Lobby Gazpromu w Niemczech wciąga Europę w sidła Rosji

21 października 2016, 07:30 Energetyka

Niemcy słusznie uważane za „lokomotywę” gospodarki Unii Europejskiej od pewnego czasu stają się bardziej lokomotywą dla rosyjskiego gazu na naszym kontynencie – zauważa dr Aleksander Łaktionow, analityk rynku energii. W 2015 r. RFN zwiększyła swoją zależność od rosyjskiego gazu do krytycznego poziomu: ponad 45 proc. błękitnego surowca pochodzi z Rosji, rekord w ciągu ostatnich 24 lat. Realne jest zagrożenie, że potężna niemiecka „lokomotywa” przeciągnie całą Europę na stronę uzależnienia od rosyjskiego gazu. Gazpromowi umożliwi osiągnięcie celu głównego – przejęcia europejskiego rynku gazu.

Władimir Putin i Sigmar Gabriel w Moskwie. Źródło: Gazprom

Skuteczną strategię wymyślili i opracowali wspólnie Gazprom i niemieckie środowiska biznesu. Między naiwne bajeczki trzeba włożyć sensacyjne opowiastki o „skorumpowaniu przedstawicieli niemieckiego biznesu i polityki” przez Kreml płacący miliony za „zdradę priorytetów Unii Europejskich”. Prawdą jest natomiast zainspirowanie niemieckich biznesmenów przez Rosjan – czyli przez Gazprom – aby robić kolosalne interesy na „coraz tańszym rosyjskim gazie”. Dziesiątki mieszanych rosyjsko-niemieckich spółek gazowych, zakładanych np. przez Grupę Gazprom-Germania sprzedaje gaz, coraz więcej gazu, już nie tylko do Niemiec, ale do większości krajów UE.To są bardzo opłacalne wspólne interesy niemieckich firm i Gazpromu, więc niemieckie firmy oczywiście dają priorytet tym interesom, a nie programom unijnym. Zwłaszcza, jeśli chodzi o priorytet dla rosyjsko-niemieckiego projektu Nord Stream-2 (NS-2). Dla Brukseli jest jasne, że NS-2 jest jednym z dwóch gwoździ do trumny europejskiej niezależności energetycznej ( drugi to Turkish Stream). Niestety unijne naciski polityczne w postaci werbalnych instrumentów prawdopodobnie nie uniemożliwią zbudowania tej „Rury Putina”.

Krajowa produkcja gazu ziemnego w Niemczech pokrywa obecnie minimalny procent zapotrzebowania, importuje się rocznie 90 – 100 mld m3. Przy czym największy jest import z Rosji, ostatnio import z tego kierunku stanowi 44 – 45 proc. zapotrzebowania na gaz. To nie wszystko – w ramach gazowej niemieckiej współpracy z Rosją/Gazpromem znajdują się też trading, przesył oraz reeksport do prawie wszystkich krajów europejskich. Do Polski także – rosyjski gaz z Niemiec oferują nasze prywatne firmy gazowe, rosyjski LNG napędza nasze autobusy na gaz. O opłacalności tego ogromnego handlu decydują ceny gazu dostarczanego przez  Gazprom za pośrednictwem gazociągów, na które ma monopol przesyłu. Ceny są odpowiednio niskie, żeby cały niemiecko-rosyjski system handlu gazem był i konkurencyjny i opłacalny. Przy wielkich i rosnących wolumenach jest to  zupełnie możliwe, zwłaszcza, że obie strony  są jednakowo zainteresowane.

Zarejestrowana w Niemczech spółka Gazprom NGV Europa otrzymała 50 stacji napełniania gazem w Niemczech, kolejne 10 stacje benzynowe zostały już zbudowane w Czechach i Polsce. Gazprom Marketing and Trading jest spółką-córką Grupy Japitałowej Gazprom Germania GmbH (spółka zależna Gazprom eksport). To tylko niektóre przykłady, Istnieją dziesiątki firm w Europie działających jako niemieckie czy europejskie należące do Gazpromu  Są niemieckie firmy specjalistyczne nakłaniające odniorców europejskich do zakupu wyłącznie rosyjskiego gazu.

