energy przystąpiło do budowy pierwszych instalacji. Do końca 2018 roku ma dojść do ukończenia 39 projektów o łącznej mocy 35,5 MW. Natomiast do końca trzeciego kwartału 2019 roku spółka chce uruchomić kolejne 18 instalacji o mocy 17,5 MW, dzięki czemu aktywa należące do Modus Energy osiągną moc 52,9 MW.

Pod koniec sierpnia państwowa spółka Lietuvos Energija (w Polsce działa poprzez spółkę zależną GetOn Energy – przyp. red.) poinformowała, że analizuje możliwość zakupu dwóch firm energetycznych w Polsce. Nie ujawniono ich nazw. Tak samo nie zostały sprecyzowane plany inwestycyjne Lietuvos Energija wobec naszego kraju. W rozmowie z agencją BNS rzecznik spółki Artūras Ketlerius stwierdził, że w państwach bałtyckich oraz nad Wisłą Lietuvos Energija chce posiadać 400 MW mocy zainstalowanych w OZE. – Jesteśmy otwarci na różne oferty. Interesują nas różne możliwości, ale za wcześnie, aby mówić o konkretach – zaznaczył.

Do wyceny wspomnianych przedsiębiorstw spółka zatrudniła audytorów z Ernst & Young Baltic. Zgodnie z założeniami prace mają się zakończyć 27 sierpnia 2019 roku.

Jeszcze w lipcu prezes Misiūnas mówił, że planowane inwestycje w OZE w Polsce to budowa farm wiatrowych i paneli słonecznych lub zakup istniejących instalacji. – Cały czas trwają rozmowy na temat potencjalnych zakupów. Prowadzimy ich wiele w całym regionie, w państwach bałtyckich i Polsce. Planujemy jeszcze w tym roku zakończyć transakcję – stwierdził rozmówca agencji BNS. Co ciekawe, na początku października spółka powołała nową szefową polskiego oddziału. Funkcję tę ma sprawować Diana Kazakevič, która ma odpowiadać za nadzór nad rozwojem energetyki odnawialnej, rynku hurtowego i detalicznego energii elektrycznej i gazu, a także nad transakcjami konsolidacji i zakupu przedsiębiorstw. Jednak spółka nie udzieliła odpowiedzi na pytania BiznesAlert.pl o jej dalsze plany wobec polskiego rynku.

Natomiast na początku tygodnia litewskie media poinformowały, że Lietuvos Energija zamierza kupić od polskiej spółki Wento projekt farmy wiatrowej o mocy ok. 50 MW. Budowa 19 wiatraków miałaby się rozpocząć w 2019 roku i zakończyć w 2021. Na razie podpisano umowę warunkową. Finalizacja transakcji jest zaplanowana na 2019 rok. Muszą być jednak spełnione wszystkie warunki wstępne, w tym zwycięstwo na zapowiadanych w listopadzie aukcjach OZE. Zdaniem prezesa Lietuvos energija Daliusa Misiūnasa, Polska ma dla spółki znaczenie priorytetowe. Gdyby polski projekt się powiódł, jej portfel aktywów wiatrowych wraz z akwizycjami na rynku litewskim (5 listopada sfinalizowany został zakup za blisko 22 mln euro 100 proc. udziałów w Vejo vatas oraz Vejo gusis – przyp. red.),wzrósłby z 76 do 125 MW. Dzięki temu spółka stałaby się drugim co do wielkości producentem energii z wiatru na rynku państw bałtyckich. Przypomnijmy, że docelowo Lietuvos energija ma dysponować 400 MW mocy zainstalowanymi w OZE w Polsce oraz krajach bałtyckich. W ciągu 12 lat chce przeznaczyć na inwestycje 6 mld euro. Większość tej kwoty ma być przeznaczona na rozwój energetyki odnawialnej.

Przeszkodzą regulacje?

Dalszemu rozwojowi działalności litewskich spółek na polskim rynku OZE może sprzyjać odwilż w stosunkach energetycznych między Wilnem a Warszawą, której owocem było podpisanie memorandum o współpracy energetycznej. Na przeszkodzie mogą jednak stanąć regulacje, szczególnie te dotyczące energetyki wiatrowej. – Obecne regulacje dotyczące projektów elektrowni słonecznych są dobrym przykładem, jak odpowiednio ukształtowane ustawodawstwo pozytywnie wpływa na zainteresowanie lokalnych, jak i zagranicznych inwestorów energetyką odnawialną, której rozwój obecnie jest silnym, globalnym trendem. Bardzo doceniane jest to, że Polska zapoczątkowała ten trend. Należy zwrócić większą uwagę na stworzenie sprzyjających warunków dla projektów wiatrowych i zachęcić do przejścia z węgla na lokalne biopaliwa przy produkcji ciepła i energii elektrycznej w małych jednostkach wytwórczych – stwierdził Piotr Pieczulis z E energija w rozmowie z BiznesAlert.pl. Zdradził, że jego spółka chce wziąć udział w zaplanowanych na listopad aukcjach OZE.

