icon to english version of biznesalert
EN
Najważniejsze informacje dla biznesu
icon to english version of biznesalert
EN

Kurtyka: Polska chce uchronić rozwój OZE przed skutkami koronawirusa (ROZMOWA)

– Polska, jako jeden z pierwszych krajów, wystąpiła z inicjatywą podtrzymania dostaw i inwestycji w odnawialne źródła energii w Europie. Chcemy podjąć działania zmierzające do utrzymania łańcucha dostaw dla sektora wiatrowego i fotowoltaiki pomimo epidemii koronawirusa – powiedział minister klimatu Michał Kurtyka w rozmowie z BiznesAlert.pl.

BiznesAlert.pl: Jest Pan po rozmowach z innymi ministrami energii i klimatu UE. Czego dotyczyły te dyskusje?

Michał Kurtyka: Nasza codzienność zdominowana jest obecnie przez epidemię, co siłą rzeczy stało się dominującym tematem rozmów. Jedną z głównych kwestii, które zostały poruszone podczas moich rozmów z ministrami klimatu i energii UE było zapewnienie ciągłości dostaw energii w trakcie i po pandemii. W Polsce sytuacja ta jest pod kontrolą – systemy dostaw działają w sposób ciągły, nie ma obaw, że zbraknie nam prądu, gazu czy paliwa. Ponadto Ministerstwo Klimatu w pełni zabezpiecza system energetyczny, tak aby był on zdolny do dostosowywania się do zmieniającej się sytuacji.

W związku z koronawirusem, już na samym początku wybuchu epidemii, doszło do zaburzenia europejskiego łańcucha dostaw komponentów dla rozwoju OZE, pochodzących głównie z Azji. To odbiło się na inwestorach OZE w Europie i w Polsce, którzy zgłaszali wnioski o pomoc i interwencję w tym zakresie. Temat ten był ważnym elementem dyskusji z ministrami energii i klimatu UE. Ponadto kwestię koordynacji kierowania kluczowymi inwestycjami – będącymi pod presją epidemii – na poziomie UE, poruszyłem wcześniej w liście skierowanym do Komisji Europejskiej, do wiceprzewodniczącego F. Timmermansa, komisarz ds. energii i klimatu K.Simson oraz prezydencji chorwackiej. Konieczne jest bowiem zapewnienie płynności przedsiębiorstw, które stoją w obliczu ograniczeń w dostawach komponentów. Sytuacja jak dotąd się nie zmieniła. Ze względu na ograniczenia w transporcie towarów i przemieszczaniu się ludzi, fabryki wciąż nie są w stanie zachować ciągłości prac. Chcemy zwrócić uwagę UE na ten problem i przemyśleć na nowo transformację energetyczną przez pryzmat polityki przemysłowej. List, który skierowałem do Komisji ma na celu podjęcie działań osłonowych oraz odtworzenie działań inwestycyjnych i bodźców gospodarczych.

W czerwcu planowany jest kolejny szczyt UE, podczas którego ma wrócić temat neutralności klimatycznej do 2050 roku. Czy w obliczu kryzysu wywołanego koronawirusem posiedzenie Rady nie jest zagrożone? Czy stanowisko Polski się nie zmieni?

Nikt z nas nie wie, kiedy zakończy się epidemia koronawirusa i jak będzie kontynuowana praca w Radzie UE. Dotychczasowe spotkania Rady odbywały się w formie online. Kryzys związany z koronawirusem pokazuje, jak ważna jest energetyka i ciągłość zapewnienia dostaw energii. Na chwilę obecną epidemia nie wpływa jednak na założenia dotyczące transformacji energetycznej, choć w świetle aktualnej sytuacji związanej z koronawirusem szczególną rolę odegra w niej polityka przemysłowa i zabezpieczenie najuboższych. Nie ma mowy o dodatkowych interpretacjach czy zmianie zapisów konkluzji z grudnia ubiegłego roku. Cel ogólnoklimatyczny ma zostać zrealizowany wspólnie. Na czerwcowej radzie planowaliśmy rozmowy o działaniach zmierzających do przebudowy europejskiego przemysłu w duchu sprawiedliwej transformacji. Nasi partnerzy uznali specyfikę polskiego miksu energetycznego, co znalazło odzwierciedlenie w konkluzjach szczytu UE z grudnia 2019 roku.

W projekcie prawa klimatycznego, który został przedstawiony w marcu tego roku, pojawił się zapis, że Komisja Europejska będzie co pięć lat dokonywać przeglądu i jeśli działania kraju będą niezgodne z zielonymi celami, Komisja Europejska będzie mogła wydać zalecenia. Nie ma w nich jednak mowy o utrzymaniu finansowania sprawiedliwej transformacji po 2027 roku, kiedy wygaśnie Fundusz Sprawiedliwej Transformacji. Czy środki po tej dacie do 2050 roku będą dalej dostępne?

