Kopalnie Ruda (Bielszowice, Halemba, Pokój) oraz Wujek w Polskiej Grupie Górniczej, a w Tauronie Wydobycie Janina lub Sobieski zostaną zamknięte. W PGG zostanie zamrożona na cztery lata „czternastka”, a 30 procent wynagrodzenia będzie zależne od wydajności. Ministerstwo aktywów państwowych potwierdza niedzielne informacje Biznesalert.pl – pisze Karolina Baca-Pogorzelska.
Plan ratunkowy
We wtorek zarząd Polskiej Grupy Górniczej w obecności wicepremiera i mini9stra aktywów państwowych Jacka Sasina przedstawił stronie społecznej plan ratunkowy dla PGG. Spółce grozi bankructwo. To niemal identyczna sytuacja jak na początku 2015 roku, gdy poprzednia ekipa PO-PSL próbowała ratować Kompanię Węglową. To na jej zgliszczach powstała potem PGG w 2016 roku. Według naszych rozmówców różnica jednak ma być taka, że tu ma nie być ani kroku wstecz. Pięć lat temu premier Ewa Kopacz słysząc o planie podziemnej okupacji kopalni Pokój wycofała się z planu jej zamknięcia, Jacka Sasina zaś zdaje się nie wzruszać groźba podziemnej okupacji kopalni Ruda).
Najważniejsza część planu górniczego, który ma być skorelowany z Polityką Energetyczną Państwa do 2040 roku (za ten dokument obecnie odpowiada z kolei ministerstwo klimatu) dotyczy Polskiej Grupy Górniczej. To tam mają zostać zamknięte już od października tego roku dwie kopalnie – trzyruchowa Ruda w Rudzie Śląskiej (Pokój, Halemba, Bielszowice) oraz katowicka kopalnia-symbol, czyli Wujek pacyfikowany w stanie wojennym. Co ciekawe, spod topora ucieka na razie Sośnica, która w 2016 roku znalazła się na przesłanej do Komisji Europejskiej liście kopalń do zamknięcia, a w niej, podobnie jak w Wujku kończy się złoże. Ale nie generuje jednak po kilku latach wstrzymywanych inwestycji takich strat jak te, które mają zostać zamknięte. W latach 2010-2019 Ruda (wcześniej jako trzy osobne kopalnie) przyniosła 2,273 mld zł strat. Wujek w tym samym okresie 232 mln zł. Tyle tylko, że Ruda produkuje rocznie 4,3 mln ton węgla, a Wujek 0,8 mln ton i zatrudnienie w nim jest kilkakrotnie mniejsze.
W Rudzie największy opór społeczny dotyczy ruchu Bielszowice. Jeśli w innych kopalniach PGG udałoby się zmniejszyć wydobycie, MAP nie wyklucza, że ta część kopalni zespolonej mogłaby jeszcze działać. Ale na razie mowa o likwidacji całej kopalni zespolonej Ruda. Chodzi bowiem o to, by zbilansować krajowe wydobycie węgla energetycznego z jego spalaniem. W resorcie kolejny raz można usłyszeć, że tego planowania i korelacji za czasów poprzedników, czyli ministerstwa energii po prostu zabrakło. Dziś na zwałach kopalń i elektrowni leży już w sumie 15 mln ton niepotrzebnego surowca. Tegoroczna nadprodukcja szacowana jest na 4 mln ton, przyszłoroczna nawet na 7 mln ton. Stąd bierze się decyzja o koniecznym ograniczeniu wydobycia. Nasz węgiel jest bowiem tak drogi i niekonkurencyjny, że nie można go wysłać na eksport, bo i tak nikt go nie kupi. A polskim górnictwem od dawna przestała rządzić ekonomia. Skoro nie dało się ujarzmić rozbuchanych kosztów, to znowu przyszedł czas na trudne i radykalne decyzje. Nie dziwią więc plany MAP, nie dziwi też fakt, że są ujawniane teraz – teoretycznie przez trzy lata nie będzie wyborów.
