(RIA Novosti/Piotr Stępiński)
Naftogaz żywi obawę, iż Gazprom będzie chciał, aby tranzyt gazu ziemnego do Europy odbywał się poprzez gazociągi znajdujące się w południowo-wschodniej części Ukrainy.
– Naftogaz ostrzega o ryzyku, które wynika z faktu, że strona rosyjska może poinformować, iż tranzytowe dostawy błękitnego paliwa mogą się teraz odbywać poprzez stacje pomiaru gazu Prohorowka i Platowo, a także gazociągi znajdujące się na okupowanych terenach. Jednakże Pohorowka oraz Platowo nie były nigdy wykorzystywane dla tranzytowych dostaw gazu – czytamy w raporcie Naftogazu.
– Dostawy gazu poprzez nowe szlaki, biegnące przez strefę działań wojennych skończyć się zakłóceniami eksportu do Unii Europejskiej, ponieważ Naftogaz nie może monitorować takiego gazu i jego tranzytu na terytorium Ukrainy. Gazprom moźe oskarżyć firmę o nieusankcjonowany odbiór gazu na okupowanym terenie, co w końcu może doprowadzić do zakończenia dostaw gazu z Rosji – obawia się ukraińska spółka.
Stacje pomiaru gazu Prohorowka i Platowo znajdują się na granicy obwodów rostowskiego, ługańskiego oraz donieckiego. Od lutego 2015 roku Gazprom realizuje bezpośrednie dostawy gazu do południowo-wschodniej Ukrainy poprzez stacje Prohowka i Platowo, podczas gdy dostawy błękitnego paliwa dla regionu zostały wstrzymane.
Do 2013 roku wspomniane stacje były wykorzystywane dla dostaw niewielkich ilości surowca do południowo-wschodnich odbiorców ukraińskich. Z kolei do tranzytu rosyjskiego gazy przez terytorium Ukrainy są wykorzystywane stacje Sudża, Walukij, Sohranowka oraz Pisarewka.
W swoim raporcie Naftogaz stwierdza ponownie, że Gazprom dostarczając gaz dla Donbasu narusza kontrakt, który został zawarty z ukraińską spółką.