To jest jeden z problemów, który dostrzegamy i brakuje jego rozwiązania w prawie klimatycznym. Należy pamiętać o efektach epidemii, następstwach w postaci ubóstwa energetycznego i instrumentach, które należy wdrażać. Trzeba także podjąć decyzję ws. finansowania transformacji energetycznej w latach 30 i 40. To proces długotrwały, wymagający wizji finansowej.

Wciąż nie wiadomo, jaki będzie nowy budżet UE. Jeszcze przed lutowymi negocjacjami w Brukseli, przewodniczący Rady Europejskiej Charles Michel zaproponował, aby wysokość wsparcia państw członkowskich była uzależniona od podpisania przez nie celu osiągnięcia neutralności klimatycznej do 2050 roku. Czy ta propozycja zostanie przyjęta?

W konkluzjach z grudniowego szczytu UE w paragrafie trzecim jest zapis, że sytuacja Polski – inny punkt startu polskiej transformacji energetycznej – powinna znaleźć odzwierciedlenie w aktach prawnych. Rozmawiamy z Komisją, że środki powinny być większe, jeśli myślimy o realnej osłonie regionów i miejsc pracy, najbardziej narażonych na negatywny efekt transformacji energetycznej. Środki muszą uwzględniać potrzeby inwestycyjne, inwestycje kapitałowe. Mamy świadomość, że plan odbudowy gospodarki będzie musiał uwzględniać budowę nowych mocy wytwórczych. Zdajemy sobie też sprawę, że muszą to być moce zero lub niskoemisyjne. Bez wsparcia to nam się nie uda.

Rozmowy na temat budżetu wciąż się nie zakończyły. Wrócimy do nich po epidemii. Fundusz Sprawiedliwej Transformacji w wysokości 7,5 mld euro, z którego 2,5 mld euro ma trafić do Polski, to w ocenie części analityków kropla w morzu potrzeb. Do tego dochodzi Mechanizm Sprawiedliwej Transformacji o wartości 100 mld euro. Są to jednak głównie pożyczki i gwarancje. Czy powyższe środki wystarczą na modernizację polskiej energetyki?

Niezależnie od formy wsparcia, czy dotacji, niskooprocentowanych kredytów czy gotówki, cały czas mowa jest o łatwym dostępie do kapitału. Przykładem jest pilotaż prowadzony przez Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki. Program znany jako „Słoneczne dachy”, który dotyczy udzielenia kredytów na zakup paneli fotowoltaicznych dla budynków wielorodzinnych. Po okresie 6-7 lat inwestycja ta jest spłacana i zaczyna się zwracać. Jeśli środki pożyczkowe są dostępne na preferencyjnych zasadach, to i na takich zasadach zielone inwestycje będą się zwracać. Tani pieniądz pożyczkowy nie musi być czymś złym. Wręcz przeciwnie. To także dla polski ogromne wyzwanie planistyczne pod względem konstrukcji budżetu. Mamy dostępną kwotę 100 mld zł na inwestycje w pięciu regionach. Potrzebujemy dobrych planów, aby zagospodarować tę kwotę.

W niedawnej rozmowie z agencją Reuters powiedział Pan, że polska energetyka może wybrać niemiecką ścieżkę transformacji energetycznej polegającą na wydzieleniu mniej opłacalnych aktywów węglowych od majątku sieciowego czy źródeł OZE. Czy Skarb Państwa jako współwłaściciel spółek energetycznych może wytyczyć takie zmiany w strategii spółek? Czy i kiedy należy się spodziewać działań w tym kierunku?

Polska elektroenergetyka jest na etapie transformacji od wielu lat. Mamy blisko 1700 MW mocy zainstalowanych w fotowoltaice. Wzrost wynosi 181 procent rok do roku. Polska w 2019 roku była też trzecim co do wielkości inwestorem pod względem mocy wiatrowych. Pojawiają się więc nowe moce zeroemisyjne. Dalej będą jednak działać źródła konwencjonalne. Inaczej system energetyczny będzie pozbawiony sterowalnych źródeł energii. Elektrownie węglowe coraz częściej muszą jednak ustępować pola OZE. Idea stworzenia rezerwy mocy jest moim zdaniem opcją do rozważenia i wykorzystania z uwzględnieniem specyfiki polskiej energetyki.

Czy w obliczu możliwych korekt budżetu państwa przez koronawirusa możliwe są zmiany funkcjonowania i dostępności budżetów programów Czyste Powietrze i Mój Prąd?

W marcu przedstawiliśmy zmiany w obu programach, zakładając ich uproszczenie. Są to programy bardzo ważne dla Polski i obywateli. Programy są realizowane, środki wypłacane. Nie planujemy zmian ponad te, które wprowadziliśmy i zapowiedzieliśmy w marcu tego roku.

