Bornio: Sprawa Sakaszwilego przypomina sagę Julii Tymoszenko (ROZMOWA)

3 lutego 2023, 07:25 Bezpieczeństwo

Świat obiegły informacje o złym traktowaniu byłego prezydenta Gruzji Michela Sakaszwilego w więzieniu. – Jeżeli pokusić by się o porównanie to sytuacja ta pod pewnymi względami przypomina ukraińską sagę z Julią Tymoszenko – mówi adiunkt Zakładu Polityki Unii Europejskiej i zastępca dyrektora Katedry Studiów Europejskich Uniwersytetu Wrocławskiego dr Jakub Bornio w rozmowie z BiznesAlert.pl o polityce Gruzji.

Micheil Saakaszwili w Gruzji. Fot. Wikimedia Commons.
Micheil Saakaszwili w Gruzji. Fot. Wikimedia Commons.

BiznesAlert.pl Jakie jest stanowisko Gruzji w kontekście inwazji Rosji na Ukrainę? Z jednej strony mamy wielu ochotników walczących w szeregach ukraińskiej armii, ale z drugiej, Gruzja kategorycznie sprzeciwia się dostarczaniu uzbrojenia. Z czego to wynika?

Jakub Bornio: Sposób w jaki zadałeś pytanie właściwie idealnie oddaje specyfikę owego gruzińskiego stanowiska w kontekście wojny rosyjsko-ukraińskiej. W Gruzji istnieje wyraźny rozdźwięk pomiędzy nastawioną proukraińsko większością społeczeństwa, którą w ramach konfliktu symbolicznie wydaje się reprezentować Gruziński Legion Narodowy oraz gruzińscy ochotnicy w innych jednostkach a zachowującym się ambiwalentnie rządem. Z jednej strony władze Gruzji udzielają retorycznego wsparcia Ukrainie potępiając agresję Rosji i deklarując solidarność z Kijowem czy wspierają ją w głosowaniach na forum organizacji międzynarodowych, z drugiej zaś strony w warstwie materialnej są niezwykle wstrzemięźliwe i nie objęły Rosji żadnymi sankcjami.

Uczciwie należy jednak zaznaczyć, że Ukrainę wsparto humanitarnie a pod koniec 2022 roku Gruzja była schronieniem dla ponad 20 tysięcy ukraińskich uchodźców. Jak trafnie zauważyłeś Gruzja w zakresie wsparcia militarnego pozostaje jednak bardzo wstrzemięźliwa i stanowcza. M.in. ze względu na niejednoznaczne powiązania polityków Gruzińskiego Marzenia z rosyjskim „biznesem”, ale również spektakularną intensyfikację gruzińsko-rosyjskich powiązań gospodarczych i de-facto uzależnianie się od Rosji, czy odchodzenie od zachodniego modelu politycznego, rząd Gruzji często określany jest mianem prorosyjskiego. Taka ocena ma swoje podstawy, ale nie zapominajmy, że głównym czynnikiem determinującym te relacje jest rażąca dysproporcja potencjałów pomiędzy tymi państwami i ciągłe zagrożenie jakie generuje Rosja.

