Maksymowicz: Źle się dzieje w polskim górnictwie węgla kamiennego (FELIETON)

26 kwietnia 2022, 07:20 Energetyka

O tym, że źle się dzieje w polskim górnictwie węglowym świadczy zbiorowy wypadek śmiertelny, jaki natąpił tuż po północy 20 kwietnia w kopalni ”Pniówek” należącej do Jastrzębskiej Spółki Węglowej (JSW) – pisze Adam Maksymowicz, współpracownik BiznesAlert.pl.

Kopalnia Bzie-Dębina / fot. JSW

Do wydarzenia tego doszło o godzinie 0.15 w ścianie N-6 na poziomie 1000 metrów. Nastąpił wtedy pierwszy wybuchu metanu. W zagrożonym rejonie przebywało łącznie 42 pracowników. Rozpoczęła się akcja ratunkowa, ale nad ranem doszło prawdopodobnie do kolejnego wybuchu lub zapalenia się metanu. W chwili pisania tego tekstu potwierdzono śmierć 5 górników, do szpitali trafiło 21 rannych, 7 górników było nadal poszukiwanych. Zapewne, w chwili tak wielkiej tragedii nie czas na szukanie winnych tego wydarzenia. Od strony szczegółowej odpowiednie służby Okręgowego i Wyższego Urzędu Górniczego w Katowicach, po długotrwałym śledztwie wskażą winnych. Nie wnikając jednak w tok tego dochodzenia, trzeba zastanowić się nad ogólną kondycją polskiego górnictwa węgla kamiennego, nad czym przynajmniej od strategicznej strony jego istnienia, żaden urząd tego nie czyni. Tu można powołać się na chińskie precedensy, gdzie podobnie jak w Polsce, górnictwo jest pod państwowym zarządem. Tam, po tego rodzaju wypadku natychmiast przybywa policja, która dla potrzeb śledztwa aresztuje dyrektora, jego zastępców i inne osoby odpowiedzialne za bezpieczeństwo pracy w kopalni, Nie oznacza to, że zostaną oni skazani, jednak dla dobra śledztwa areszt ten jest wskazany, gdyż przynajmniej od strony teoretycznej osoby te odpowiadają za bezpieczeństwo pracy w kopalni.

Metan w kopalni Pniówek

Kopalnia „Pniówek” należy do najbardziej metanowych w Polsce. Zwalczanie tego zagrożenia przez odmetanowanie stosowane jest w tej kopalni od momentu rozpoczęcia wydobycia. Obecnie odmetanowanie stosowane jest m.in. w rejonach wszystkich ścian będących w eksploatacji. Jedna z największych stacji odmetanowania pokładów węglowych w kraju, od 2006 r. istnieje na terenie tejże kopalni. Brak jest dostępnych informacji o szczegółach odprowadzania metanu z wyrobisk górniczych. Standardowo otwory do odmetanowania pokładów węglowych winne być wiercone przynajmniej do poziomu ich eksploatacji. Tak, aby wybierane pokłady węglowe wcześniej zostały pozbawione zawartości metanu. Pod koniec 2019 roku Jastrzębska Spółka Węglowa nawiązała współpracę z Polskim Górnictwem Naftowym i Gazownictwem oraz Państwowym Instytutem Geologicznym, by wdrożyć program Geo – metan II. Jego celem jest przeprowadzenie doświadczenia w KWK „Budryk” polegającego na przed eksploatacyjnym pozyskaniu metanu ze złoża. Niestety, ta faza przed eksploatacyjnego odmetanowania pokładów węglowych jest jeszcze w stadium badań naukowych. Istniejące zaś stacje pozyskują metan z kopalnianych systemów wentylacyjnych. Poświęca się im szczególną uwagę ze względu na ich efektywność ekonomiczną ogólnie tylko wspominając o związanym z tym wzroście bezpieczeństwa pracy. Postęp w materii tej istnieje, jest on jednak bardzo powolny, aby nie powiedzieć, że tylko teoretyczny.