Rozmawiał Bartłomiej Sawicki

– Polska, jako jeden z pierwszych krajów, wystąpiła z inicjatywą podtrzymania dostaw i inwestycji w odnawialne źródła energii w Europie. Chcemy podjąć działania zmierzające do utrzymania łańcucha dostaw dla sektora wiatrowego i fotowoltaiki pomimo epidemii koronawirusa – powiedział minister klimatu Michał Kurtyka w rozmowie z BiznesAlert.pl.

BiznesAlert.pl: Jest Pan po rozmowach z innymi ministrami energii i klimatu UE. Czego dotyczyły te dyskusje?

Michał Kurtyka: Nasza codzienność zdominowana jest obecnie przez epidemię, co siłą rzeczy stało się dominującym tematem rozmów. Jedną z głównych kwestii, które zostały poruszone podczas moich rozmów z ministrami klimatu i energii UE było zapewnienie ciągłości dostaw energii w trakcie i po pandemii. W Polsce sytuacja ta jest pod kontrolą – systemy dostaw działają w sposób ciągły, nie ma obaw, że zbraknie nam prądu, gazu czy paliwa. Ponadto Ministerstwo Klimatu w pełni zabezpiecza system energetyczny, tak aby był on zdolny do dostosowywania się do zmieniającej się sytuacji.

W związku z koronawirusem, już na samym początku wybuchu epidemii, doszło do zaburzenia europejskiego łańcucha dostaw komponentów dla rozwoju OZE, pochodzących głównie z Azji. To odbiło się na inwestorach OZE w Europie i w Polsce, którzy zgłaszali wnioski o pomoc i interwencję w tym zakresie. Temat ten był ważnym elementem dyskusji z ministrami energii i klimatu UE. Ponadto kwestię koordynacji kierowania kluczowymi inwestycjami – będącymi pod presją epidemii – na poziomie UE, poruszyłem wcześniej w liście skierowanym do Komisji Europejskiej, do wiceprzewodniczącego F. Timmermansa, komisarz ds. energii i klimatu K.Simson oraz prezydencji chorwackiej. Konieczne jest bowiem zapewnienie płynności przedsiębiorstw, które stoją w obliczu ograniczeń w dostawach komponentów. Sytuacja jak dotąd się nie zmieniła. Ze względu na ograniczenia w transporcie towarów i przemieszczaniu się ludzi, fabryki wciąż nie są w stanie zachować ciągłości prac. Chcemy zwrócić uwagę UE na ten problem i przemyśleć na nowo transformację energetyczną przez pryzmat polityki przemysłowej. List, który skierowałem do Komisji ma na celu podjęcie działań osłonowych oraz odtworzenie działań inwestycyjnych i bodźców gospodarczych.

W czerwcu planowany jest kolejny szczyt UE, podczas którego ma wrócić temat neutralności klimatycznej do 2050 roku. Czy w obliczu kryzysu wywołanego koronawirusem posiedzenie Rady nie jest zagrożone? Czy stanowisko Polski się nie zmieni?

Nikt z nas nie wie, kiedy zakończy się epidemia koronawirusa i jak będzie kontynuowana praca w Radzie UE. Dotychczasowe spotkania Rady odbywały się w formie online. Kryzys związany z koronawirusem pokazuje, jak ważna jest energetyka i ciągłość zapewnienia dostaw energii. Na chwilę obecną epidemia nie wpływa jednak na założenia dotyczące transformacji energetycznej, choć w świetle aktualnej sytuacji związanej z koronawirusem szczególną rolę odegra w niej polityka przemysłowa i zabezpieczenie najuboższych. Nie ma mowy o dodatkowych interpretacjach czy zmianie zapisów konkluzji z grudnia ubiegłego roku. Cel ogólnoklimatyczny ma zostać zrealizowany wspólnie. Na czerwcowej radzie planowaliśmy rozmowy o działaniach zmierzających do przebudowy europejskiego przemysłu w duchu sprawiedliwej transformacji. Nasi partnerzy uznali specyfikę polskiego miksu energetycznego, co znalazło odzwierciedlenie w konkluzjach szczytu UE z grudnia 2019 roku.

W projekcie prawa klimatycznego, który został przedstawiony w marcu tego roku, pojawił się zapis, że Komisja Europejska będzie co pięć lat dokonywać przeglądu i jeśli działania kraju będą niezgodne z zielonymi celami, Komisja Europejska będzie mogła wydać zalecenia. Nie ma w nich jednak mowy o utrzymaniu finansowania sprawiedliwej transformacji po 2027 roku, kiedy wygaśnie Fundusz Sprawiedliwej Transformacji. Czy środki po tej dacie do 2050 roku będą dalej dostępne?

