icon to english version of biznesalert
EN
Najważniejsze informacje dla biznesu
icon to english version of biznesalert
EN

Mielczarski: Linia LitPol Link poprawi bezpieczeństwo funkcjonowania polskiego systemu elektroenergetycznego

KOMENTARZ

Prof. dr hab. inż. Władysław Mielczarski

Politechnika Łódzka

Z pewnym opóźnieniem przeczytałem artykuł redaktora Bartłomieja Derskiego, jaki ukazał się na portalu Wysokie Napięcie w dniu 9 września 2014 roku. Niestety, brak wiedzy autor próbuje wyrównywać fantazjowaniem, podlewając to ideologią rynkową o państwowych monopolach, które nie chcą zgodzić się na rozwój połączeń transgranicznych. Zwróciłem się do redakcji portalu wysokienapięcie.pl w początku stycznia 2015 o opublikowanie sprostowania. Jednak pomimo obietnic redakcja nie opublikowała przesłanego przeze mnie tekstu. Ponieważ uważam, że obiektywna informacja o rozbudowie połączeń transgranicznych jest potrzebna, poprosiłem portal CIRE o publikację artykułu dotyczącego połączeń transgranicznych.

W latach 2007 – 2011 pełniłem funkcję European Energy Coordinator w Komisji Europejskiej (DG Energy), a moim zadaniem było ułatwianie realizacji elektroenergetycznych połączeń transgranicznych w Północnej Europie, w szczególności dotyczyło to budowy połączeń elektroenergetycznych Polski i Litwy oraz Polski i Niemiec. Połączenia te były w grupie zadań priorytetowych Unii Europejskiej.

Zawsze w decyzjach o budowie połączeń międzynarodowych aspekt polityczny odgrywa rolę i nie ma co się dziwić, jak czyni to redaktor Derski pisząc, że „czy połączą nas wspólne druty decydują dyplomaci i najwyżsi rangą przedstawiciele rządu”. Jest to dla wszystkich, którzy choć trochę znają funkcjonowanie Unii Europejskiej i jej systemów elektroenergetycznych oczywiste. Na funkcję European Energy Coordinator zostałem zgłoszony przez polski rząd, a mianowany przez Komisję Europejską po uzyskaniu zgody Parlamentu Europejskiego. Projekty, których realizacje miałem wspierać były zatwierdzane przez Radę Europejską, czyli też bardzo polityczne gremium.

I chociaż ostateczna zgoda na budowę linii transgranicznej jest wydawana przez polityków, a w przypadku realizowanego połączenia Polska-Litwa zgodą wydały rządy tych dwóch krajów w lutym 2008 r., to przed wydaniem tej zgody racje ekonomiczne były bardzo uważnie analizowane. Dla linii LitPol Link otrzymywaliśmy dwa granty na przygotowanie inwestycji z funduszy TEN-E po 2 mln Euro, a na rozbudowę polskiego systemu w jego północno-wschodniej części prawie 200 mln Euro. Budowa połączenie z Litwą pozwalała Polsce pozyskać fundusze unijne na rozbudowę polskiego systemu elektroenergetycznego, która i tak była konieczna, co pokazała duża awaria w tym rejonie w czerwcu 2006 r.

Linia łącząca Polskę z Litwą jest w budowie i jej pierwszy etap będzie ukończony w tym roku. Nie jest prawdą, jak pisze B. Derski, że „most” został zaprojektowany dwukrotnie większy. Most jest jeden i o przepustowości 1000MW. Pełną przepustowość będzie można uzyskać w roku 2020 i nie ze względu na samą linię, bo ona się nie zmieni, ale ze względu na ukończenie rozbudowy systemów po stronie polskiej i litewskiej. Sama linia kosztuje około 80 mln Euro. Koszt ten jest ponoszone przez stronę litewska i polską. Natomiast dodatkowo potrzebna kosztowna stacja Back-to-Back jest realizowana z funduszy europejskich jakie posiada Litwa.

Linia LitPol Link poprawi bezpieczeństwo funkcjonowania polskiego systemu elektroenergetycznego, ponieważ w szczycie zapotrzebowania operator litewski dysponując szybkimi elektrowniami wodnymi i gazowymi może wspomagać polski system. My będziemy mogli przesłać nadmiar energii na Litwę w dolinie zapotrzebowania, kiedy praca farm wiatrowych i kołowe przepływy z Niemiec doprowadzają nas system elektroenergetyczny na granice stabilności. Jest to połączenie w którym można sterować ilością i kierunkiem przepływającej energii. Takiej cechy nie mają połączenia z Niemcami, Czechami i Słowacją. Zapraszam redaktora B. Derskiego do firmy LitPol Link, czy do PSE SA, gdzie otrzyma wszystkie informację, bo w tym projekcie nie ma nic „zagadkowego”, jak pisze.

