Makuch: Fiasko czy sukces trójstronnych negocjacji KE-Ukraina-Rosja?

25 czerwca 2014, 08:48 Energetyka

KOMENTARZ

Grzegorz Makuch

Klub Jagielloński

Rosyjsko-ukraińskie negocjacje gazowe zamknęły się w siedmiu, często trwających do późnych godzin nocnych, spotkaniach. Jednak stronom, mimo wsparcia komisarza ds. energii Günthera Oettingera nie udało się osiągnąć konsensusu. Ale to wcale jeszcze nie znaczy, że negocjacje zakończyły się porażką.

Ukraiński minister energetyki Jurij Prodan oświadczył, że Kijów jest skłonny kupować rosyjski gaz po 326 USD za tys. m3. Jednak Moskwa na tę propozycję nie przystała. Ale w wyniku rozmowy prezydenta Rosji Władimira Putina i przewodniczącego Komisji Europejskiej Jose Manuela Barroso 14 czerwca zorganizowano kolejne trójstronne rozmowy. Doszło również do rozmowy telefonicznej Władimira Putina, Francoisa Hollande i Angeli Merkel podczas której omówiono kwestię uregulowania długu Ukrainy wobec Rosji i przyszłej umowy stowarzyszeniowej UE-Ukraina. Ostatecznie sobotnie trójstronne rozmowy (14 czerwca) trwające do 3 rano także nie doprowadziły do ustalenia ceny rosyjskiego gazu i harmonogramu spłaty ukraińskiego zadłużenia. 15 czerwca w Kijowie miało miejsce kolejne spotkanie Günthera Oettingera, Aleksieja Millera i Arsenija Jaceniuka. Po ich zakończeniu rzecznik Gazpromu oświadczył, że jeśli 16 czerwca o godz. 10 rano nie pojawi się wpłata wprowadzony zostanie system przedpłat. Jako że na koncie Gazpromu wpłata się nie pojawiła, to zgodnie z zapowiedzią system przedpłat został wprowadzony, a dostawy rosyjskiego gazu na Ukrainę zostały wstrzymane. Gazprom złożył również pozew do sądu arbitrażowego w Sztokholmie w sprawie długu Naftogazu za odebrany, a niezapłacony gaz na kwotę 4,5 mld USD. Z kolei Naftogaz, także poprzez sztokholmski sąd arbitrażowy, chce odzyskać 6 mld USD nadpłaconych kwot za gaz.

Günther Oettinger uchylił rąbka tajemnicy toczących się trójstronnych negocjacji, mówiąc, że KE zaproponowała, by w przeciągu dwóch dni Kijów przelał na rachunek Gazpromu 1 mld USD i zadeklarował spłatę reszty zadłużenia do pół roku – co w opinii Oettnigera byłoby dla Ukrainy trudne, ale wykonalne. Jednak Rosja oczekiwała spłaty pierwszej transzy zadłużenia w wysokości 1,95 mld USD. Co do ceny gazu, komisarz zaproponował by Kijów w okresie zimowym (październik-marzec) płacił 385 USD, a w okresie letnim (kwiecień-wrzesień) 300 USD – jednak tę propozycję Rosja również odrzuciła.

Zatrzymanie dostaw gazu na Ukrainę i zerwanie przez Rosję trójstronnych negocjacji gazowych należy zestawić z informacją Gazprom Exportu o wypowiedzeniu umowy, na mocy której Ukrtransgaz z własnych zasobów zapewniał nadprogramowe dostawy gazu do UE, co zwiększało elastyczność przesyłu. Ponadto Gazprom oświadczył, że zwiększy ilość gazu pompowanego do magazynów gazu w Europie, co ma zapewnić płynny przesył surowca w zimie. Tym samym Rosja nie tylko wywiera presję na Kijów, ale próbuje również pokazać Ukrainę jako niewiarygodnego partnera i słabe ogniwo w łańcuchu dostaw rosyjskiego gazu do UE. Chce w ten sposób przekonać KE do Gazociągu Południowego i wymusić zgodę na wyjęcie OPAL-u spod TPA. Temu też mógł służyć kolejny wybuch gazociągu na trasie Urengoj-Pomary-Użhorod (tym razem w okolicach Iwano-Frankowska).

Nie bez powodu w tym samym tygodniu wiceprezes Gazpromu Aleksander Miedwiediew powiedział, że spodziewa się 15 lipca przeprowadzenia przetargu na pozostałe moce przesyłowe przez gazociąg OPAL. Mario Meren, szef Wintershall Russia powiedział, że 14 lipca ma zapaść decyzja KE odnośnie wyłączenia OPAL-u spod TPA, która będzie godzić interesy obu stron. Prawdopodobnie gazociąg nie zostanie wyłączony spod trzeciego pakietu energetycznego, ale corocznie będzie organizowany przetarg na 50% jego mocy przesyłowych, w którym to przetargu będzie mógł stanąć Gazprom. Tym samym Gazprom będzie mógł corocznie „dokupić” uprawnienia do korzystania z kolejnych 50% mocy przesyłowych gazociągu. Prezes Wintershall Rainer Seele powiedział, że jego firma dostała gwarancję UE, że w razie przerwania dostaw rosyjskiego gazu do Europy przez Ukrainę, KE udostępni 100% mocy przesyłowych przez gazociąg OPAL. Ostatecznie, bez względu na przyczynę, rosyjski gaz zawsze może przestać płynąć do Europy i wówczas to w interesie UE będzie leżeć, by Gazprom wykorzystał pozostałe moce przesyłowe na OPAL-u.

Co się zaś tyczy Gazociągu Południowego, to dyrektor OMV Gerhard Roiss powiedział, że UE nie powinna ograniczać, a raczej przyśpieszyć prace nad nim. Projekt wspiera również szef austriackiego MSZ i w tym tygodniu podczas wizyty Władimira Putina w Austrii podpisano umowę powołującą do życia rosyjsko-austriacką spółkę odpowiedzialną za budowę austriackiego odcinka Gazociągu Południowego. Dokument podpisali prezes Gazpromu Aleksiej Miller i dyrektor OMV Gerhard Roiss.

Ukraina stała się dla Rosji świetnym narzędziem nacisku na KE. Jednak Kijów nie pozostaje bierny. Premier Arsenij Jaceniuk zaproponował parlamentowi projekt ustawy umożliwiającej wspólną modernizację i użytkowanie ukraińskiej infrastruktury przesyłowej przez państwa UE i USA. Udział państwa ma wynosić minimum 51%, a pozostali udziałowcy mają pochodzić z państw zachodnich. Tym samym Kijów stara się rozciągnąć nad swoją infrastrukturą gazową i polityką energetyczną zachodni „parasol ochronny”, bowiem wówczas państwa UE byłyby stroną w infrastrukturalnym sporze gazowym z Rosją, jak i podważyłoby to zasadność budowy Gazociągu Południowego (ukraiński GTS pozwala przesłać do UE 178 mld m3 gazu). Ukraina zdała sobie sprawę ze swojej wyjątkowo trudnej sytuacji, dlatego też prezes Naftogazu Andriej Koboliew zaapelował o powrót do trójstronnych rozmów gazowych. Kijów dopiero po czasie zrozumiał, że Rosji bardziej zależało na zerwaniu wzajemnej nici zależności niż Ukrainie, bo pozwoli to Moskwie osiągnąć swoje cele w Europie. Ukraina od pewnego czasu była już tylko narzędziem, a nie celem, rosyjskiej gry.