– 31 stycznia w PGZ Stoczni Wojennej odbyła się uroczystość położenia stępki pod pierwszą fregatę w ramach projektu 106/1 programu Miecznik. Okręt będzie nosić nazwę ORP Wicher. Marynarka Wojenna długo czekała na ten dzień, jest to kamień milowy na drodze do jej odbudowy – pisze Bartosz Siemieniuk współpracownik BiznesAlert.pl oraz członek studenckiego Koła Naukowego Młodego Menedżera Akademii Marynarki Wojennej.
- Przez ostatnie trzy dekady komponent morski Sił Zbrojnych RP, był tym najbardziej zaniedbywanym – stwierdza Bartosz Siemieniuk.
- Marynarka Wojenna to jedyny rodzaj sił zbrojnych, który ma zdolności logistyczne, aby bez przeszkód dotrzeć w najdalsze zakątki świata […] – wyjaśnia współpracownik BiznesAlert.pl.
- Polski przemysł stoczniowy w ostatnich dekadach chylił się po równi pochyłej – pisze Siemieniuk.
- Zarówno Marynarka Wojenna, jak i przemysł stoczniowy potrzebowali programu Miecznik jak tlenu – podsumowuje projekt.
W uroczystości położenia stępki wzięli udział sekretarz stanu w ministerstwie obrony narodowej Paweł Bejda, sekretarz stanu w minister aktywów państwowych Marcin Kulasek, prezes PGZ Stoczni Wojennej Paweł Lulewicz, Polskiej Grupy Zbrojeniowej Sebastian Chwałek oraz przedstawiciele brytyjskich konsorcjów Babcock Internatioan, MBDA i Thales.
Marynarze długo na to czekali
Przez ostatnie trzy dekady komponent morski Sił Zbrojnych RP, był tym najbardziej zaniedbywanym. Doszło do sytuacji, że Marynarka Wojenna RP nie przedstawiała, żadnych większych wartości operacyjnych na tle innych państw akwenu Morza Bałtyckiego takich jak Dania, Szwecja, Niemcy czy nawet rosyjska Flota Bałtycka, która ze wszystkich morskich związków operacyjnych Moskwy, jest najsłabiej finansowana.
Jednakże od kilku lat widać pozytywne zmiany. Marynarka Wojenna odebrała trzy niszczyciel min Kormoran II, które są jednymi z najnowocześniejszych okrętów swojej klasy. W czerwcu 2022 roku ówczesny minister obrony narodowej Mariusz Błaszczak, podpisał umowę na kolejne trzy jednostki. Ponadto zakontraktowano dwie jednostki rozpoznania radioelektronicznego pod kryptonimem Delfin. Wszystkie wyżej wymienione jednostki są tworzone w gdańskiej stoczni remontowej.
Powyższe okręty, są już w realizacji, jednak to ‘’jedynie” jednostkami wsparcia. Co prawda są bardzo potrzebne Marynarce Wojennej RP, jednak najważniejsze są okręty bojowe.To one przykuwają największą uwagę i dają pewien wyznacznik sił morskich.
Takimi okrętami, będą jednostki budowane w PGZ Stoczni Wojennej w ramach programu Miecznik. Wielozadaniowe fregaty, będą prawdopodobnie najpotężniejszymi tego typu jednostkami na Bałtyku, a nawet wedle zapewnień producenta jednymi z najsilniejszymi w NATO.
Fregaty będą charakteryzować się przede wszystkim, zdolnościami w zakresie obrony przeciwlotniczej i przeciwrakietowej. Zostaną wyposażone w brytyjskie rakiety CAMM firmy MBDA, które również będą głównym efektorem polskiej obrony powietrznej krótkiego zasięgu w ramach programu Narew.
Geopolityczna waga
Marynarka Wojenna to jedyny rodzaj sił zbrojnych, który ma zdolności logistyczne, aby bez przeszkód dotrzeć w najdalsze zakątki świata, pełniąc zadania sojusznicze oraz reprezentując bądź broniąc interes Polski na arenie międzynarodowej. Najbliższa wizyta prezydenta Andrzeja Dudy w Afryce potwierdza wcześniej założony kierunek działań.
