Cena ropy znów spada w okolice 100 dolarów za baryłkę po tym jak nowe ogniska koronawirusa w Chinach doprowadziły do spadku aktywności gospodarczej tego kraju i grożą przerwą łańcuchów dostaw na całym świecie.
Bloomberg podaje, że zdarzenia w Chinach zaczynają przeważać oddziaływaniem na rynek nad atakiem Rosji na Ukrainę, który podnosił ceny surowców. Kolejne przypadki koronawirusa w Chinach skłoniły władze komunistyczne do polityki polegającej na bezwzględnej kwarantannie regionów doświadczonych nowymi zarażeniami.
Zapotrzebowanie Chin na benzynę, olej napędowy oraz paliwo lotnicze ma spaść o około 20 procent rok do roku według źródeł Bloomberga w sektorze paliwowym tego kraju. Reuters informował w zeszłym tygodniu, że dostawy ropy z Arabii Saudyjskiej do Chin spadły w marcu o 13 procent a z Rosji o 14 procent.
BBC podaje, że kluczowy port i centrum finansowe Chin, czyli Szanghaj, został objęty restrykcjami pandemicznymi uniemożliwiającymi jego mieszkańcom opuszczanie domostw. Dostęp do tego miasta jest zabroniony a informacje na temat sytuacji są ograniczane przez władzę. Trwają także ewakuacje z domów, które mają zostać poddane dezynfekcji.
Tymczasem na horyzoncie jest nowa podaż z Libii przywracającej eksport po ograniczeniach wywołanych wojną domową w ostatnich dniach oraz naprawa terminalu naftowego w Noworosyjsku zapewniającego dostawy z Kazachstanu przez Caspian Pipeline Consortium.
Cena ropy Brent w dostawach czerwcowych spadła o prawie trzy procent do 103 dolarów za baryłkę.
Bloomberg/Reuters/BBC/Wojciech Jakóbik
Jakóbik: Destrukcja popytu, czyli gwóźdź do trumny Putina i szansa na tańsze paliwo (ANALIZA)