– Już dziś powinniśmy poznać szczegóły nowego gazowego porozumienia Rosji i Ukrainy. Na chwilę obecną wiadomo o nim niewiele – pisze Piotr Maciążek z portalu Defence24.pl.
– Ukraina znajduje się w dramatycznym położeniu gospodarczym i desperacko potrzebuje środków, które pozwoliłyby jej zachować płynność finansową. Z tego powodu w ostatnim czasie „pierwsze garnitury” ukraińskiego rządu nieustannie pielgrzymowały do Rosji – ocenia ekspert. – Najbardziej zastanawiające w doniesieniach o powrocie Kijowa do struktury handlu gazem opartej o pośrednika (który tak samo jak Gazprom powinien przecież na siebie zarabiać) oraz w zapowiedziach niższych cen surowca dla Ukrainy jest to, że trudno znaleźć dla takich ruchów uzasadnienie ekonomiczne.
– Zdaniem agencji Bloomberg powołującej się na anonimowych uczestników rozmów rosyjsko- ukraińskich w zamian za pomoc Kremla ceny gazu dla naddnieprzańskich konsumentów zostałyby urealnione. Konsekwencje takiego stanu rzeczy dla Janukowycza mogłyby być jednak opłakane, a przecież to jego interesom podporządkowuje się działania rządu (nowy pośrednik w handlu gazem ma być obsadzony ludźmi prezydenta) – pisze Maciążek. – Jest także inna możliwość – premier Azarow zapowiedział bowiem wznowienie trójstronnych rozmów z Rosją i UE w sprawie ustanowienia konsorcjum zarządzającego infrastrukturą gazową na Ukrainie. Taka deklaracja może oznaczać, że Janukowycz „nie chce być sam” podczas przekazywania jej stronie rosyjskiej… Podobnie jak w przypadku niepodpisania w Wilnie umowy stowarzyszeniowej z UE Kijów próbowałby tym samym odpowiedzialnością za własne decyzje obciążyć Brukselę… – kończy.
Źródło: Defence24.pl