Kolejnym ważnym aspektem są coraz większe zawirowania geopolityczne na świecie. Najświeższym przykładem jest Morze Czerwone i walka z Huti, którzy atakują regularnie statki cywilne, na jednym z najważniejszych szlaków handlowych na świecie. W skład koalicji wchodzą nie tylko morskie potęgi jak Stany Zjednoczone i Wielka Brytania, ale także Hiszpania, Holandia czy nawet w ostatnim czasie Dania.
W żywotnym interesie Polski jest uczestniczenie w tego rodzaju koalicjach z dwóch powodów. Po pierwsze winduje to jej pozycję na arenie międzynarodowej na wyższe miejsce, pokazując swoją sprawczość, wysyłając jednostki w najdalsze zakątki świata. Po drugie tym szlakiem handlowym płynie wiele towarów, które ona eksportuje, jak i importuje z Azji. Takim jest np. uzbrojenie kupowane z Korei Południowej, jak również węglowodory sprowadzane z półwyspu perskiego. Najlepszym tego przykładem jest sprowadzany z Kataru skroplony gaz LNG.
Oczywiście, aby móc realnie działać w tego typu misjach, trzeba mieć odpowiedniej klasy sprzęt, którym będzie się efektywnie operowała w działaniach operacyjnych. Takimi na pewno są budowane w polskich stoczniach fregaty Arrowhead 140.
Szansa polskiego przemysłu stoczniowego
Polski przemysł stoczniowy w ostatnich dekadach chylił się po równi pochyłej. Upadki Stoczni Gdynia, Stoczni Gdańskiej, Stoczni Szczecin czy katastrofalna sytuacja Stoczni Marynarki Wojennej, która weszła pod kontrolę syndyka, są tego najlepszym dowodami. Ostatnia z wymienionych stoczni została przejęta w 2017 roku przez Polską Grupą Zbrojeniową, która przekształciła ją w PGZ Stocznię Wojenną (PGZ SW).
To właśnie w tym zakładzie będą budowane fregaty wielozadaniowe w ramach programu miecznik. Wartość projektu jest szacowana na kwotę 15,4 miliardów złotych. Jednak sama budowa fregat przez stocznię to tylko jeden z elementów w jej rozwoju, który jest tym najbardziej wyrazistym. Za przygotowaniami do możliwości podjęcia się i samej realizacji projektu idą bardzo duże inwestycje w zakład.
Jak możemy przeczytać na stronie PGZ Stoczni Wojennej, największą z inwestycji jest budowa najwyższej w polskiej branży stoczniowej i jednej z najwyższych w Europie hali kadłubowej oraz nowoczesnej hali produkcyjnej. Powierzchnia zabudowy wyniesie blisko sześć tysięcy metrów kwadratowych. Wysokość hali wyniesie 43 metry (a nawet 46 metry wliczając zamontowane na dachu zespół urządzeń do wentylacji), co uczyni ją najwyższą halą w polskim przemyśle stoczniowym.
Inwestycje te będą wielkim kołem zamachowym nie tylko dla tej stoczni, ale również dla innych. PGZ SW z taką infrastrukturą, będzie mogła wejść na nowy poziom, w przemyśle stoczniowym realizując, duże projekty. Jednocześnie będzie mogła w nich kooperować z innymi zakładami, napędzając również ich rozwój. Miecznik w końcu zostanie zrealizowany, a inwestycje poczynione głównie z myślą o nim pozostaną. Pozwoli to rozwijać się nie tylko trójmiejskiemu, ale całemu polskiemu przemysłowi morskiemu.
Podsumowanie
Zarówno Marynarka Wojenna, jak i przemysł stoczniowy potrzebowali programu Miecznik jak tlenu. Dla obydwu podmiotów będzie to niezwykły bodziec rozwojowy na lata, mając możliwość rozwijać swoje działania operacyjne w dziedzinie wojskowej, jak i przemysłowej. Nie można również zapominać o programie Orka, czyli budowie okrętów podwodnych dla Marynarki Wojennej. W tym przypadku z racji na wielokrotnie większe skomplikowanie projektu przemysł zagraniczny będzie odgrywał tutaj znacznie większą rolę. Jednakże z takim zapleczem infrastrukturalnym, technicznym, jak i merytorycznym, jaki polski przemysł stoczniowy uzyska w ramach miecznika, można być spokojnym jej o udział w przyszłości.
Duńczycy budują dolinę wiatrakową w Polsce i chcą razem chronić Baltic Pipe (RELACJA)