Obawa przed inwestowaniem w OZE bierze się głównie ze zmienności prawa, a nie z czynnika ekonomicznego, jakim jest aktualnie niska cena zielonych certyfikatów – powiedział serwisowi eNewsroom Maciej Musiał, prezes Pracowni Finansowej. – Należy pamiętać, że energetyka jako branża potrzebuje wielu lat planowania – dodał.
– Żyjąc w otoczeniu rynkowym, w którym w ciągu zaledwie dwóch lat prawo zmienia się wielokrotnie – nie można normalnie funkcjonować gospodarczo. Rząd zmienia reguły gry w trakcie. Jednocześnie, od 2012 roku ludzie w Polsce płacą za prąd więcej albo tyle samo – dodaje prezes.
Musiał zwraca uwagę, że producenci energii z odnawialnych źródeł pięć lat temu dostawali za nią 200 zł, a obecnie to średnio 160 zł. Chociaż kwota ta malała co roku, nie przełożyła się na zmniejszenie kosztów dla obywateli. Zaznacza on również, że cena zielonych certyfikatów zmalała z 280 zł do 30 zł, co również nie przyniosło korzyści konsumentom.
– Widać więc działania, które wymierzone są w branżę OZE i w tej chwili ją pogrążają. Aż 70 proc. przedsiębiorstw związanych z branżą energetyki wiatrowej zanotowało w zeszłym roku straty. Banki, także państwowe, zmuszone były odpisywać 100 mln złotych z tytułu niespłaconych kredytów. Niestety, ta sytuacja nie spowoduje poprawy dostępności ani spadku cen energii elektrycznej – podsumował Musiał.
[iframe src=”https://www.youtube.com/embed/lUw19xajf38″ prop=”16:9″]
eNewsroom.pl