Marszałkowski: Czy „Marszałek Wasilewski” zwiastuje wojnę na Wschodzie? (FELIETON)

28 stycznia 2022, 07:25 Energetyka

Zbliżającą się wojnę można przewidzieć poprzez obserwację transportów wojskowych eszelonów, tras lotów wojskowych transportowców czy koncentracji sił zbrojnych danego państwa. Nadchodzącą wojnę zwiastować może również to co dzieje się w gospodarce czy energetyce. Czy Marszałek Wasilewski w Królewcu to probierz zbliżającej się inwazji Rosji na Ukrainę? – zastanawia się Mariusz Marszałkowski, redaktor BiznesAlert.pl.

Marszałek Wasilewski. Fot. Gazflot
Marszałek Wasilewski. Fot. Gazflot

Rosjanie po dwóch latach nieobecności sprowadzili do Królewca swój jedyny pływający terminal regazyfikacyjny (SFRU) Marszałek Wasilewski. Jednostka ta została zakupiona w celu zabezpieczenia rosyjskiej eksklawy w dostawy gazu ziemnego na wypadek, gdyby doszło do przerwania dostaw gazu magistralą wiodącą przez Litwę.

Od momentu oddania jednostki do operacyjnego użytku w 2019 roku Marszałek Wasilewski nie wykonywał głównego zadania, do którego został stworzony. Gazprom już po niespełna roku wyleasingował metanowiec firmom zewnętrznym, które wykorzystywały jednostkę do celów komercyjnych poza granicami Rosji. Jednostka ta opuściła Morze Bałtyckie i wypełniała zadania w różnych częściach świata. 

Przed kilkoma dniami rosyjskie FSRU powróciło na łono ojczyzny i rzuciło kotwicę na redzie portu Bałtyjsk. Cel pobytu tego statku u wybrzeży Obwodu Królewieckiego jest oficjalnie nieznany, jednak uwzględniając napięcie budowane przez Rosję na granicach z Ukrainą nie sposób nie powiązać obu faktów. Rosjanie szykują się do ofensywy nie tylko militarnie, ale również przygotowują się do niej ekonomicznie i energetycznie. Można sobie również wyobrazić, że cała ta operacja widziana od kilku tygodni na granicy Rosji Białorusi i Ukrainy jest po prostu kolejnym, co prawda bardzo rozbudowanym i kosztownym, sprawdzeniem gotowości państwa rosyjskiego do wojny. Wojny, do której wszyscy się przygotowują, a której, na szczęście, cały czas nie ma. 

Niemniej jednak, obecność Marszałka Wasilewskiego w okolicy Królewca o ile pół roku temu nikogo by specjalnie nie zainteresowała, dziś każe zastanowić się nad przyczyną takiego ruchu. 

Królewiec sprowadza gaz na swoje potrzeby z terenu Rosji właściwej przez gazociąg biegnący przez terytorium Białorusi i Litwy. Dzienne zapotrzebowanie eksklawy na gaz szacuje się na około 10 mln m.sześc (w zimie), natomiast gazociągiem z Litwy na obszar Królewca trafia nieco ponad 9 mln m sześć. gazu dziennie. Niewielka część zapotrzebowania jest pokrywana wydobyciem własnym zarówno na lądzie, jak i na platformach wiertniczych zlokalizowanych na obszarze rosyjskiej Wyłącznej Strefy Ekonomicznej. 

Ponadto, w ostatnich latach Rosjanie prowadzili intensywne prace mające na celu wybudowanie na terenie Królewca czterech kawernowych podziemnych magazynów gazu, których łączna pojemność magazynowa wynosi 174 mln m sześc. 

Oznacza to, że bez dostaw błękitnego paliwa z zewnątrz, Królewiec jest w stanie zaspokoić swoje zapotrzebowanie na gaz przez około 16-17 dni. Kolejne 17 dni zapewnia metanowiec, dostarczający 170 mln m sześc. LNG za pośrednictwem Marszałka Wasilewskiego.  

Rosjanie mogą się obawiać, że w przypadku rozpoczęcia ofensywy na Ukrainę, Litwini mogliby zatrzymać przesył rosyjskiego gazu przez swoje terytorium. W takim przypadku, dostawy byłyby realizowane przy wykorzystaniu zbiornikowców. Taki sposób zaopatrzenia Królewca jest możliwy w przypadku pokoju. Podczas konfliktu z NATO, sami Rosjanie mogliby mieć problemy z prowadzeniem logistyki transportu ładunków LNG na potrzeby eksklawy. 

Warto obserwować działania rosyjskiego wojska na granicy Ukrainy, ale również odczytywać sygnały płynące z energetyki. Wzmożone ruchy, dostawcy tankowców, zamykanie portów, będą sygnałem nadchodzącego konfliktu. Oby jednak do sygnałów nie doszło, a wojny nie było. 

Niemcy grożą sankcjami wobec Nord Stream 2 ze skandalem w tle który może zablokować dostawy gazu