– Pozornie „pragmatyczne” relacje ekonomiczne pomiędzy Moskwą i Budapesztem doprowadzą w perspektywie długoterminowej do rosyjskiej dominacji energetycznej na Węgrzech – przekonuje Piotr Maciążek z Defence24.pl.
Premier Węgier Wiktor Orban spotkał się wczoraj w Moskwie z prezydentem Rosji Władimirem Putinem, gdzie podpisał umowę o pożyczce od Rosji na sumę do 14 mld dolarów na rzecz rozbudowy jedynej elektrowni atomowej na Węgrzech w Paks. Zajmie się nią rosyjski Rosatom. Węgrzy współpracują także z Gazpromem w sprawie budowy gazociągu South Stream. Maciążek przekonuje, ze Budapeszt nie jest pupilkiem Moskwy, a jego romanse z Rosjanami skończą się uzależnieniem energetycznym od tego kraju.
– Kreml nie czyni węgierskiemu premierowi żadnego wyjątku i choć podjął z nim pozornie łagodniejszy od polskiego scenariusz atomowej rozgrywki, to jednak w obu przypadkach chodzi tylko i wyłącznie o uzyskanie przez Rosjan statusu regionalnej dominacji energetycznej – pisze komentator. Według niego bez osłony standardów unijnych, węgierska polityka wobec Rosji może zostać wykorzystana przez Moskwę politycznie.
– Są one (Węgry – przyp. red.) bowiem coraz bardziej skłócone z Komisją Europejską, która równoważy dysproporcje potencjałów pojawiające się w przypadku negocjacji niewielkich i średnich podmiotów politycznych z Rosją, a czasem wręcz bezpośrednio wpływa na ich transparentność (co mogliśmy obserwować na rodzimym podwórku). Z tego względu polityka prowadzona w odniesieniu do Moskwy przez premiera Orbána jest nie tyle pragmatyczna, co dramatycznie ryzykowna – kwituje Maciążek. Przekonuje, że Polska nie powinna brać przykładu z węgierskiej polityki energetycznej.
Źródło: Defence24.pl