W realizacji niemiecko-rosyjskich projektów gazowych bardzo często uczestniczą wybitne osobistości niemieckiego biznesu. Np.:

Rainer Seele – obecnie szef austriackiej OMV od 01.07.2015, w latach 2009 – 2015 szef Wintershall, który przeprowadzil niezwykle intratną dla Gazpromu wymianę aktywów Wintershall i rosyjskiego potentata ;

Gerhard Schröder – Prezes Nord Stream AG, szef NS-2, były kanclerz Niemiec);

Matthias Warnig – Dyrektor Nord Stream AG (były minister bezpieczeństwa publicznego);

Henning Voscherau – szef operatora byłego South Stream (South Stream Transport);

Marcel Kramer – wiceszef operatora byłego South Stream (South Stream Transport).

Seele jako szef Wintershall wyjątkowo zasłużył się Gazpromowi. W 2015 roku wymiana aktywów strategicznych między Gazpromem i Wintershall została zakończona. Dzięki temu obecnie rosyjski koncern lontroluje co najmniej 1/3 niemieckiego rynku gazu ziemnego i główne trasy przesyłu rosyjskiego gazu przez całe Niemcy. Podobna wymiana aktywów strategicznych została już uzgodniona z OMV. Decyzja ta stanowi zagrożenie dla bezpieczeństwa energetycznego krajów UE ze względu na możliwe „wypieranie” na rzecz Rosji aktywów należących do OMV w firmach CEGH (Baumgarten Hub, Austria), NET4GAS (czeski OSP), Petrom ( naftowa zależna spółka wydobywcza OMV w Rumunii).

Pierwszy system dostaw gazu ziemnego do Niemiec z kierunku rosyjskiego powstał jeszcze w ZSRR. Pierwszy korytarz przebiegał przez Ukrainę. Po rozpadzie państwa sowieckiego, dla Moskwy tranzyt przez nowe ukraińskie państwo stawał się nie najlepszym rozwiązaniem. Dlatego w 1999 r. Gazprom zbudował drugi gazociąg Jamał-Europa przez Białoruś. Przepustowość „Jamału” zwiększono o ok. 33 mld m3.

Jednak dla koncepcji Moskwy ta infrastruktura przesyłowa była niewystarczająca. Zarówno od północy Europy jak i poludnia. Projekt północny przewidywał czteronitkową magistralę gazową, która początkowo miała transportować gaz z ogromnego złoża Sztokman na Arktyce. Projekt Nord Stream dla Rosji był od początku wielką polityczną grę, w której orężem ma być gaz. Surowiec  miał  pochodzić z nowych źródeł gazu – ze złóż Sztokman na Morzu Barentsa oraz na Półwyspie Jamalskim. Odkryte w 1988 r. złoża Sztokman  szacowano na ok. 3,7 bln m3 gazu i 31 mln ton kondensatu. Warunki wydobycia są tam skrajnie trudne – odległość 550 km od brzegu, głębokość 2000 m., grubo zamarznięte morze. Mimo to rozpoczął się morderczy wyścig o Sztokmana, który  zbiegł się  w czasie z formułowaniem nowych zasad polityki energetycznej Rosji oraz koncepcji „energetycznego supermocarstwa”.

We wrześniu 2005 roku Gazprom wyselekcjonował do współpracy krótką listę pięciu potencjalnych partnerów: American Chevron-Texaco, ConocoPhillips, Total, Statoil oraz Norsk Hydro. Ostatecznie w lutym 2008 r. Total, Statoil i Gazprom podpisały umowę powołującą konsorcjum Shtokman Development AG. Konsorcjum , jak wiele firm z rosyjskim udziałem, zarejestrowano w Szwajcarii. Gazprom  miał 51 proc. udziałów, Total 25 proc. a Statoil 24 proc. Start Sztokmana przypadł na sam szczyt globalnego kryzysu ekonomicznego, który Rosja przechodziła szczególnie ostro. Główne etapy inwestycji na szelfie Morza Barentsa odłożone zostały do 2010 roku. Ale eksploatacja nigdy się nie rozpoczęła,  konsorcjum się wykruszyło, w USA, które miały być ważnym importerem LNG ze Sztokmana, właśnie rozpoczynała się rewolucja łupkowa. Złoża na Półwyspie Jamalskim budziły mniej zainteresowania i sensacji, ale są znacznie łatwiejsze w eksploatacji i jednak to stamtąd płynie gaz rurociągiem  Nord Stream.

