6 lipca Naftogaz złożył kolejny pozew do trybunału arbitrażowego w Sztokholmie. Tym razem domaga się rewizji taryfy na tranzyt rosyjskiego gazu przez terytorium Ukrainy i zapłaty ponad 11 mld dolarów.
– Kontrakt tranzytowy, pomiędzy Naftogazem a Gazpromem, daje stronom możliwość żądania rewizji taryf, jeżeli na europejskim rynku gazu doszło do istotnych zmian, a wysokość taryf nie odpowiada europejskiemu poziomowi – poinformowała ukraińska spółka.
Naftogaz domaga się rewizji taryf od marca 2013 roku. Wstępne roszczenia spółki wynoszą 11,58 mld dolarów (bez uwzględnienia odsetek). Jednocześnie, dyrektor ds. handlowych ukraińskiego koncernu, Jurij Witrenko uważa, że kwota roszczeń może zostać obniżona, o ile Gazprom spełni określone warunki.
– Wspomniana kwota może być niższa, o ile Gazprom zarezerwuje przepustowość na tranzyt po 2019 roku lub zaprzestanie blokady tranzytu gazu z Azji Środkowej i eksportu surowca przez pozostałe spółki rosyjskie – napisał Witrenko na jednym z profili w mediach społecznościowych.
W marcu Naftogaz skierował do Gazpromu wniosek o rewizję taryf i zgodnie z umową zainicjował rozmowy na ten temat. Podstawą żądań były znaczące zmiany na europejskim rynku gazu. W szczególności chodziło o zmiany zasad ustalania taryf tranzytowych oraz różnice w wysokości taryf względem tych na zachodzie. Zdaniem Naftogazu, Gazprom prezentował niekonstruktywne stanowisko, dlatego spółka została zmuszona do skierowania sprawy do arbitrażu.
Jak zaznaczył Witrenko, nowy arbitraż będzie prowadzony równolegle do postępowania, które zostało wszczęte na wniosek Gazpromu. Chodzi o wypowiedzenie podpisanych z Ukrainą umów na dostawy i tranzyt rosyjskiego gazu. Strona ukraińska domaga się rekompensaty strat.
Interfax/Piotr Stępiński
Stępiński: Rosja wygrywa na boisku, a Gazprom przegrywa w sądzie