KOMENTARZ
Bogusław Mazur
Publicysta i komentator
Sąd w Nowym Sączu oddalił powództwo Wilka i jednocześnie uznał, że zgromadzony materiał dowodowy w pełni potwierdza zarzuty, jakie postawiły mu władze PKP CARGO. Ponadto prokuratura skierowała do sądu trzy akty oskarżenia przeciwko Wilkowi, w których zarzuca mu m.in. składanie fałszywych zeznań i dokonanie oszustwa na szkodę PKP CARGO, polegającego na przywłaszczeniu mienia.
Pomimo zarzutów, jeszcze w kwietniu 2014 r. Wilk został przez kolegów wybrany na członka Rady Sekcji Zawodowej NSZZ „Solidarność” PKP CARGO i zastępcę przewodniczącego Międzyzakładowej Komisji Koordynacyjnej w tymże związku.
Z kolei przewodniczący Federacji Związków Zawodowych Pracowników PKP, Stanisław Stolorz, był – jak informuje „Gazeta Polska Codziennie” – zarejestrowanym tajnym współpracownikiem Służby Bezpieczeństwa. Według akt IPN Stolorz został zarejestrowany w 1988 r., gdy pełnił funkcję szefa Związku Socjalistycznej Młodzieży Polskiej w katowickim węźle kolejowym. Miał nawet dowcipnie sam przyjąć pseudonim „Stolarz” i zobowiązał się donosić m.in. na osoby „szkalujące ustrój PRL-u”. Sam Stolorz zaprzecza, jakoby współpracował z komunistyczną bezpieką i powołuje się na decyzję prokuratora IPN, który umorzył w tej sprawie śledztwo.
Możliwe więc, że Stolorz podpisał zobowiązanie do współpracy, ale jej nie podjął, jednak sam fakt rejestracji nie przysparza powodów do chwały. Wiadomość o ciemnej karcie w przeszłości Stolorza zbulwersowała innego związkowego barona, przewodniczącego Sekcji Krajowej Kolejarzy NSZZ „Solidarność” Henryka Grymela, który za działalność w okresie PRL był nękany i zwolniony z pracy.
Jednak jasna karta z przeszłości Henryka Grymela nie oznacza, że jego dzisiejsze postępowanie nie bulwersuje. Otóż Grymel ma związkowy etat w PKP CARGO, w którym od lipca br. trwa spór o podwyżki. Związkowcy domagali się 250 zł podwyżki na rękę dla każdego pracownika. W czasie negocjacji zgodzili się na 150 zł, ale zarząd zaoferował 110 zł. Ponieważ negocjacje utknęły w miejscu, zarząd zdecydował się na przyznanie podwyżek dla pracowników w ustalonej przez siebie wysokości, a związkowcy zorganizowali referendum strajkowe, w którym większość załogi opowiedziała się za strajkiem – 7 września ma dojść do jeszcze jednego spotkania obu stron.
Rzecz w tym, że etatowi działacze związkowi mają prawo otrzymać podwyżkę trzykrotnie większą niż zwykli pracownicy. I Henryk Grymel już wystąpił o przyznanie mu takiej podwyżki, chociaż jako szef „Solidarności”, zarabia miesięcznie 11,5 tys. zł brutto, a jako członek Rady Nadzorczej spółki PKP Cargotabor otrzymuje dodatkowe 3 tys. zł brutto.
Ale najwięcej pikanterii całej sytuacji dodaje fakt, że pracownicy PKP CARGO przed debiutem giełdowym spółki otrzymali akcje pracownicze, które będą mogli sprzedać od 1 listopada 2015 roku. Średnia wartość pakietu akcji będąca w posiadaniu jednego pracownika wynosi około 5 tys. złotych. Natomiast związkowcy zażądali podwyżek wynagrodzeń, których roczny kosz wyniósłby prawie 75 mln zł, czyli więcej, niż zysk netto spółki za 2014 r. (61,3 mln zł). Gdyby zarząd przystał na żądania związkowców, wartość akcji najpewniej uległaby obniżeniu. W tym kontekście „propracownicze” płacowe postulaty związkowego barona Grymela w połączeniu z jego zabiegami o potrojenie podwyżki dla niego samego wyglądają co najmniej dwuznacznie.
Bywa też, że związkowym działaczom mieszają się role. Jak pisała „Gazeta Wyborcza”, dwaj członkowie rady nadzorczej PKP CARGO: Krzysztof Czarnota z FZZP PKP i Marek Podskalny – przewodniczący zakładowej „Solidarności”, otrzymali opinię prawną o działaniu na szkodę spółki. Podskalnemu zarzuca się m.in. branie udziału w mediacjach z zarządem spółki po stronie związkowej, co według prawników stanowiło naruszenie obowiązku lojalności wobec spółki.
Ponadto związkowcom zarzuca się, że upublicznili tajne informacje o przebiegu posiedzenia rady nadzorczej w sprawie podwyżek dla członków zarządu PKP CARGO o 10 tys. zł. Zarząd wniosku rady nie przyjął, lecz informacja o rzekomej podwyżce wzburzyła pracowników, zachęcając ich do eskalacji płacowych żądań. Obydwaj panowie odmówili też udziału w głosowaniu w sprawie decyzji zarządu o udzieleniu podwyżek pracownikom, co ma oznaczać niedopełnienie obowiązków członka rady nadzorczej. A może też oznaczać, że dbają tylko o sprawy związkowców, a nie pracowników…
Aby wyjść poza jedną, chociaż gigantyczną spółkę kolejową, jaką jest PKP CARGO, trzeba wspomnieć o pogłoskach, że PKP Linia Hutnicza Szerokotorowa też ma problematycznego szefa związków, który jako pracownik tej spółki zamieszany był w aferę dotyczącą wdrożenia Systemu Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji – audyt PKP stwierdził w tym procesie wiele nieprawidłowości.
Koleje losów kolejarskich baronów pokazują, że stali się oni – a może też wszyscy baronowie – niezależną kastą, mającą własne interesy. Niezależną od szeregowych członków, którymi najwyraźniej łatwo jest manipulować. I byłby to problem samych związkowców, gdyby nie to, że z mocy prawa baronowie pobierają sute wynagrodzenia z kasy pracodawców, że są nieomal nie do zwolnienia i że zasiadają w radach nadzorczych, wpływając na losy firm. Ale na zmianę prawa w tym zakresie się nie zanosi.