Michał Kaczerowski, prezes Ambiens powiedział BiznesAlert.pl, że obecnie polski rynek OZE jest w kryzysie. – Z perspektywy kupującego być może jest to korzystna sytuacja. Jednak nadal pojawia się pytanie o finansowanie, o zainteresowanie sektora bankowego zaangażowaniem w inwestycje w OZE – zauważył. Odniósł się do możliwych inwestycji litewskich spółek w zieloną energetykę w Polsce. Stwierdził, że z oceną należy poczekać na rozstrzygnięcia aukcji OZE. – To, że dana spółka jest zainteresowana realizacją projektów OZE w Polsce, należy traktować jako bardzo wstępną deklarację. Z takich można się łatwo wycofać. W przeszłości odnotowano wiele przypadków, gdy zagraniczne korporacje wyrażały chęć realizacji projektów, po czym się z nich wycofywały czy to ze względów wynikających z otoczenia regulacyjnego, czy też zmiany strategii. Na razie nie widać konkretnych transakcji. Dotyczy to głównie fotowoltaiki. W przypadku energetyki wiatrowej trzeba również zaczekać na rozstrzygnięcie aukcji. Zobaczymy, kiedy rzeczywiście będą realizowane inwestycje i w jakiej skali. Bez rozstrzygnięć aukcji OZE, konkretnych transakcji i faktycznego startu budów mówimy o spekulacjach, zarówno w zakresie wolumenów, jak i terminów – orzekł. Dodał, że upatrywałby większych szans raczej w projektach fotowoltaicznych niż wiatrowych.

Jego zdaniem zainteresowanie litewskich spółek nie wynika z atrakcyjności polskiego rynku OZE, ale dobrze, że się pojawiło. – Polska jest tanim rynkiem. Jego atrakcyjność wynika z przeceny, która jest skutkiem niefortunnych regulacji dotyczących energetyki odnawialnej. Cieszmy się jednak, że firmy zwracają uwagę na nasz rynek i nowe projekty. Tym bardziej, że zeszłoroczna aukcja pokazała niskie zainteresowanie inwestorów. Potrzebujemy dużej ilości nowych, szybko uruchamianych projektów, aby realizować unijne cele OZE. Duże wyzwanie i możliwości drzemią zarówno w wietrze, jak i fotowoltaice – przekonywał prezes Ambiens.

Litewskie spółki energetyczne coraz chętniej angażują się w rozwój odnawialnych źródeł energii. Kolejne firmy chcą inwestować w farmy wiatrowe i słoneczne nad Wisłą. Decydujące dla przyszłych projektów będą efekty aukcji OZE – pisze Piotr Stępiński, redaktor BiznesAlert.pl.

Pod koniec września litewska spółka E energija, która razem z partnerami w Polsce rozwija projekty farm słonecznych o mocy 43 MW porozumiała się z bankiem ING. Ma on sfinansować jedną czwartą planowanych projektów. Pozostałą część ma dołożyć Europejski Bank Inwestycyjny.

Zgodnie z umową podpisaną z oddziałem ING w Polsce, kredyt został udzielony sześciu spółkom z grupy E energija, które już budują farmy słoneczne o mocy 11 MW. 90 proc. akcji tych spółek należy do firmy Galway Investments, zarejestrowanej w Polsce i kontrolowanej przez E energiję.

Dyrektor generalny E energija Gediminas Uloza przekonuje, że kredyt od ING pokryje dwie trzecie kosztów prac budowlanych. Pozostałą kwotę spółka wyasygnuje z własnych środków. Umowa z holenderskim bankiem została zawarta na 14 lat. Uloza podkreśla, że E energija jest zainteresowana budową kolejnych farm słonecznych w Polsce.

– Banki bardzo ostrożnie podchodzą do finansowania takich projektów. Od dłuższego czasu pracowaliśmy z nimi nad finansowaniem projektów słonecznych. Zainwestowaliśmy własne fundusze, ale kilka tygodni temu udało nam się podpisać umowę z ING na sfinansowanie części naszych projektów słonecznych. Udało nam się udowodnić, że jesteśmy wiarygodnymi inwestorami, a także sami ryzykujemy, inwestując w projekty znaczną część naszych własnych środków – stwierdził Piotr Pieczulis z E energija w rozmowie z BiznesAlert.pl.