W 1997 r. Gazprom rozpoczął prace przygotowawcze do wytyczenia odcinka morskiego NS. W 2000 r. strona rosyjska na Brukseli wymusiła dla Nord Stream status TEN (Trans-European Network). Pod koniec 2005 r. rozpoczęto budowę na lądzie. NS był bezprecedensowo promowany i wspierany przez największe koncerny niemieckie, zwłaszcza energtyczne, co praktycznie sparaliżowało Unię Europejską. W 2006 r. szefem konsorcjum Nord Stream został Gerhard Schroeder, jeden z najbardziej wpływowych niemieckich polityków,  kanclerz Niemiec w latach 1998-2005. (W październiku 2016 roku powołany na szefa NS-2, ale pozostał na stanowisku prezesa Nord Stream AG.). W lipcu 2008 r. większość deputowanych w Parlamencie Europejskim głosowała „przeciw” NS, ale mimo to budowa części podmorskiej rury rozpoczęła się w kwietniu 2010 r. 8 listopada 2011 r. NS został uruchomiony i przez dwie nitki rozpoczęły się komercyjne  dostawy gazu.

Jednak od samego początku projekt tej „PutinPipe” przewidywał cztery nitki, które miały być realizowane w dwóch etapach, zależnie od wzrostu popytu na gaz w Europie.

Obecnie ten popyt znacząco wzrasta i przewiduje się, że będzie tak nadal wzrastać. Gazprom i zainteresowane koncerny niemieckie  ocenili, że pora na realizację NS-2. Z czym trzeba się spieszyć, ponieważ niebawem na europejskim rynku pojawi się tani gaz skroplony firm amerykańskich. Doceniając to zagrożenie, Moskwa dwa lata temu uznała za najważniejszy Nord Stream-2 i zamierzała tymczasowo zrezygnować z wersji południowego gazociągu przez Morze Czarne, choć główny cel tego projektu – wyeliminowanie Ukrainy jako kraju tranzytowego – był i jest dla Rosji bardzo ważny  ze względów geopolitycznych.

Kolejne dwie nitki nowej linii nazwanej Nord Stream 2, będą mieć przepustowość taką samą jak NS: 55 mld m3 rocznie ( 2 X po 27,5 mld m3). Długość odcinka podmorskiego odpowiednio ok. 1200 km.  NS-2 będzie transportować rosyjski gaz do Niemiec i dalej do innych krajów UE. Znaczna część będzie magazynowana w austriackim hubie gazu w Baumgarten. NS-2 ma być uruchomiony w 2019 r. W tym samym roku wg zapowiedzi Moskwy zostanie zakończony tranzyt rosyjskiego gazu przez terytorium Ukrainy.

Zaletą NS-2 są dogodne warunki techniczne na długim odcinku podmorskim – układanie rur na głębokości 200 m w porównaniu do 2500 m w projekcie Turkish Stream.

Większość państw członkowskich UE jest zdecydowanie przeciwna inwestycji. W sierpniu 2016 roku, polski regulator antymonopolowy (UOKiK) rozpoznał koncepcję działania Nord Stream AG 2 jako ograniczającą konkurencyjność. Mimo to projekt jest realizowany zgodnie z planami Gazpromu, harmonogram jest tylko lekko opóźniony. Jest to możliwe dzięki wsparciu kilkunastu ważnych firm w Niemczech i innych krajach europejskich, firm strukturalnie, kapitałowo i personalnie powiązanych z Gazpromem.