Pięć miliardów
Biznesalert.pl jako pierwszy już w niedzielę ujawnił plany resortu. Pomyliliśmy się w jednej rzeczy – cięcie wynagrodzeń w PGG będzie mniejsze niż 30 procent. Z miesięcznego wynagrodzenia 30 procent będzie zależne od wydajności. A ponieważ ta w spółce jest fatalna, to górnicze pensje spadną o kilka – kilkanaście procent. Za to „czternastka”, która miała być zamrożona na trzy lata, będzie zamrożona na cztery.
Górnicy z zamykanych kopalń nie zostaną jednak bez pomocy państwa. Zarówno ci z zamykanych kopalń, jak i co z innych kopalń PGG będą mogli skorzystać z pomocy. Po pierwsze niektórzy mogliby przejść do Jastrzębskiej Spółki Węglowej, która sygnalizuje niedobór ok. 2000 osób. Po drugie mogliby skorzystać z osłon socjalnych jak to było przy okazji zamykania innych kopalń na mocy ustawy o górnictwie węgla kamiennego (przypomnijmy, że do końca 2023 roku UE dała zielone światło na pomoc publiczną na zamykanie kopalń). Z wyliczeń resortu wynika, że z urlopu górniczego mogłoby skorzystać w PGG 1600 osób (to ci, którym brakuje cztery lata i mniej do emerytury, do tego czasu pobierają 75 procent pensji). Z podobnych urlopów mogliby skorzystać pracownicy zakładów przeróbczych, którym zostało trzy lata i mniej do emerytury – to 252 osoby. 4200 pracowników dołowych mogłoby skorzystać z jednorazowych odpraw pieniężnych, podobnie jak 1300 pracowników powierzchni. Średnio na osobę, w zależności od stażu i stanowiska, mowa tu o ok. rocznej pensji, czyli ok. 100 tys. zł.
Z obliczeń MAP wynika, że cały proces likwidacji dwóch kopalń PGG, czyli czterech ruchów zakładu, pochłonie niemal 5 mld zł z budżetu państwa, przy czym koszty osobowe zamkną się w kwocie 1,5 mld zł. Dodatkowo PGG będzie się starać o 1,75 mld zł z Polskiego Funduszu Rozwoju na pokrycie strat, ale tu niezbędne będą negocjacje z Komisją Europejską, bo to dodatkowa pomoc publiczna. No i nie na zamykanie kopalń, a na przetrwanie tych, które mają działać.
Zamknięcie kopalń dotyczyć będzie nie tylko PGG, ale i Taurona Wydobycie, gdzie chodzi o zmniejszenie produkcji o ok. 1,5 mln ton. W grę wchodzi likwidacja Janiny albo Sobieskiego. Tylko w tej pierwszej poczyniono właśnie ogromne inwestycje w nowe złoża (Janina ma największe zasoby węgla w Polsce), a ta druga jest najbliżej nowego bloku 910 MW w Jaworznie. Nie mówi się już natomiast jak wcześniej o likwidacji Brzeszcz, które są równie nierentowne. Z naszych informacji wynika, że to wciąż bastion pochodzącej stamtąd wicepremier Beaty Szydło. Jak długo jednak uda się tego bronić? Nie wiadomo. Ta kopalnia, przejęta zresztą przez Tauron z Spółki Restrukturyzacji Kopalń, pochłonęła już ponad 0,5 mld zł w ciągu ostatnich pięciu lat i nie zanosi się na zwrot tej inwestycji.
Należy się też liczyć z likwidacją prywatnej kopalni Silesia w Czechowicach-Dziedzicach. Polski rząd bowiem nie zamierza odpowiedzieć na apel czeskiego EPH i rozmowy o ewentualnej renacjonalizacji zakładu po dekadzie od prywatyzacji. Czesi z kolei zapowiedzieli, że w tak trudnej sytuacji po 2021 roku kopalnia ta może zostać zamknięta.
Plan ratunkowy dla Polskiej Grupy Górniczej: zamknięcia niektórych ruchów i kopalni, obniżka płac