Przypomnijmy, że od 2008 roku państwo to okupuje około 20 procent gruzińskiego terytorium, a rząd w Tbilisi nie reaguje na ustawicznie przesuwaną linię demarkacyjną z Osetią Południową. Przypomnijmy, że pod ich kontrolą znajduje się niewielki odcinek ropociągu Baku-Supsa. Nauczona doświadczeniami wojny z 2008 roku Gruzja wie, że nie będąc formalnie zakotwiczoną w północnoatlantyckim układzie sojuszniczym nie może liczyć na pomoc w przypadku próby stłamszenia jej bardziej asertywnej polityki. To pozornie usprawiedliwiałoby rząd Gruzji. Państwo to nie dysponuje również nawet namiastką potencjału zbrojnego, który przez ekipę Gruzińskiego Marzenia jest zresztą systemowo i stale degradowany. To kolejny argument za ową prorosyjskością. Oczywiście deklaratywnie rząd nadal dąży do integracji z UE, czego egzemplifikacją była oficjalna aplikacja z marca 2022 roku czy nominowanie na stanowisko Ministra Spraw Zagranicznych Ilii Darchiashvilego, byłego ambasadora w Polsce uznawanego za zwolennika zachodniego kursu w polityce zagranicznej. Trudno jednak, żeby w warunkach, w których ponad 80% społeczeństwa w pełni popiera członkostwo w ich państwa w UE jakikolwiek rząd odważył się na zawrócenie tego wektora polityki zagranicznej. Byłoby to polityczne samobójstwo. Oczywistym jest jednak, że intensyfikowanie powiązań gospodarczych czy politycznych z UE stawia przed Gruzją wiele wyzwań natury prawnej czy związanej ze standaryzacją produkcji przy wysokich wymogach jakie stawia unijny rynek. Nie jest to zatem tylko kwestia woli politycznej. W 2021 roku w pierwszej dziesiątce kluczowych partnerów handlowych znalazły się tylko dwa państwa z UE. Wymownym jest, że najwyżej i to dopiero na 7 miejscu znalazła się Bułgaria

Od momentu wprowadzenia sankcji na Rosję mówi się, że to właśnie Gruzja jest jednym z tych państw, pomagającym obchodzić antyrosyjskie sankcje. Czy to prawda?

Rzeczywiście kwestia ta jest podnoszona przez polityków Ukraińskich od dłuższego czasu. Pomimo faktu, że nie jesteśmy w stanie precyzyjnie oszacować wolumenów, typów transakcji, czy wszystkich zaangażowanych w to podmiotów, to z całą pewnością możemy stwierdzić, że proceder ten istnieje. Mówimy tu zarówno o obchodzeniu sankcji finansowych jak i barier w handlu towarami. Gruzja stała się zwornikiem zarówno wejścia jak i wyjścia na rosyjski rynek. Wierzchołek góry tego problemu obrazują dane Gruzińskiego Banku Narodowego, który podaje, że w 2022 roku całość transferów pieniężnych z Rosji była o 2 mld dolarów wyższa niż w roku poprzednim. Lwią część z tych transferów wygenerowali rosyjscy przedsiębiorcy, natomiast zagadką jest ile pozostaje przed nami ukryte. Swojego rodzaju symbolem omijania sankcji stały się ciągnące się kilometrami kolejki ciężarówek, których kierowcy czekają dniami na przekroczenie granicy. Inna kwestią pozostaje czy Rosja używa portu w Batumi do obchodzenia sankcji w handlu ropą naftową. Po rozpoczęciu wielkoskalowej inwazji można było zauważyć cysterny kolejowe z logiem Gazpromu, ale oficjalne stanowisko Georgian Railways głosiło, że należą one do Kazachskiego kontrahenta. Co może się wydać interesujące w trakcie rozmów z jednym z analityków w Gruzji spotkałem się nawet z osobliwą teorią, że swojego rodzaju okienko na świat pod postacią Gruzji zostało Rosji pozostawione celowo i za aprobatą Amerykanów.

Transport produktów naftowych Gazpromnieft czerwiec 2022 roku. fot. Jakub Bornio

Jak na politykę Gruzji, ale i sytuacje gospodarczą tego niewielkiego państwa wpłynęła fala Rosjan uciekających przed mobilizacja?