W 2015 roku powołano konsorcjum New European Pipeline AG,  później ponownie zarejestrowane jako Nord Stream AG 2.  Akcjonariuszami byli: Gazprom – 50 proc.,, E.ON (Uniper), Shell, BASF / Wintershall, OMV, ENGIE (ex-GDF-Suez) – po 10 proc. Po orzeczeniu polskiego UOKiK powołane zostało nowe konsorcjum: Uniper (ex-E.ON), ENGIE (ex-GDF Suez), Royal Dutch Shell, (liczą na duże i tanie dostawy gazu), lojalni partnerzy Rosjan  Wintershall i OMV, ( chcą więcej niż tani gaz, chcą decydować o cenie gazu w UE oraz o dystrubucji). Warto przypomnieć, że OMV był współtwórcą pro-europejskiego projektu Nabucco, konkurującego z rosyjskich gazociągów. Obecnie jest jednym z najważniejszych partnerów w antyeuropejskim NS-2.

Zgodnie z polityką klimatyczną UE w ciągu ostatnich 5 lat, w Niemczech i Austrii znacznie zmniejszył się udział gazu w strukturze bilansu zużycia paliw kopalnych. W NIemczech  z 23 do 21proc.,  w Austrii z 27 do 22 proc., ale zakupy gazu i wielkość zakupów cieszą się nadal ogromnym powodzeniem wśród firm niemieckich i austriackich. Stąd zainteresowanie obu tych państw lokalizacją hubów gazowych, tam bowiem kształtują się ceny gazu, stamtąd kierowane są dostawy do innych krajów Europy. Występuje przy tym sporo pozornych niekonsekwencji. Austria, dla której Gazprom przewiduje rolę kluczowego – obok Turcji – hubu gazowego Europy – jest liderem UE w wytwarzaniu energii elektrycznej ze źródeł odnawialnych, tj. z energii wodnej. Strategia energetyczna Wiednia opiera się na hydroenergii (potencjał wytwórczy wykorzystywany w 70 proc.), na wiatrowniach i solarach; na efektywności wykorzystania energii i bezpieczeństwie dostaw. Udział gazu w tej strategii jest niewielki.

Podobnie w NIemczech zmniejsza się wykorzystanie gazu,  ale w żadnym razie nie spada popyt na gaz rosyjski. Gaz ten jest w hurcie wyjątkowo tani w rewanżu za maksymalną pomoc i wsparcie dla Gazpromu w zakresie wyłączności przesyłu i dystrybucji do krajów trzecich UE. W ciągu ostatnich lat, dostawy Gazpromu do Niemiec stale rosną, w 2015 r. osiągnęły poziom 45,3 mld m3, rekordowy w ostatnich 25 latach.Uzależnienie od rosyjskiego gazu wzrosło w Niemczech z około 40 proc. do 55 proc. w 2015 r.

Wydawałoby się, że rozwój energetyki wiatrowej w Niemczech, produkcja biogazu i powszechne stosowanie innych odnawialnych źródeł energii (OZE) nie pozwalają na szanse dla gazu. Nowe budynki mają być ogrzewane w 75 proc. przez energię z OZE., Gaz i paliwa ciekłe można w nich stosować tylko jako uzupełnienie kolektorów słonecznych. Gdy przyjrzeć się faktom – różnią się one mocno od postanowień. Decydują koszty i ceny. Bardzo tani gaz zmienia priorytety w Niemczech wbrew ustawie. Inwestycje  kapitałowe w OZE spadły w 2015 r. o 47 proc. w porównaniu do poziomu z roku 2014. Wzrosły w 2015 r. ( w porównaniu do 2014 r.)  inwestycje w energetykę gazową o ok. 5 proc.  Daje to Rosji uzasadnioną okazję, aby podkreślić, że mamy kolejny kwartalny wzrost popytu na gaz w Niemczech. A jeśli tak, to taka jest tendencja w całej UE.

Deklarowany cel nowej linii NS jest taki sam, jak pierwszej: „bezpieczeństwo energetyczne” Europy. Tymczasem NS-2 jest już otwartym zagrożeniem dla bezpieczeństwa energetycznego UE, a zwłaszcza większości krajów Europy Środkowej i Wschodniej, w tym Ukrainy.

