KOMENTARZ
Grzegorz Makuch
Klub Jagielloński
30 października Ukraina i Rosja podpisały umowę kończącą trójstronne negocjacje. Gwarantem umowy opiewającej na 4,6 mld USD jest UE. Do końca roku Ukraina musi spłacić 3,1 mld USD ze swojego gazowego długu (Rosja wylicza go na kwotę 5,4 mld USD – rozsądzi trybunał w Sztokholmie), a za 1,5 mld USD kupi brakujące ilości gazu – około 4 mld m3.
Minister energetyki Rosji Aleksander Nowak powiedział, że w listopadzie zostaną uruchomione dostawy, gdy tylko Kijów spłaci pierwszą transze zadłużenia – 1,45 mld USD. Do końca roku Ukraina musi spłacić kolejną transze – 1,65 mld USD. Prezes Gazpromu zapewnił, że w 48 godzin po zaksięgowaniu pierwszej wpłaty rosyjski gaz dla Ukrainy popłynie. Dodał, że Ukraina zamierza kupić 2 mld m3 w listopadzie i 2 mld w grudniu – oczywiście po spłacie zadłużenia. Według komisarza ds. energii Unii Europejskiej Günthera Oettingera Ukraina otrzyma 3,1 mld USD z Międzynarodowego Funduszu Walutowego i UE na spłatę długu. Kijów posiada środki na kupno gazu (1,5 mld USD na 4 mld m3).
Wiadomo również, że Kijów będzie kupował gaz w formie przedpłat i bez klauzuli take or pay. Zakontraktowana ilość gazu jest tak niska, że klauzula ta jest zupełnie zbędna dla obu stron. Zwłaszcza, że umówione 4 mld m3 gazu Kijów bez wątpienia dostanie (jeśli spłaci zadłużenie 3,1 mld USD). Gwarantem jest również umowa z 30 października, w której zapisana jest kwota 4,6 mld USD (3,1 mld dług i 1,5 mld na kupno gazu). Prawdopodobnie GDF Suez jest dodatkowym gwarantem wypełnienia przez Gazprom zobowiązań wobec Naftogazu, co potwierdza aktywna postawa prezydenta Francji Francoisa Hollande’a w gazowym dialogu i jego nocne rozmowy z Angelą Merkel, Władimirem Putinem i Petrem Poroszenką. Rzecz jednak w tym, że 4 mld może nie starczyć Ukrainie. Rosyjski minister Nowak mówi o zapotrzebowaniu Ukrainy na 5 mld m3, a prezes Gazpromu Aleksiej Miller nawet o 7 mld. Umowa zakłada, że dodatkowe ilości Ukraina dostanie za przedpłaty. Formalnie od stycznia do marca Kijów, po uiszczeniu odpowiedniej kwoty, powinien dostać zamówioną ilość gazu. Jednak nie można wykluczyć, że formuła przedpłat posłuży Moskwie do zmuszenia Kijowa do rozpoczęcia kolejnych negocjacji – tym razem pod presją czasu.
Kwestia ceny również nie zadawala Ukrainy. Bowiem po pierwszych komunikatach, że Ukraina kupi gaz po 378 USD do końca tego roku i po 365 USD od stycznia do marca 2015 r. pojawiły się informacje, że cena będzie budowana na bazie równania zapisanego w umowie gazowej z 2009 r. Rosja oferuje również rabat w wysokości 100 USD. Stanowi to jednak prestiżową porażkę Ukrainy, która przez długi czas odżegnywała się od elastycznej (uznaniowej?) formuły cenowej zakładającej rabat w postaci likwidacji cła. Ale ministerstwo Ukrainy potwierdziło, że zgodnie z dopiero co podpisaną umową, jeśli cena gazu będzie powyżej 333,33 USD zniżka (brak cła) będzie wynosić 100 USD. Natomiast jeśli cena gazu będzie poniżej 333,33 USD to zniżka będzie wynosić 30% ceny. Dużą szansą dla Ukrainy jest fakt, że podstawowym elementem budującym cenę gazu jest indeksacja do ropy, której ceny utrzymują się obecnie na niskim poziomie.
Pojawiły się również informacje, że kanclerz Angela Merkel naciskała na Ukrainę. Miała powiedzieć, że w sytuacji przerwania dostaw gazu ze Wschodu UE wstrzyma rewersowe dostawy surowca na Ukrainę. Bez wątpienia byłby to szantaż. Ale trzeba również pamiętać, że w sierpniu Ukraina przyjęła uregulowania prawne dające Radzie Bezpieczeństwa Ukrainy możliwość wprowadzenia sankcji wobec Rosji, w tym zakaz przesyłu węglowodorów – co uderzyłoby w UE. W rosyjsko-ukraińsko-niemieckim sporze gazowym nie ma już niewinnych. Można się tylko zastanawiać, czy zgoda Kijowa na utworzenie trójstronnego (Rosja, Ukraina, Niemcy) konsorcjum dot. infrastruktury przesyłowej uchroniłaby Ukrainę od wojny na wschodzie kraju? Szef MSZ Niemiec Frank-Walter Steinmeier powiedział, że podpisana umowa gazowa umożliwi deeskalację konfliktu na Ukrainie.