Zatwierdzenie protokołu z Kioto przez Unie Europejską i państwa członkowskie spowodowało zobowiązanie do redukcji gazów cieplarnianych.
W 2009 roku unijne gospodarki spowolniły, co doprowadziło to do powstania nadpodaży uprawnień na rynku. Głównym czynnikiem, który wpłynął na powstanie nadwyżki był kryzys gospodarczy. Ograniczono produkcję oraz inwestycje co przyczyniło się do zmniejszenia zapotrzebowania na instalacje na uprawnienia do emisji.
Europejski rynek emisji (ETS) jest tak skonstruowany, że ma mieć postać wolnego handlu. Kupować i sprzedawać certyfikaty mogą praktycznie wszyscy uczestnicy rynku, a cena ma być wynikiem ścierania się popytu i podaży. Problem w tym, że wprowadzony mechanizm MSR (market stability reserve) sprawie, że jest to trochę taki wolny rynek ze sterowaniem, bo w swoich założeniach MSR ma zapewniać utrzymanie cen pozwoleń na wymaganym poziomie.
Wprowadzenie MSR spowoduje dodatkowe opłaty dla przedsiębiorstw. Kluczem do wszystkiego jest cena wyemitowania tony CO2, dla energetyki jest to kluczowa sprawa ponieważ elektrownia węglowa emituje mniej więcej jedną tonę CO2(dziś oscyluje na poziomie około 8 EUR/t) na każdą wyprodukowaną MWh energii elektrycznej – oznacza to, że cenę pozwoleń należy wliczyć w przyszłą estymowaną cenę energii elektrycznej. O tym jak działać będzie system i gdzie leżą szanse Polski w rozmowie z MarketNews24 mówił Kamil Moskwik, analityk Instytutu Sobieskiego oraz BiznesAlert.pl. Więcej w materiale wideo.