KOMENTARZ
Iwo Łoś
Greenpeace Polska
Z wypowiedzi premier Ewy Kopacz i Jacka Protasiewicza, członka zarządu krajowego Platformy Obywatelskiej, wynika, że politycy partii rządzącej zaczęli publicznie powątpiewać w zasadność dalszej realizacji programu polskiej energetyki jądrowej. Podobne sygnały płyną również ze strony opozycji – Beata Szydło z Prawa i Sprawiedliwości zakwestionowała w swoim komentarzu wielomilionowe wydatki poniesione na polski program energetyki jądrowej, który wciąż jest wyłącznie na etapie planowania.
Od lat eksperci Greenpeace oraz czołowi polscy naukowcy zajmujący się energetyką podkreślają, że plany budowy elektrowni jądrowej są szkodliwe dla polskiej gospodarki. Przede wszystkim ze względu na ogromne koszty oraz długi czas realizacji inwestycji. Niepokój budzą też ryzyka ekonomiczne i technologiczne, uzależnienie od zewnętrznych dostaw technologii jądrowych oraz nierozwiązany problem kosztownego składowania odpadów radioaktywnych. Prąd z ewentualnej elektrowni jądrowej byłby dla Polski najdroższym rozwiązaniem. Zwracają na to uwagę eksperci, m.in. prof. Władysław Mielczarski, prof. Jan Popczyk, prof. Krzysztof Żmijewski w nawiązaniu do opracowania M. Coopera z 2009 r. Cena kontraktu różnicowego dla nowej elektrowni jądrowej Hinkley Point w Wielkiej Brytanii ustalona została na poziomie 532 zł za MWh przez okres 35 lat.
Na program jądrowy zostało już wydane 180 milionów złotych. A to dopiero etap przygotowań i promocji inwestycji, docelowo na realizację programu jądrowego mają zostać wydane miliardy. W tym kontekście jestem zaskoczony odosobnioną wypowiedzią ministra Piechocińskiego, który dopytywany przez dziennikarzy stwierdził, że program należy jednak kontynuować. Minister Piechociński z Polskiego Stronnictwa Ludowego z niewiadomych powodów nie wskazuje na rozwój technologii OZE i podnoszenie efektywności energetycznej jako na sposób rozwiązania problemów w energetyce. A przecież to rolnicy są jednym z głównych beneficjentów rozwoju odnawialnych źródeł. To oni produkują biomasę, stawiają biogazowanie i w największym stopniu mogą zasilać swoje gospodarstwa z przydomowych elektrowni napędzanych słońcem i wiatrem. W styczniu ubiegłego roku rada naczelna Polskiego Stronnictwa Ludowego w trakcie dyskusji opowiedziała się przeciwko planom budowy elektrowni jądrowej. Minister Piechociński z rozpędu i być może z przyzwyczajenia obstając jednak przy programie jądrowym przegapia doskonały moment na to, by polską energetykę skierować na tory przyjazne obywatelom a ponad to rozmija się z interesem elektoratu własnej partii. W zamian pozostanie nam wszystkim atomowa studnia bez dna.
W Polsce brakuje długofalowej strategii energetycznej państwa, która byłaby realizowana w racjonalny sposób i brała pod uwagę wszystkie zyski i straty. Nie można opierać bezpieczeństwa energetycznego kraju na inwestycji, która będzie pochłaniać gigantyczne środki finansowe, a nie pozwoli na rozwiązanie problemów sektora. Jest to szczególnie istotne w sytuacji, gdy już w sierpniu tego roku doszło do bezprecedensowej awarii w sektorze wytwarzania, która zagroziła bezpieczeństwu dostaw energii elektrycznej. Elektrownia jądrowa tego problemu nie rozwiąże, ani w optyce krótkoterminowej, ani perspektywie wieloletniego rozwoju sektora. W tej sytuacji jedynym racjonalnym rozwiązaniem jest strategia poprawy bezpieczeństwa energetycznego kraju poprzez podnoszenie efektywności energetycznej oraz inwestycje w rozproszone źródła energii odnawialnej.