Jakóbik: Rolnicy ruszają na zakupy nawozów, a ceny to niewiadoma przez Gazprom

14 marca 2023, 07:35 Bezpieczeństwo

Rusza sezon zakupów nawozów w dobie kryzysu energetycznego podsycanego przez Gazprom. Polska zapewniła bezpieczeństwo dostaw, ale cena będzie zależała od sytuacji na rynku gazu, która jest nieprzewidywalna – pisze Wojciech Jakóbik, redaktor naczelny BiznesAlert.pl.

Kombajn. Fot. Freepik.
Kombajn. Fot. Freepik.

Cena gazu jest główną składową kosztów produkcji nawozów, bo ten surowiec jest niezbędny do procesów technologicznych towarzyszących ich wytwarzaniu. Oprócz niej znaczenie mają cena energii, węgla, soli potasowej oraz fosforytów, które również drożały w dobie kryzysu energetycznego i ze względu na inwazję Rosji na Ukrainę. Rosjanie z Gazprom ograniczali podaż gazu od wakacji 2021 roku windując ceny na giełdzie europejskiej TTF w okolice prawie 350 euro za megawatogodzinę, kiedy w 2021 roku wahała się w okolicach 20 euro.

Zakończenie sezonu grzewczego po ciepłej zimie i udanej dywersyfikacji dostaw gazu do Europy przyniosło spadek cen gazu na giełdzie. Na początku marca giełda TTF notowała ceny kontraktów na kwiecień w okolicach 40-50 euro za megawatogodzinę. To wciąż nie 20 euro notowane przed kryzysem energetycznym, ale wystarczy by stopniowo przekładać się na ceny nawozów. Te zależą nie tylko od ceny TTF, ale także kosztów dostaw w ramach kontraktów terminowych negocjowanych z różnymi dostawcami z różnym efektem.

Polski gigant nawozowy Grupa Azoty kupuje gaz na giełdzie oraz w ramach kontraktu długoterminowego z PGNiG. Obniżka cen gazu w Europie pozwoliła mu już dwukrotnie zmienić cennik: po raz pierwszy w październiku 2022 roku z obniżką ceny nawozów o 1000 zł z około 4000 do 3000 zł za tonę, a po raz drugi w lutym 2023 roku do około 2500 zł za tonę saletrzaku. Ostatnia obniżka wynosiła 20-30 procent w przypadku poszczególnych rodzajów nawozów.

To ceny niższe niż we Francji czy Niemczech, ale wciąż wyższe od oferowanych przez producentów spoza Unii Europejskiej, którzy nie muszą spełniać standardów środowiskowych a często korzystają z gazu rosyjskiego. Azoty wprowadzają także dyrektywę NEC mającą ograniczać emisję amoniaku do atmosfery poprzez mieszanie mocznika z inhibitorem podnoszącym koszty produkcji. Dostawcy spoza Unii nie muszą spełniać takich standardów i przez to mają przewagę konkurencyjną ze szkodą dla środowiska.

Tymczasem to producenci europejscy, z których większość wciąż ogranicza produkcję przez kryzys energetyczny, są źródłem bezpieczeństwa dostaw nawozu. Ograniczenia utrzymują się w Francji, Hiszpanii, Wielkiej Brytanii, Włoszech i krajach Beneluksu. Ukraina, Rumunia, Bułgaria i Chorwacja zatrzymały ją. Azoty wznowiły produkcję nawozów w październiku 2022 roku po przerwie w sierpniu wywołanej szczytem cen gazu. Oceniają, że zapewnią nawóz niezbędny w Polsce, a na rynku jest dostępne około pół miliona ton tego surowca.

Trudno ocenić dalszy wpływ kryzysu energetycznego na rynek nawozów w Polsce, bo nie jest jasne na jak długo ustabilizują się ceny gazu. Magazyny tego surowca w Europie są zapełnione po ciepłej zimie w prawie 60 procentach, czyli dwa razy ponad typowy poziom o tej porze roku. Udziały rosyjskiego Gazpromu na rynku europejskim mogą stopnieć z ponad 40 procent w 2021 roku do zera w 2023 roku, jeżeli Rosjanie zatrzymają dostawy słane jeszcze przez Ukrainę. Niepewna sytuacja związana z inwazją Rosji na Ukrainie nakazuje jednak ostrożność w prognozach. Cena nawozów będzie zależała od dalszych losów wojny oraz cen gazu, które są nieprzewidywalne.

Polimery Police będą produkowały Gryfilen