Natomiast w przypadku połączenia polsko-niemieckiego nie było woli realizacji tej linii energetycznej, po stronie niemieckiej, zarówno rządu niemieckiego, jak i lokalnego operatora sieci przesyłowej. W przeciwieństwie do strony polskiej, w tym operatora sieci PSE SA, który bardzo dużo zrobił, aby nowe połączenie Plewiska-Eisenhuttenstadt powstało. Większość inwestycji i kosztów brała na siebie strona polska. Po stronie niemieckiej potrzebne było wybudowanie tylko 14 km linii wysokiego napięcia nad niezamieszkałymi praktycznie terenami w rozlewiskach Odry.

Były organizowane dziesiątki spotkań z operatorem niemieckim, który nie zgadzał się na powołanie spółki celowej do przygotowania inwestycji. Bardzo wiele razy rozmawiałem z przedstawicielami rządu niemieckiego, ale również nie było zainteresowania tą linią. Nigdy nie powiedziano otwarcie dlaczego takie połączenie nie jest interesujące dla strony niemieckiej. Strona polska zrobiła bardzo dużo, aby dodatkowe połączenie elektroenergetyczne pomiędzy Niemcami i Polską powstało. Można tylko przypuszczać, że były obawy o eksport polskiej energii do Niemiec, co wydaje się dziwne, bo przy subsydiach rzędu 30Euro/MWh, jakie otrzymuje energia elektryczna produkowana w Niemczech, jej cena nieraz jest niższa od tej produkowanej w Polsce, gdzie elektroenergetyki nie subsydiuje się.

Obecna próba instalowania kosztownych przesuwników fazowych na granicy polsko-niemieckiej wynika z niekontrolowanych przepływów ze strony niemieckiej. Te przesuwniki byłyby niepotrzebne, gdyby w Niemczech generację wiatrową poddać bilansowaniu technicznemu, zamiast wprowadzać nadmiar energii w sposób niekontrolowany do systemów krajów sąsiednich. Dywagacje o możliwości budowy trzeciego połączenia pomiędzy Polską i Niemcami przez firmy prywatne, to czyste fantazjowanie oderwane od realiów działania systemów elektroenergetycznych, czy sposobów zarządzania takimi systemami. Same linie elektroenergetyczne są niezbyt drogie, około 1mln Euro/km, natomiast aby one funkcjonowały prawidłowo potrzebna jest skoordynowana rozbudowa czasem znacznych części systemów elektroenergetycznych, o czym mało kto chce pamiętać.

***

Autor w latach 2007-2011 pełnił funkcję European Energy Coordinator dla systemów elektroenergetycznych Północnej Europy. Od 2008 roku jest Przewodniczącym Rady Nadzorczej firmy Lit Pol Link powołanej przez operatorów sieci przesyłowych: LitGrid i PSE SA w celu przygotowania połączenia elektroenergetycznego Polski i Litwy.

Źródło: CIRE.PL

KOMENTARZ

Prof. dr hab. inż. Władysław Mielczarski

Politechnika Łódzka

Z pewnym opóźnieniem przeczytałem artykuł redaktora Bartłomieja Derskiego, jaki ukazał się na portalu Wysokie Napięcie w dniu 9 września 2014 roku. Niestety, brak wiedzy autor próbuje wyrównywać fantazjowaniem, podlewając to ideologią rynkową o państwowych monopolach, które nie chcą zgodzić się na rozwój połączeń transgranicznych. Zwróciłem się do redakcji portalu wysokienapięcie.pl w początku stycznia 2015 o opublikowanie sprostowania. Jednak pomimo obietnic redakcja nie opublikowała przesłanego przeze mnie tekstu. Ponieważ uważam, że obiektywna informacja o rozbudowie połączeń transgranicznych jest potrzebna, poprosiłem portal CIRE o publikację artykułu dotyczącego połączeń transgranicznych.

W latach 2007 – 2011 pełniłem funkcję European Energy Coordinator w Komisji Europejskiej (DG Energy), a moim zadaniem było ułatwianie realizacji elektroenergetycznych połączeń transgranicznych w Północnej Europie, w szczególności dotyczyło to budowy połączeń elektroenergetycznych Polski i Litwy oraz Polski i Niemiec. Połączenia te były w grupie zadań priorytetowych Unii Europejskiej.

Zawsze w decyzjach o budowie połączeń międzynarodowych aspekt polityczny odgrywa rolę i nie ma co się dziwić, jak czyni to redaktor Derski pisząc, że „czy połączą nas wspólne druty decydują dyplomaci i najwyżsi rangą przedstawiciele rządu”. Jest to dla wszystkich, którzy choć trochę znają funkcjonowanie Unii Europejskiej i jej systemów elektroenergetycznych oczywiste. Na funkcję European Energy Coordinator zostałem zgłoszony przez polski rząd, a mianowany przez Komisję Europejską po uzyskaniu zgody Parlamentu Europejskiego. Projekty, których realizacje miałem wspierać były zatwierdzane przez Radę Europejską, czyli też bardzo polityczne gremium.