Odwołując się jedynie do wskaźników makroekonomicznych można stwierdzić, że Gruzja stała się beneficjentem przyjęcia roli pomostowej w kontekście omijania sankcji, napływu Rosjan i podążającymi za nimi kapitału, a także wzrostu eksportu, również do Rosji. Według różnych szacunków wzrost PKB w 2022 roku był tam na poziomie od 7 do 10 procent. Dane dotyczące skali „rosyjskiego osadnictwa” mogą szokować. Według Transparency International Georgia blisko połowa z 13,5 tys. firm rosyjskich firm zarejestrowanych w Gruzji została zarejestrowana po rozpoczęciu inwazji pełnej skali na Ukrainę. Ogłoszenie mobilizacji nie było zatem czynnikiem, który zapoczątkował ten fenomen ale na pewno go zdynamizował. Zjawisko to generuje jednak spore problemy społeczne wynikające choćby tylko z wskazanej przez Ciebie w pytaniu dysproporcji. Przy założeniu, że liczbę Gruzinów szacuje się na około 3,7 mln z czego około 20 procent zostało dotkniętych emigracją, gwałtowny napływ kilkuset tysięcy Rosjan staje się wielkim problemem. Przy braku regulacji politycznych naturalną konsekwencją tego staje się podnoszenie cen wynajmu i zakupu nieruchomości a do rangi problemu w oczach wielu Gruzinów nawet samo posiadanie przez Rosjan „trwałej” własności w Gruzji. Nie zapominajmy, że ostatecznie są oni przedstawicielami państwa, które okupuje Gruzję.

Rząd prowadzi swoją politykę, ale jak na nią reagują obywatele? Gruzini znani byli z bardzo antyrosyjskiego podejścia. Czy polityka ich władz jest popularna w społeczeństwie?

Mimo, że obserwuję te relacje od dłuższego czasu to zachowanie Gruzinów wobec Rosjan w dalszym ciągu pozostaje dla mnie trudne do zrozumienia. Nie chciałbym popadać w narracje o specyfice narodowej, ale w Gruzinach chyba jest coś osobliwego. Trudno bowiem z perspektywy Polaka czy szerzej mieszkańca Europy Środkowo-Wschodniej zrozumieć względnie poprawną koegzystencję Gruzinów z tak liczną diasporą z państwa, które kilkanaście lat wcześniej prowadziło przeciw niej wojnę. Nie jest jednak tak, że Gruzini nie dają wyrazu swojego niezadowolenia. Polityka rządu w rzeczywistości napotyka opór znacznej części społeczeństwa, stąd m.in. manifestacje postulujące wprowadzenie reżimu wizowego wobec Rosjan czy zakazu nabywania przez nich nieruchomości. Część Gruzinów jest jednak obojętna, zmęczona obecną sytuacją, nie widzi perspektyw na zmianę czy próbując zdobyć jakieś ekonomiczne uzyski hołduje sloganowi „za coś trzeba żyć”. Z drugiej strony znam Gruzinów, którzy z dumą mówią, że swoich mieszkań nigdy nie wynajmą Rosjanom. Ulice Gruzińskich miast usłane są natomiast proukraińską i antyrosyjską symboliką.

Gruzja fot. Jakub Bornio

Problemem jest brak politycznej reprezentacji, która niezadowolenie „ulicy” będzie potrafiła przekuć w rzeczywiste działania. Obserwowałem z bliska zachowania przeciętnych Rosjan w Gruzji, które bardzo często przybierały charakter wręcz kolonialny. Pytanie jakie powinniśmy w tym kontekście postawić brzmi jak długo obecny stan rzeczy będzie akceptowany przez Gruzińskie społeczeństwo.

Na koniec chciałem zapytać o głównego jastrzębia w polityce Gruzji, czyli Michaiła Sakaszwilego. W sieci pojawiały się jego zdjęcia, które pokazują jak ciężko znosi pobyt w więzieniu. Na jakim etapie jest jego proces i co mu grozi?

Odbyły się ostatnio dwie rozprawy w sprawie Michaiła Sakaszwilego, które jednak nie przyniosły przełomu. Sam proces jest ustawicznie przedłużany, a Sakaszwili, jak słusznie zauważył Pan Redaktor, znajduje się w ciężkim stanie. Sam mówi o otruciu i wskazuje, że nie jest w stanie uczestniczyć w rozprawach nawet zdalnie. Potem ukazała się informacja, że jest zarażony COVID- em. Jeżeli doczeka wyroku to grozi mu kara kilku lat pozbawienia wolności. Szczęśliwie dla samego zainteresowanego jest on stałym elementem rozmów gruzińsko-unijnych. Jeżeli pokusić by się o porównanie to sytuacja ta pod pewnymi względami przypomina ukraińską sagę z Julią Tymoszenko.

Rozmawiał Mariusz Marszałkowski