Jakóbik: Polska szarża na neutralność klimatyczną

13 grudnia 2019, 07:31 Energetyka

Polska nie poparła celu neutralności klimatycznej jako jedyne państwo w Unii Europejskiej. Temat wróci w czerwcu 2020 roku, gdy będą już znane szczegóły wsparcia kosztownej transformacji gospodarki – pisze Wojciech Jakóbik, redaktor naczelny BiznesAlert.pl.

Konrad Szymański. Fot. Parlament Europejski
Konrad Szymański. Fot. Parlament Europejski

Polska odwleka katastrofę, która może być szansą

Przywódcy unijni porozumieli się na szczycie w Brukseli ws. osiągnięcia przez UE neutralności klimatycznej do 2050 roku, ale Polska nie była w stanie zadeklarować woli wdrożenia tego celu. Temat ma powrócić na szczycie szefów państw i rządów UE w czerwcu 2020 roku – czytamy w Polskiej Agencji Prasowej. – Zachodni dyplomaci informowali, że z tekstu wniosków we fragmencie, który mówił o 100 mld euro, jakie mają być uruchomione z przeznaczeniem na transformację gospodarki wypadł łącznik nawiązujący do wieloletnich ram finansowych. To z kolei ma oznaczać, że bez ostatecznej zgody Polski na cel neutralności klimatycznej w 2050 roku nie będzie porozumienia ws. wieloletniego budżetu UE.

Wnioski ze szczytu Rady Europejskiej zawierają zapis o mechanizmie sprawiedliwej transformacji wartym 100 mld euro, z którego znacząca część środków ma przypaść Polsce. W ten sposób Polacy wykorzystali możliwość wpływu na los budżetu europejskiego, który w śmiałych planach Komisji Europejskiej miałby nawet w jednej czwartej trafiać na cele klimatyczne, do zabiegów o środki finansowe na transformację, która przez wieloletnie zapóźnienia reform w Polsce (np. górniczych) będzie prawdopodobnie bolesna. W ten sposób Polacy wychodzą też naprzeciw związkom zawodowym. NSZZ Solidarność uznała cel neutralności klimatycznej za „katastrofę gospodarczą dla Polski”. Jednak dobrze zaplanowana transformacja to raczej szansa rozwojowa.

Jakóbik: Neutralność klimatyczna dzieli Europę. Wasze ambicje, nasze ulice

Nie będzie kota w worku

Szarża Polski na neutralność klimatyczną to realizacja planu opisywanego już w BiznesAlert.pl. Mówił o nim minister do spraw europejskich Konrad Szymański cytowany w naszym portalu. – Poziom ambicji w nowych obszarach będzie zależał od pieniędzy. Jeżeli ich nie będzie, to trzeba przejść do planu B, czyli pogodzenia się z faktem, że Unia nie będzie miała tak ambitniej polityki – mówił minister szóstego grudnia. – Polska nie będzie ulegała argumentowi czasu. W niektórych stolicach pojawia się myśl, że powinniśmy działać szybko i się nie zatrzymywać, bo upływ czasu zaburzy prace nad budżetem. To prawda, ale argument ten dotyczy każdej stolicy, nie tylko Warszawy – tłumaczył Szymański. – Te same kraje, które domagają się oszczędności są silnie związane ze wspólnym rynkiem i ich zyski z jego funkcjonowania są nawet do siedmiu razy wyższe od ich kontrybucji. Ich argument w debacie budżetowej powinien stanąć pod znakiem zapytania, bo niczego nie rozwiązuje.

Tradycyjnie sojusznicy Polski z innych sporów o klimat – Czechy i Węgry – odstąpiły od wsparcia stanowiska polskiego i ostatecznie poparły cel neutralności klimatycznej. Oznacza to z jednej strony samotne działanie Warszawy, a z drugiej szansa na większy udział w środkach na rzecz sprawiedliwej transformacji. Ostatecznie cel neutralności klimatycznej zostanie prawdopodobnie przyjęty, ale Polska nie zgodziła się na przyjęcie „kota w worku”, czyli planu Nowego Zielonego Ładu mającego umożliwić neutralność do 2050 roku bez konkretnych rozstrzygnięć na temat mechanizmów pomocowych. Oznacza to, że dyskusje na ten temat będą się toczyć z udziałem Polaków wciąż posiadających kontrargument w razie konieczności sporu o podział tych środków, np. o dopuszczenie projektów gazowych i atomowych do finansowania lub czas ich dostępności, tak więc czas po 2027 roku, do kiedy ma póki co działać mechanizm sprawiedliwej transformacji. Polska weźmie udział w rozstrzygnięciach w tej sprawie zanim zgodzi się na cel neutralności. Istnieje szansa, że będzie dalej grać kartą budżetu w razie niekorzystnego rozwoju sytuacji.

Do skutecznych negocjacji na temat szczegółowych rozwiązań Nowego Zielonego Ładu potrzebny jest sprawny aparat administracyjny, czyli jeden telefon w Warszawie do rozmów klimatycznych, a także wiarygodna strategia dekarbonizacji energetyki oraz gospodarki w postaci przyjętej Polityki Energetycznej Polski do 2040 roku i Krajowego Planu na Rzecz Energii i Klimatu. Środki na sprawiedliwą transformację powinny służyć skokowi rozwojowemu, a nie konserwacji status quo, bo tym z małymi wyjątkami zajmowały się dotąd wszystkie rządy trzeciej Rzeczpospolitej.

Jakóbik: Nowy Zielony Ład, czyli kot w worku za bilion złotych rocznie (ANALIZA)