To jest jeden z problemów, który dostrzegamy i brakuje jego rozwiązania w prawie klimatycznym. Należy pamiętać o efektach epidemii, następstwach w postaci ubóstwa energetycznego i instrumentach, które należy wdrażać. Trzeba także podjąć decyzję ws. finansowania transformacji energetycznej w latach 30 i 40. To proces długotrwały, wymagający wizji finansowej.

Wciąż nie wiadomo, jaki będzie nowy budżet UE. Jeszcze przed lutowymi negocjacjami w Brukseli, przewodniczący Rady Europejskiej Charles Michel zaproponował, aby wysokość wsparcia państw członkowskich była uzależniona od podpisania przez nie celu osiągnięcia neutralności klimatycznej do 2050 roku. Czy ta propozycja zostanie przyjęta?

W konkluzjach z grudniowego szczytu UE w paragrafie trzecim jest zapis, że sytuacja Polski – inny punkt startu polskiej transformacji energetycznej – powinna znaleźć odzwierciedlenie w aktach prawnych. Rozmawiamy z Komisją, że środki powinny być większe, jeśli myślimy o realnej osłonie regionów i miejsc pracy, najbardziej narażonych na negatywny efekt transformacji energetycznej. Środki muszą uwzględniać potrzeby inwestycyjne, inwestycje kapitałowe. Mamy świadomość, że plan odbudowy gospodarki będzie musiał uwzględniać budowę nowych mocy wytwórczych. Zdajemy sobie też sprawę, że muszą to być moce zero lub niskoemisyjne. Bez wsparcia to nam się nie uda.

Rozmowy na temat budżetu wciąż się nie zakończyły. Wrócimy do nich po epidemii. Fundusz Sprawiedliwej Transformacji w wysokości 7,5 mld euro, z którego 2,5 mld euro ma trafić do Polski, to w ocenie części analityków kropla w morzu potrzeb. Do tego dochodzi Mechanizm Sprawiedliwej Transformacji o wartości 100 mld euro. Są to jednak głównie pożyczki i gwarancje. Czy powyższe środki wystarczą na modernizację polskiej energetyki?

Niezależnie od formy wsparcia, czy dotacji, niskooprocentowanych kredytów czy gotówki, cały czas mowa jest o łatwym dostępie do kapitału. Przykładem jest pilotaż prowadzony przez Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki. Program znany jako „Słoneczne dachy”, który dotyczy udzielenia kredytów na zakup paneli fotowoltaicznych dla budynków wielorodzinnych. Po okresie 6-7 lat inwestycja ta jest spłacana i zaczyna się zwracać. Jeśli środki pożyczkowe są dostępne na preferencyjnych zasadach, to i na takich zasadach zielone inwestycje będą się zwracać. Tani pieniądz pożyczkowy nie musi być czymś złym. Wręcz przeciwnie. To także dla polski ogromne wyzwanie planistyczne pod względem konstrukcji budżetu. Mamy dostępną kwotę 100 mld zł na inwestycje w pięciu regionach. Potrzebujemy dobrych planów, aby zagospodarować tę kwotę.

W niedawnej rozmowie z agencją Reuters powiedział Pan, że polska energetyka może wybrać niemiecką ścieżkę transformacji energetycznej polegającą na wydzieleniu mniej opłacalnych aktywów węglowych od majątku sieciowego czy źródeł OZE. Czy Skarb Państwa jako współwłaściciel spółek energetycznych może wytyczyć takie zmiany w strategii spółek? Czy i kiedy należy się spodziewać działań w tym kierunku?

Polska elektroenergetyka jest na etapie transformacji od wielu lat. Mamy blisko 1700 MW mocy zainstalowanych w fotowoltaice. Wzrost wynosi 181 procent rok do roku. Polska w 2019 roku była też trzecim co do wielkości inwestorem pod względem mocy wiatrowych. Pojawiają się więc nowe moce zeroemisyjne. Dalej będą jednak działać źródła konwencjonalne. Inaczej system energetyczny będzie pozbawiony sterowalnych źródeł energii. Elektrownie węglowe coraz częściej muszą jednak ustępować pola OZE. Idea stworzenia rezerwy mocy jest moim zdaniem opcją do rozważenia i wykorzystania z uwzględnieniem specyfiki polskiej energetyki.

Czy w obliczu możliwych korekt budżetu państwa przez koronawirusa możliwe są zmiany funkcjonowania i dostępności budżetów programów Czyste Powietrze i Mój Prąd?

W marcu przedstawiliśmy zmiany w obu programach, zakładając ich uproszczenie. Są to programy bardzo ważne dla Polski i obywateli. Programy są realizowane, środki wypłacane. Nie planujemy zmian ponad te, które wprowadziliśmy i zapowiedzieliśmy w marcu tego roku.

Rozmawiał Bartłomiej Sawicki

Najnowsze artykuły