Rosja wzmacnia więzi energetyczne z Chinami. Czy jest to coś więcej, niż propaganda? Christopher Miller twierdzi, że nie. Ostrzega, że sojusz z Państwem Środka ma znaczenie w negocjacjach z Zachodem w obliczu kryzysu ukraińskiego, który może przerodzić się w konwencjonalny konflikt zbrojny między Ukrainą a Rosją.
– Profil wymiany handlowej między Chinami a Rosją będzie wyglądał jak relacje Państwa Środka z krajami Bliskiego Wschodu, Wenezuelą i Angolą, czy innymi państwami sprzedającymi Chińczykom surowce – twierdzi Christopher Miller z Uniwersytetu Yale na łamach The Moscow Times. – Głównym powodem dla którego Kreml ogłasza wszem i wobec wzmocnienie więzi z Pekinem podczas kryzysu ukraińskiego nie jest nadzieja na bezpośrednią pomoc z tego kierunku ale poprawa wizerunku, ponieważ wrażenie silniejszych więzi z Chinami daje Moskwie większą przewagę w negocjacjach z Zachodem – przekonuje.
– Z rosyjskiej perspektywy najlepszym scenariuszem byłaby współpraca szeroka i widoczna ale niezbyt głęboka. Pełny sojusz z Pekinem nie jest zbyt atrakcyjny dla Moskwy ponieważ byłaby ona w nim stroną słabszą. Nie ma co liczyć, że Kreml się na to zgodzi – pisze Miller. Jego zdaniem umowa gazowa rosyjskiego Gazpromu z chińskim CNPC nie pozwoli Rosjanom uniezależnić się od europejskich klientów gazowych.
W komentarzu w portalu Mashable specjalista odnosi się także do rosnącego napięcia na Ukrainie, gdzie trwa ofensywa ukraińskiej armii przeciwko rosyjskim bojownikom działającym na wschodzie kraju. – Konflikt rozwinął się do poziomu najbardziej krytycznego do tej pory. Rosja daje sygnały, które pozwalają ekspertom sądzić, że jest coraz bliżej inwazji i rozpoczęcia wojny na pełną skalę z Ukrainą.
– Niektórzy twierdzą, że wojna już się zaczęła. W zeszły czwartek oficjele z Kijowa i Waszyngtonu donosili, że Rosja przeprowadziła ostrzał artyleryjski przeciwko ukraińskiej armii z rosyjskiego terytorium. W piątek pojawiły się informacje na temat wymiany ognia na granicy.