I chociaż ostateczna zgoda na budowę linii transgranicznej jest wydawana przez polityków, a w przypadku realizowanego połączenia Polska-Litwa zgodą wydały rządy tych dwóch krajów w lutym 2008 r., to przed wydaniem tej zgody racje ekonomiczne były bardzo uważnie analizowane. Dla linii LitPol Link otrzymywaliśmy dwa granty na przygotowanie inwestycji z funduszy TEN-E po 2 mln Euro, a na rozbudowę polskiego systemu w jego północno-wschodniej części prawie 200 mln Euro. Budowa połączenie z Litwą pozwalała Polsce pozyskać fundusze unijne na rozbudowę polskiego systemu elektroenergetycznego, która i tak była konieczna, co pokazała duża awaria w tym rejonie w czerwcu 2006 r.

Linia łącząca Polskę z Litwą jest w budowie i jej pierwszy etap będzie ukończony w tym roku. Nie jest prawdą, jak pisze B. Derski, że „most” został zaprojektowany dwukrotnie większy. Most jest jeden i o przepustowości 1000MW. Pełną przepustowość będzie można uzyskać w roku 2020 i nie ze względu na samą linię, bo ona się nie zmieni, ale ze względu na ukończenie rozbudowy systemów po stronie polskiej i litewskiej. Sama linia kosztuje około 80 mln Euro. Koszt ten jest ponoszone przez stronę litewska i polską. Natomiast dodatkowo potrzebna kosztowna stacja Back-to-Back jest realizowana z funduszy europejskich jakie posiada Litwa.

Linia LitPol Link poprawi bezpieczeństwo funkcjonowania polskiego systemu elektroenergetycznego, ponieważ w szczycie zapotrzebowania operator litewski dysponując szybkimi elektrowniami wodnymi i gazowymi może wspomagać polski system. My będziemy mogli przesłać nadmiar energii na Litwę w dolinie zapotrzebowania, kiedy praca farm wiatrowych i kołowe przepływy z Niemiec doprowadzają nas system elektroenergetyczny na granice stabilności. Jest to połączenie w którym można sterować ilością i kierunkiem przepływającej energii. Takiej cechy nie mają połączenia z Niemcami, Czechami i Słowacją. Zapraszam redaktora B. Derskiego do firmy LitPol Link, czy do PSE SA, gdzie otrzyma wszystkie informację, bo w tym projekcie nie ma nic „zagadkowego”, jak pisze.

Natomiast w przypadku połączenia polsko-niemieckiego nie było woli realizacji tej linii energetycznej, po stronie niemieckiej, zarówno rządu niemieckiego, jak i lokalnego operatora sieci przesyłowej. W przeciwieństwie do strony polskiej, w tym operatora sieci PSE SA, który bardzo dużo zrobił, aby nowe połączenie Plewiska-Eisenhuttenstadt powstało. Większość inwestycji i kosztów brała na siebie strona polska. Po stronie niemieckiej potrzebne było wybudowanie tylko 14 km linii wysokiego napięcia nad niezamieszkałymi praktycznie terenami w rozlewiskach Odry.

Były organizowane dziesiątki spotkań z operatorem niemieckim, który nie zgadzał się na powołanie spółki celowej do przygotowania inwestycji. Bardzo wiele razy rozmawiałem z przedstawicielami rządu niemieckiego, ale również nie było zainteresowania tą linią. Nigdy nie powiedziano otwarcie dlaczego takie połączenie nie jest interesujące dla strony niemieckiej. Strona polska zrobiła bardzo dużo, aby dodatkowe połączenie elektroenergetyczne pomiędzy Niemcami i Polską powstało. Można tylko przypuszczać, że były obawy o eksport polskiej energii do Niemiec, co wydaje się dziwne, bo przy subsydiach rzędu 30Euro/MWh, jakie otrzymuje energia elektryczna produkowana w Niemczech, jej cena nieraz jest niższa od tej produkowanej w Polsce, gdzie elektroenergetyki nie subsydiuje się.

Obecna próba instalowania kosztownych przesuwników fazowych na granicy polsko-niemieckiej wynika z niekontrolowanych przepływów ze strony niemieckiej. Te przesuwniki byłyby niepotrzebne, gdyby w Niemczech generację wiatrową poddać bilansowaniu technicznemu, zamiast wprowadzać nadmiar energii w sposób niekontrolowany do systemów krajów sąsiednich. Dywagacje o możliwości budowy trzeciego połączenia pomiędzy Polską i Niemcami przez firmy prywatne, to czyste fantazjowanie oderwane od realiów działania systemów elektroenergetycznych, czy sposobów zarządzania takimi systemami. Same linie elektroenergetyczne są niezbyt drogie, około 1mln Euro/km, natomiast aby one funkcjonowały prawidłowo potrzebna jest skoordynowana rozbudowa czasem znacznych części systemów elektroenergetycznych, o czym mało kto chce pamiętać.

***

Autor w latach 2007-2011 pełnił funkcję European Energy Coordinator dla systemów elektroenergetycznych Północnej Europy. Od 2008 roku jest Przewodniczącym Rady Nadzorczej firmy Lit Pol Link powołanej przez operatorów sieci przesyłowych: LitGrid i PSE SA w celu przygotowania połączenia elektroenergetycznego Polski i Litwy.

Źródło: CIRE.PL

Najnowsze artykuły