Według niego, umowa podpisana z ING była także pierwszą taką transakcją na rynku. Jego zdaniem do tej pory banki w Polsce żądały dodatkowego zabezpieczenia kredytów hipoteką lub oferowały kredyty wyłącznie dużym spółkom (a nie firmom realizującym projekty), które następnie pożyczały kapitał swoim spółkom zależnym. – W tym przypadku, po raz pierwszy w Polsce, udzielono pożyczki spółkom projektowym. Jest to przełom na rynku i dowód na to, że jeśli inwestor jest wiarygodny, banki są gotowe finansować projekty w zakresie energetyki odnawialnej. Mamy nadzieję, że inne banki będą również skłonne uwierzyć w przyszłość tej branży w Polsce – powiedział.

Warto wspomnieć, że pod koniec grudnia 2017 roku E energija Polska zakończyła projekt budowy kotłowni biomasowej w Nidzicy. Tamtejsze kotły węglowe zostały zastąpione kotłownią opalaną zrębkami drzewnymi. Większość technologii zapewniły spółki Grupy E energija, a generalnym wykonawcą była spółka E energija Polska.

Pieczulis zdradził, że jego spółka analizuje możliwość realizacji projektów wiatrowych. – Powodem rozpoczęcia działalności na terenie Polski była perspektywa wykorzystania doświadczenia Grupy E energija w obszarach wykorzystania biomasy do produkcji ciepła i energii elektrycznej oraz projektów elektrowni słonecznych i wiatrowych – stwierdził w rozmowie z BiznesAlert.pl.

Litwini inwestują w polskie OZE

E energija nie jest jedyną spółką, która aktywnie działa na polskim rynku OZE. Pod koniec czerwca Sun Investment poinformowała o planach zbudowania w naszym kraju farm słonecznych o mocy 250 MW, które odpowiadałyby za 15 proc. wytwarzania energii z fotowoltaiki w Polsce. Inwestycja miałaby pochłonąć 47 mln dolarów. W ten sposób obydwie firmy dołączyłyby do innej litewskiej spółki, która realizuje już inwestycje w farmy słoneczne w Polsce. Na początku lutego Modus Energy przystąpiło do budowy pierwszych instalacji. Do końca 2018 roku ma dojść do ukończenia 39 projektów o łącznej mocy 35,5 MW. Natomiast do końca trzeciego kwartału 2019 roku spółka chce uruchomić kolejne 18 instalacji o mocy 17,5 MW, dzięki czemu aktywa należące do Modus Energy osiągną moc 52,9 MW.

Pod koniec sierpnia państwowa spółka Lietuvos Energija (w Polsce działa poprzez spółkę zależną GetOn Energy – przyp. red.) poinformowała, że analizuje możliwość zakupu dwóch firm energetycznych w Polsce. Nie ujawniono ich nazw. Tak samo nie zostały sprecyzowane plany inwestycyjne Lietuvos Energija wobec naszego kraju. W rozmowie z agencją BNS rzecznik spółki Artūras Ketlerius stwierdził, że w państwach bałtyckich oraz nad Wisłą Lietuvos Energija chce posiadać 400 MW mocy zainstalowanych w OZE. – Jesteśmy otwarci na różne oferty. Interesują nas różne możliwości, ale za wcześnie, aby mówić o konkretach – zaznaczył.

Do wyceny wspomnianych przedsiębiorstw spółka zatrudniła audytorów z Ernst & Young Baltic. Zgodnie z założeniami prace mają się zakończyć 27 sierpnia 2019 roku.

Jeszcze w lipcu prezes Misiūnas mówił, że planowane inwestycje w OZE w Polsce to budowa farm wiatrowych i paneli słonecznych lub zakup istniejących instalacji. – Cały czas trwają rozmowy na temat potencjalnych zakupów. Prowadzimy ich wiele w całym regionie, w państwach bałtyckich i Polsce. Planujemy jeszcze w tym roku zakończyć transakcję – stwierdził rozmówca agencji BNS. Co ciekawe, na początku października spółka powołała nową szefową polskiego oddziału. Funkcję tę ma sprawować Diana Kazakevič, która ma odpowiadać za nadzór nad rozwojem energetyki odnawialnej, rynku hurtowego i detalicznego energii elektrycznej i gazu, a także nad transakcjami konsolidacji i zakupu przedsiębiorstw. Jednak spółka nie udzieliła odpowiedzi na pytania BiznesAlert.pl o jej dalsze plany wobec polskiego rynku.

