Izrael, Cypr oraz Grecja podpisały umowę o budowie najdłuższego i najgłębszego kabla elektroenergetycznego łączącego Izrael z Europą. Projekt wspierany przez Komisję Europejską spotyka się jednak ze sprzeciwem Turcji, która uważa, że planowany kabel energetyczny może przechodzić przez tureckie wody terytorialne, do których prawo rości sobie Turcja.
Polityczny cel inwestycji
Dla Grecji, a także krajów Półwyspu Bałkańskiego podmorski kabel energetyczny to szansa na zwiększenie bezpieczeństwa elektroenergetycznego, a dla Cypru na uzyskanie stałego połączenia elektroenergetycznego z Unią Europejską, której jest członkiem. Izrael chce skorzystać na połączeniu kraju z kontynentem europejskim poprzez sprzedaż i eksport nadwyżek energii elektrycznej. Będzie to najdłuższy i najgłębszy podmorski kabel elektroenergetyczny na świecie. Wstępne porozumienie uwzględniające studium wykonalności podpisali w poniedziałek 8 marca ministrowie odpowiedzialni za energetykę Grecji, Cypru i Izraela.
The 3 Ministers of #Energy of #Cyprus, #Israel & #Greece – @NatasaPilidou, @steinitz_yuval & @KostasSkrekas – signed the historic MoU on cooperation in relation to the @EuroAsia_HVDC Interconnector #electricity Project of Common Interest (PCI3.10).https://t.co/AxdkWLLI8f pic.twitter.com/svvO7gNfMU
— EuroAsia Interconnector (@EuroAsia_HVDC) March 9, 2021
Projekt połączenia międzysystemowego o nazwie Euro-Azja o wartości 760 mln euro jest częściowo finansowany przez Unię Europejską w ramach projektu wsparcia infrastruktury „Projekt Wspólnego Zainteresowania”. Zdaniem przedstawicieli tych trzech państw kabel ten pomoże stabilizować odnawialne źródła energii, ich integracje z system energetycznym kilku krajów, zwiększając przy tym niezależność energetyczną i bezpieczeństwo.
Założenia inwestycji
Budowa kabla elektroenergetycznego obejmuje budowę trzech odcinków połączenia na Morzu Śródziemnym. Najdłuższy odcinek znajdowałby się między Cyprem a grecką wyspą Kreta o długości około 900 kilometrów. Odcinki między Izraelem a Cyprem i Kretą do Grecji kontynentalnej miałyby około 310 kilometrów długości.
Podmorski kabel elektryczny o mocy 2000 MW byłby najdłuższym i najgłębszym, jaki kiedykolwiek zbudowano o łącznej długości ok. 1200 km o maksymalnej głębokości 2700 metrów. Elementy kabla w Grecji są już w fazie realizacji. Operator sieci energetycznej IPTO rozpoczął budowę odcinka między Kretą a kontynentalną części Grecji. Trzy sekcje kabla będą podłączone ze sobą do 2024 roku, a ma on zacząć działać od 2025 roku.
Zaraz po podpisaniu umowy, Turcja oficjalnie zaprotestowała przeciwko tej inwestycji. Ankara argumentuje, że trasa planowanego kabla podmorskiego ma przechodzić przez tureckie wodny terytorialne wokół tureckiej części wyspy. Przebieg granicy na wodach są od lat 70. XX wieku przedmiotem sporu między Cyprem a Turcją.
Przedmiot sporu
Spór między Cyprem, a Grecją dotyczy przebiegu wyłącznej strefy ekonomicznej (WSE). Zgodnie z prawem międzynarodowym, na tym obszarze tylko państwo przybrzeżne ma prawo do znajdujących się tam zasobów. Turcja spiera się także z Cyprem, Grecją i Izraelem o prawo do wydobycia złóż gazu na wschodnim wybrzeżu Morza Śródziemnego wokół Cypru. W przypadku prowadzenia prac inwestycyjnych jak gazociąg czy kabel podmorski przechodzące przez WSE inwestycji nie można zablokować, ale można określi warunki jego realizacji, tak jak to ma miejsce w przypadku Nord Stream 2 na Bałtyku przechodzącego przez duńską WSE.
To, jak są wyznaczane WSE, reguluje konwencja o prawie morza z 1982 roku. Na podstawie tego prawa Grecja, Cypr oraz Izrael wyznaczyły swoje WSE i podzieliły się złożami gazu. Problem jednak polega na tym, że Turcja nie jest jednak stroną konwencji i uważa, że ma prawo do o wiele większej WSE, niż wynikałoby z tego z konwencji. Turcja uważa, że WSE przebiega bliżej Krety i Cypru. Swoją własną WSE ma także wytyczony turecki Cypr Północny. To państwo utworzone przez turecką mniejszość na Cyprze w 1974 roku. Państwo zajmuje około 36 procent terytorium wyspy i jest uznawane jedynie przez Turcję oraz Organizację Współpracy Islamskiej.
Euronews/Bartłomiej Sawicki