Tu należy podkreślić, że system gazociągów prowadzących przez  Ukrainę to jedyna trasa  transportu rosyjskiego gazu do Europy, która realnie nie jest kontrolowana przez Rosję (w przeciwieństwie do NS i gazociągu przez Białoruś). „Korytarz ukraiński” jest z jednej strony niezależny od Gazpromu, ale z drugiej strony ma ogromną przepustowość – ponad 146 mld m3 rocznie. Te dwa fakty komplikują realizację rosyjskiego planu przejęcia rynku energii UE.

Rosja jednak, aby wyeliminować Ukrainę z tranzytu, wydaje się nawet rezygnować z zalet „korytarza ukraińskiego”, choć są one niewątpliwe. Po pierwsze jest to najdogodniejszy z systemów przesyłu o przepustowości 146 mld m3 rocznie (więcej niż wszystkie 4 nitki NS), największe magazyny gazu ( potencjał 31 mld m3), co jest ważne dla szybkiej dostawy do Europy w misiącach zimowych. Po drugie – dogodne połączenia transgraniczne. Ukraina ma interkonektory z czterema krajami UE, odpowiednie umowy dostosowane do przespisów UE ( umowy między operatorami). Są pewne ograniczenia związane z dziesięcioletnią umową Naftohaz – Gazprom z 2009 r. Po trzecie – Ukraina sprawdziła się wobec Rosji przez dziesięciolecia jako kraj tranzytowy. Po czwarte – duży portfel odbiorców gazu ( ok. 15 krajów europejskich). Po piąte – w 2016 r. rozpoczęła wdrażanie metodologii przyjętych w Europie taryf za przesył gazu  dostosowanych Ukraina do ustawodawstwa energetycznego UE. Ale Rosja nie potrzebuje prawnego uporządkowania dostaw przez tranzyt, potrzebuje „czarnej dziury” w obowiązującym porządku cywilizowanej Europy. Potrzebuje miejsc bez kontroli przesyłu i miejsc do prania pieniędzy. Rosja lubi łowić ryby w mętnej wodzie, więc Gazprom też. Dlatego też lista zagrożeń spowodowanych likwidacją systemu tranzytu ukraińskiego może być długa.

Trasa przesyłu przez terytorium Ukrainy ma znaczenie strategiczne i odpowiada interesom UE jako całości, jest ważnym elementem umacniania stabilizacji w regionie Europy Wschodniej.

Mimo, że Rosja otwarcie demonstruje swoje lekceważenie  europejskich zasad i przepisów, to jednak systematycznie rośnie jej popularność biznesowa w Europie. Dzieje się tak dlatego, że swoje projekty realizuje z partnerskim udziałem czołowych europejskich firm, głównie z Niemiec i Austrii.  Są to projekty głównie w sektorze energii, realizowane całkiem jawnie, choć są niemal zawsze sprzeczne z ustalonymi i obowiązującymi w UE priorytetami i celami. Deklarowany cel nowej linii NS jest taki sam, jak pierwszej: „bezpieczeństwo energetyczne” Europy. Tymczasem NS-2 jest już otwartym zagrożeniem dla bezpieczeństwa energetycznego UE, a zwłaszcza większości krajów Europy Środkowej i Wschodniej, w tym Ukrainy.

Jak już stwierdziliśmy, projekt NS-2 jest realizowany pomimo braku europejskich podstaw prawnych, a nawet wbrew nim. Projekt nie ma pozwolenia na budowę, nie ma jeszcze prawnie wspólnego inwestora. Mimo to 17 maja 2016 r. Nord Stream AG 2 ogłosiła przetarg na montaż części głębinowych gazociągu. Przetarg odbył się, wyłoniono zwycięzców. Wykonawca  prac instalacyjnych na Morzu Bałtyckim został wybrany. Komisja Europejska wobec projektu NS-2 jest bierna i należy się obawiać, że postanie bierna do ukończenia realizacji projektu, a przynajmniej do zakończenia odcinka podmorskiego na granicy Europy. A wtedy będzie za późno. Nieformalne naciski polityczne potężnych lobby są zdolne sprawić, aby projekt został przepchany wbrew wszystkiemu.  Te lobby, ich przywódcy i ich powiązania są znane tylko nikt ich nawet wyraźnie nie wymienia.