Potrzebna reforma

Każdy, kto chodził do szkoły wie, że Śląsk to najbogatsza część Polski. I to pod każdym względem. Tu najwięcej jest surowców, fabryk, infrastruktury, uczelni, instytutów i kadry technicznej. Przez polityków Śląsk kojarzony jest tylko z województwem śląskim. Całe jego bogactwo tu tylko ma być skoncentrowane. Politycy zaś są właśnie po to, aby tym bogactwem rządzić. Nie było by w tym nic złego, gdyż politycy na całym świecie dążą do tego celu. Rzecz jednak w tym, że na Śląsku rządy nadal pozostały w stylu PRL. Zmieniła się forma, czyli atrapa, a treść rządów pozostała ta sama. Państwowy kapitalizm czasu PRL, został zastąpiony takim samym kapitalizmem państwowym w nowym otoczeniu prawnym, formalnym i ustrojowym. Polityk, któremu przypada resort gospodarki, a w tym górnictwo, czuje się zwycięzcą. Ma tysiące miejsc do obsadzenia dla swoich podwładnych, których podstawowym zadaniem jest nie efektywność górnictwa, ale zapewnienie powtórnej elekcji swojemu szefowi. Górnictwo zaś ma dać wszystkim protegowanym politycznie jego liderom godziwe za to wynagrodzenie. Skąd górnictwo weźmie na to pieniądze? Nikogo to nie interesuje. Nie ma pieniędzy na polityków, to niech zdycha. Tej brutalnej wersji rządów politycznych nikt oficjalnie nie potwierdzi, ale też jest mało prawdopodobne, aby ktoś z nich temu zaprzeczył. Po prostu, rządzenie górnictwem jest jak łup polityczny. Co to znaczy łup? Zdobywa się go na ogół na wrogach. Zawsze najlepszym łupem byli niewolnicy, z którymi nikt nie musiał się liczyć. Niewolnika wolno było zabić, sprzedać i zrobić z nim to, co się tylko zechce. Dziś już niewolnictwo w demokratycznym państwie w sposób bezpośredni nie może być tolerowane. Pozostała po nim formuła pośrednia. Niewolnika się wyzyskiwało, nie dając mu żadnych szans na obronę, samodzielność, czy też decydowanie o swoim losie. Teraz wraz z górniczym łupem związany jest około stu tysięcy górników. Kopalnie nie są już rentowne – zamykamy. Co z ludźmi? Niech każdy sobie radzi jak umie? A jak nie umie? To trudno, nikt po nim płakać nie będzie. Ta cyniczna formuła choć nigdzie w słowach nie wyrażana, jest za to w praktyce aktywnie stosowana. Choć obecnie ceny węgla osiągają rekordowe wysokości na całym świecie, o zwiększonych nakładach na bezpieczeństwo w tym sektorze nic nie słychać. Tu nie wystarcza już żadne pieniądze, tu potrzebna jest dogłębna i strategiczna jego reforma.

Wyrwać górnictwo z rąk polityków

Socjolog prof. Marek Szczepańśki w jednym z wywiadów na temat górnictwa trafnie zauważa, że aby coś się zmieniło w tej branży to „trzeba wyrwać górnictwo z rąk polityków”. Jest to postulat niezwykle słuszny, tylko kto to ma zrobić? Z rąk polityków, czyli inaczej mówiąc z rąk państwowego właściciela. Jak dotąd udało się to tylko KWK Bogdanka, która w owym czasie i tak w opiniach rządowych była przeznaczona do likwidacji. Z tego punktu widzenia była to żadna strata. Dziś jest ona liderem w górniczej branży, która jak dotąd najlepiej sobie radzi ze wszystkimi kłopotami rynkowymi. Nie słychać tam też o żadnych strajkach, niepokojach i protestach. Niestety, ten wariant na Górnym Śląsku z wielu powodów jest niemożliwy do powtórzenia. Jednym z tego powodów jest strach przed wolnością. Po wojnie secesyjnej w USA, kiedy zniesiono niewolnictwo, znaczna ich część postanowiła nadal pozostać w tym stanie. Tak byli oni już przywykli do swojego losu, że nie chcieli ryzykować życia na wolności, o której nie mieli żadnego wyobrażenia. Zjawisko to ma również miejsce w górnictwie. Na postulaty o jego prywatyzację rząd opowiada proszę bardzo. Tylko, co na to związki zawodowe? Te bojąc się życia na wolności, krzyczą, że kochają swego państwowego pana i na żadną samodzielność się nie zgadzają. Zaraz grożą strajkami, protestami i demonstracjami. Rząd łatwo im w tej sprawie ustępuje i sytuacja wraca do normy. Jeżeli górnictwo ma wyjść z zapaści to najpierw musi pozbyć się polityków i to jest zasadniczy jego problem. Jeżeli tego nie uczyni, to żadne obniżanie kosztów i inne tego rodzaju zabiegi nie wiele mu pomogą.