Natomiast na początku tygodnia litewskie media poinformowały, że Lietuvos Energija zamierza kupić od polskiej spółki Wento projekt farmy wiatrowej o mocy ok. 50 MW. Budowa 19 wiatraków miałaby się rozpocząć w 2019 roku i zakończyć w 2021. Na razie podpisano umowę warunkową. Finalizacja transakcji jest zaplanowana na 2019 rok. Muszą być jednak spełnione wszystkie warunki wstępne, w tym zwycięstwo na zapowiadanych w listopadzie aukcjach OZE. Zdaniem prezesa Lietuvos energija Daliusa Misiūnasa, Polska ma dla spółki znaczenie priorytetowe. Gdyby polski projekt się powiódł, jej portfel aktywów wiatrowych wraz z akwizycjami na rynku litewskim (5 listopada sfinalizowany został zakup za blisko 22 mln euro 100 proc. udziałów w Vejo vatas oraz Vejo gusis – przyp. red.),wzrósłby z 76 do 125 MW. Dzięki temu spółka stałaby się drugim co do wielkości producentem energii z wiatru na rynku państw bałtyckich. Przypomnijmy, że docelowo Lietuvos energija ma dysponować 400 MW mocy zainstalowanymi w OZE w Polsce oraz krajach bałtyckich. W ciągu 12 lat chce przeznaczyć na inwestycje 6 mld euro. Większość tej kwoty ma być przeznaczona na rozwój energetyki odnawialnej.

Przeszkodzą regulacje?

Dalszemu rozwojowi działalności litewskich spółek na polskim rynku OZE może sprzyjać odwilż w stosunkach energetycznych między Wilnem a Warszawą, której owocem było podpisanie memorandum o współpracy energetycznej. Na przeszkodzie mogą jednak stanąć regulacje, szczególnie te dotyczące energetyki wiatrowej. – Obecne regulacje dotyczące projektów elektrowni słonecznych są dobrym przykładem, jak odpowiednio ukształtowane ustawodawstwo pozytywnie wpływa na zainteresowanie lokalnych, jak i zagranicznych inwestorów energetyką odnawialną, której rozwój obecnie jest silnym, globalnym trendem. Bardzo doceniane jest to, że Polska zapoczątkowała ten trend. Należy zwrócić większą uwagę na stworzenie sprzyjających warunków dla projektów wiatrowych i zachęcić do przejścia z węgla na lokalne biopaliwa przy produkcji ciepła i energii elektrycznej w małych jednostkach wytwórczych – stwierdził Piotr Pieczulis z E energija w rozmowie z BiznesAlert.pl. Zdradził, że jego spółka chce wziąć udział w zaplanowanych na listopad aukcjach OZE.

Michał Kaczerowski, prezes Ambiens powiedział BiznesAlert.pl, że obecnie polski rynek OZE jest w kryzysie. – Z perspektywy kupującego być może jest to korzystna sytuacja. Jednak nadal pojawia się pytanie o finansowanie, o zainteresowanie sektora bankowego zaangażowaniem w inwestycje w OZE – zauważył. Odniósł się do możliwych inwestycji litewskich spółek w zieloną energetykę w Polsce. Stwierdził, że z oceną należy poczekać na rozstrzygnięcia aukcji OZE. – To, że dana spółka jest zainteresowana realizacją projektów OZE w Polsce, należy traktować jako bardzo wstępną deklarację. Z takich można się łatwo wycofać. W przeszłości odnotowano wiele przypadków, gdy zagraniczne korporacje wyrażały chęć realizacji projektów, po czym się z nich wycofywały czy to ze względów wynikających z otoczenia regulacyjnego, czy też zmiany strategii. Na razie nie widać konkretnych transakcji. Dotyczy to głównie fotowoltaiki. W przypadku energetyki wiatrowej trzeba również zaczekać na rozstrzygnięcie aukcji. Zobaczymy, kiedy rzeczywiście będą realizowane inwestycje i w jakiej skali. Bez rozstrzygnięć aukcji OZE, konkretnych transakcji i faktycznego startu budów mówimy o spekulacjach, zarówno w zakresie wolumenów, jak i terminów – orzekł. Dodał, że upatrywałby większych szans raczej w projektach fotowoltaicznych niż wiatrowych.

Jego zdaniem zainteresowanie litewskich spółek nie wynika z atrakcyjności polskiego rynku OZE, ale dobrze, że się pojawiło. – Polska jest tanim rynkiem. Jego atrakcyjność wynika z przeceny, która jest skutkiem niefortunnych regulacji dotyczących energetyki odnawialnej. Cieszmy się jednak, że firmy zwracają uwagę na nasz rynek i nowe projekty. Tym bardziej, że zeszłoroczna aukcja pokazała niskie zainteresowanie inwestorów. Potrzebujemy dużej ilości nowych, szybko uruchamianych projektów, aby realizować unijne cele OZE. Duże wyzwanie i możliwości drzemią zarówno w wietrze, jak i fotowoltaice – przekonywał prezes Ambiens.

Najnowsze artykuły